Poza samym Donaldem Trumpem nie było do tej pory bardziej wpływowej osoby w Białym Domu niż jego zięć Jared Kushner. Miliarder powierzał mu oraz jego żonie Ivance najtrudniejsze zadania, jak np. wskrzeszenie procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie czy powstrzymanie programu atomowego Korei Północnej.
Ale to już przeszłość. Jak ujawniły w środę amerykańskie media, pod koniec ubiegłego tygodnia szef administracji prezydenta John F. Kelly zdegradował dostęp Kushnera do tajnych dokumentów z „top secret” do „secret”. To oznacza, że nie będzie m.in. mógł brać udziału w porannym briefingu prezydenta z przedstawicielami wywiadu oraz spotkaniach z przywódcami zagranicznych państw. Trudno też sobie wyobrazić, w jaki sposób miałby kontynuować misje zagraniczne, co powierzył mu amerykański przywódca.
„Washington Post” ustalił, że wykorzystując słabe doświadczenia Kushnera w sprawach zagranicznych, a także jego zobowiązania finansowe, przedstawiciele Chin, Izraela, Meksyku i Zjednoczonych Emiratów Arabskich chcieli za jego pośrednictwem wymusić korzystne dla siebie decyzje Waszyngtonu. O tym miał powiedzieć Kelly’emu doradca ds. bezpieczeństwa narodowego H.C. McMaster. Zaniepokoiło go, że Kushner nie konsultuje swoich kontaktów z obcymi krajami z Radą Bezpieczeństwa Narodowego.
Tuż przed wybuchem kryzysu finansowego Kushner kupił na kredyt za rekordową w historii nowojorskich nieruchomości kwotę 1,8 mld dolarów wieżowiec 666Fifth Avenue. Dziś jest on na rynku wart przynajmniej o 1/3 mniej, jednak zięć prezydenta musi oddać pożyczone pieniądze już w przyszłym roku. Jedną z rozważanych przez niego opcji jest rozbudowa kompleksu tak, aby miał dwukrotnie większą powierzchnię i zyskał na wartości. Do tego potrzebuje jednak bogatego partnera. Zdaniem amerykańskich mediów takie wsparcie Zjednoczone Emiraty Arabskie oferowały mu już na początku 2017 r., a więc zaraz po wprowadzeniu się Trumpa do Białego Domu. Być może sprawa była też omawiana podczas spotkania Kushnera z szefem powiązanego z Kremlem Wnieszekonombanku Sergiejem Gorkowem.
– Afera uderza także bezpośrednio w prezydenta. Kelly już kilka tygodni temu doprowadził do wyrzucenia z Białego Domu dwóch innych, kluczowych doradców prezydenta: Stephena Bannona i Sebastiana Gorki. Jeśli i w sprawie Kushnera postawi na swoim, będzie to oznaczało spektakularne ograniczenie pola manewru Trumpa przez waszyngtońską administrację i lobby wojskowe – mówi „Rz” Willem Post, amerykanista w Holenderskim Instytucie Spraw Międzynarodowych Clingendael.