Trump niszczy soft power USA

Obraźliwe deklaracje prezydenta zraziły do Waszyngtonu Czarną Afrykę, a nawet najwierniejszego z sojuszników – Wielką Brytanię.

Aktualizacja: 15.01.2018 06:36 Publikacja: 14.01.2018 17:49

Woskowa figura Donalda Trumpa przed nową ambasadą USA w Londynie, na której otwarcie nie przyjedzie

Woskowa figura Donalda Trumpa przed nową ambasadą USA w Londynie, na której otwarcie nie przyjedzie prawdziwy amerykański prezydent.

Foto: AFP

Zebrani w czwartek wieczorem w Gabinecie Owalnym Białego Domu senatorowie od kilkunastu minut przekonywali Donalda Trumpa, jak trudno jest ograniczyć imigrację do USA z krajów afrykańskich, Haiti i Salwadoru, gdy prezydent nagle stracił nad sobą kontrolę.

– Dlaczego my w ogóle pozwalamy przyjeżdżać ludziom z tych gównianych państw? Na co nam więcej Haitańczyków? Wyrzućmy ich – mówił podniesionym głosem, sugerując chwilę później, że lepiej byłoby ściągnąć imigrantów z Norwegii, której premier kilka dni wcześniej odwiedziła Waszyngton.

Pod cienką warstwą politycznej poprawności stosunki rasowe pozostają w Ameryce napięte. Mimo ośmiu lat rządów pierwszego czarnego prezydenta Baracka Obamy, systematycznie wybuchają zamieszki w biednych dzielnicach amerykańskich miast, gdzie głównie mieszkają kolorowi. Dlatego deklaracja Trumpa została uznana przez wielu polityków za prowokację.

– Sens Ameryki definiuje nie charakter etniczny ludności, ale ideały, którym jest wierna – podkreślił Lindsay Graham, senator z Karoliny Południowej i jeden z przywódców republikanów, który uczestniczył w czwartkowym spotkaniu.

Jego demokratyczny kolega, senator z Illinois Dick Durbin, poszedł o krok dalej. – Nigdy w Białym Domu nie zostały wypowiedziane takie słowa! – przyznał.

W kraju, w którym biali stanowią już tylko dwie trzecie wyborców, a w ciągu jednego pokolenia ich udział spadnie poniżej połowy, ujawnione przez „Washington Post" słowa prezydenta, którym nie zaprzeczył Biały Dom, stanowią poważne obciążenie dla ubiegających się w tym roku o reelekcję republikanów.

Tym bardziej że Trump, którego popierają głównie spauperyzowani biali ze środkowych stanów, regularnie wypowiada komentarze o podłożu rasistowskim (nazwał imigrantów z Meksyku „gwałcicielami" czy uznał po starciach skrajnej prawicy z Afroamerykanami w Charlottesville, że „po obu stronach są tam godni szacunku ludzie"). „New York Times" ujawnił także kilka tygodni temu, że prezydent mówił na innym spotkaniu w Białym Domu, iż „wszyscy Haitańczycy mają AIDS", a „nigeryjscy imigranci nigdy nie wrócą do swoich szałasów gdy raz zobaczą USA".

Ale deklaracja Trump ma też poważne skutki dla amerykańskiej dyplomacji – w tym przypadku w Czarnej Afryce, gdzie Waszyngton ma coraz większe trudności w powstrzymaniu rosnących wpływów Chin. Licząca 55 krajów Unia Afrykańska już formalnie wystąpiła z żądania przeprosin od Trumpa, ambasadorowie zaś krajów afrykańskich przy ONZ złożyli wyrazy solidarności z Haiti.

– Trump niweczy 25 lat przychylności Czarnej Afryki wobec USA – uważa Peter Lewis, dyrektor studiów afrykańskich na Uniwersytecie Johna Hopkinsa.

Kontrowersyjne deklaracje prezydenta, które padły ledwie kilka dni po publikacji głośnej książki „Fire and Fury" Michaela Wolffa podważającej zdolność prezydenta do racjonalnego myślenia, niweczą także stosunki Ameryki z europejskimi sojusznikami, w tym najwierniejszym z wiernych – Wielką Brytanią. Także w czwartek na Twitterze Trump odwołał wizytę w Londynie, podczas której miał otworzyć wartą ponad miliard dolarów nową ambasadę USA. I znalazł sobie raczej dość słabe wytłumaczenie: sprzedaż poprzedniego budynku przy Grosvenor Square za „grosze" (faktycznie Katarczycy dali za budynek ok. pół miliarda dolarów), choć decyzję w tej sprawie podjął jeszcze George W. Bush.

– Nie, to dlatego, że nikt tu nie chciał, abyś przyjechał. I dobrze to zrozumiałeś – odpowiedział też na Twitterze Ed Miliband, był przywódca laburzystów.

I rzeczywiście, choć Theresa May była pierwszym przywódcą zagranicznym, jakiego Trump przyjął po inauguracji i już wówczas prezydent dostał od królowej zaproszenie do złożenia wizyty państwowej, nigdy się na to nie zdecydował w obawie przed masowymi protestami na ulicach Londynu. Tym razem okazja była jednak wyjątkowa: pod koniec stycznia prezydent i tak leci do Europy na doroczny szczyt gospodarczy w Davos, gdzie będzie przedstawiał swoją wizję globalizacji.

W czasie weekendu do tematów spornych z Europą prezydent dopisał jednak jeszcze jeden: Iran. Zapowiedział co prawda, że przedłuża wspierany przez Niemcy, Francję i Wielką Brytanię (a także Rosję i Chiny) układ o wstrzymaniu irańskiego programu atomowego, ale pod warunkiem, że do maja zostaną w nim naprawione „tragiczne błędy". Chodzi w szczególności o klauzulę pozwalającą władzom w Teheranie na wznowienie prac nad bronią atomową w ciągu 10–15 lat, jeżeli strony nie przedłużą obecnej umowy. Ultimatum Waszyngtonu, którego nie konsultował z innymi stronami porozumienia, zostało już w sobotę odrzucone przez irańskie władze. Szanse, że w takich warunkach uda się w ciągu czterech miesięcy wypracować nową umowę, która uchroni stabilność Bliskiego Wschodu, są więc nikłe.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: jedrzej.bielecki@rp.pl

Zebrani w czwartek wieczorem w Gabinecie Owalnym Białego Domu senatorowie od kilkunastu minut przekonywali Donalda Trumpa, jak trudno jest ograniczyć imigrację do USA z krajów afrykańskich, Haiti i Salwadoru, gdy prezydent nagle stracił nad sobą kontrolę.

– Dlaczego my w ogóle pozwalamy przyjeżdżać ludziom z tych gównianych państw? Na co nam więcej Haitańczyków? Wyrzućmy ich – mówił podniesionym głosem, sugerując chwilę później, że lepiej byłoby ściągnąć imigrantów z Norwegii, której premier kilka dni wcześniej odwiedziła Waszyngton.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782