Karaluchy zalęgły się w przynajmniej czterech częściach Białego Domu, z kolei kolonię mrówek znaleziono w gabinecie szefa sztabu prezydenta, Johna Kelly'ego. Dokumenty w tej sprawie ujawniła stacja NBC 4 Washington.

Z kolei w Gabinecie posiedzeń Rady Bezpieczeństwa Narodowego (Situation Room) pojawiły się myszy - wynika z tych samych dokumentów.

Brian Miller, były inspektor Generalnych Służb Administracyjnych (General Services Administration) przyznał w rozmowie z NBC, że utrzymywanie Białego Domu to wyjątkowo ciężka praca.

Miller podkreślił, że GSA zatrudnia "wykonawców i podwykonawców" do tej pracy, a potem ich nadzoruje.

- To stare budynki. Każdy z nas wie, że stare domy wymagają dużo pracy - stwierdził Miller.