W ambasadzie Stanów Zjednoczonych nie potwierdzają tej informacji. Jednak specyficzny sposób, w jaki Trump dobiera współpracowników, powoduje, że może być ona prawdziwa.

Mosbacher od dziesięcioleci była podporą republikanów w zdominowanym przez demokratów Nowym Jorku, mieście obecnego prezydenta. Tu w luksusowym mieszkaniu przy V Avenue (Piątej Alei) organizowała legendarne przyjęcia z udziałem największych tego świata, od George’a W. Busha po Margaret Thatcher, króla Juana Carlosa czy największych aktorów Hollywood. W ub. roku zbierała fundusze na kampanię wyborczą Trumpa. A tuż przed wyborami wpływowy „Financial Times” przeprowadził z Mosbacher długą rozmowę, w której przybliżała postać miliardera.

Mosbacher była zaproszona już na 40. urodziny Trumpa. Od tego czasu stale utrzymywali kontakt. Szczególny znak zaufania: miliarder pozwala jej zabrać na pokład swojego samolotu dwa psiaki, choć ma podobno obsesję na punkcie nieskazitelnej czystości. Mosbacher jest zresztą tak przyzwyczajona do swoich zwierzaków, że zamierza je sklonować. Wielką fortunę zbudowała najpierw dzięki karierze w amerykańskim przemyśle kosmetycznym, a potem trzem intratnym małżeństwom (i rozwodom), w tym z Robertem Mosbacherem, przedsiębiorcą naftowym z Teksasu i sekretarzem handlu u George’a H.W. Busha.

Mosbacher niedawno wystawiła (za 29,5 mln USD) nowojorskie mieszkanie i zapowiedziała, że kupi willę na Capri. – Chcę zmienić życie – ogłosiła. Czy to oznacza, że wybiera się do Polski? Nie wiadomo. W każdym razie wiadomość pojawiła się zaraz po ogłoszeniu sprzedaży przez USA amerykańskich patriotów. I świadczyłaby o tym, że Trump chce wysłać do Warszawy osobę z kręgu najbardziej zaufanych osób.