Haszczyński: Trump kontra reszta Zachodu

Prezydent USA chce rozmontować jedno z niewielu porozumień, które zwiększa bezpieczeństwo na świecie. Przywracając Iranowi rolę największego wroga, nie wahał się posłużyć nieprawdziwymi argumentami.

Aktualizacja: 14.10.2017 21:09 Publikacja: 14.10.2017 18:35

Haszczyński: Trump kontra reszta Zachodu

Foto: AFP

Przy okazji, co dla Polski szczególnie istotne, Donald Trump po raz kolejny pokazał, że w imię swoiście rozumianych interesów amerykańskich jest skłonny rozbijać sojusz z Europą. Bo dla głównych państw europejskich – Niemiec, Francji, a także mającej zamiar wyjść z UE i tradycyjnie proamerykańskiej Wielkiej Brytanii – polityka, którą Trump chce prowadzić wobec Iranu i regionu Bliskiego Wschodu, jest nie do przyjęcia. One nie zamierzają majstrować przy długo negocjowanym i podpisanym w 2015 roku porozumieniu z Teheranem (polegającym na znoszeniu sankcji w zamian za wstrzymanie irańskiego programu jądrowego).

Przywódcy tych trzech krajów od razu zareagowali na piątkowe wystąpienie prezydenta USA wspólnym oświadczeniem. W dyplomatycznym języku jest w nim mowa o „zaniepokojeniu możliwymi konsekwencjami”. Szybkość wydania oświadczenia i to w wyjątkowym gronie 3M (Merkel, May, Macron) dowodzi, że ze wspólnych celów globalnej polityki Zachodu zostało coraz mniej. Ameryka się izoluje.

Donald Trump uznał, że porozumienie jest już właściwie zerwane. Przez Iran. On sam je ostatecznie zerwie, jak stwierdził, jeżeli amerykański Kongres (i sojusznicy) nie zgodzą się na przywrócenie części sankcji czy też wprowadzenie nowych.

To wydaje się nieprawdopodobne, sądząc po wspomnianym oświadczeniu niemiecko-brytyjsko-francuskim. Choć jest w nim furtka dla Trumpa – 3M przyznali w jednym rację prezydentowi USA: Iran przeprowadza próby z nowymi rakietami i prowadzi niepokojące „działania w regionie”. I coś z tym trzeba wspólnie zrobić.

W kluczowej sprawie, czyli tego, czy Iran nie rozwija programu atomowego, Trump jest jednak na Zachodzie całkowicie osamotniony. Politycy (3M plus Federica Mogherini, przedstawicielka UE w czasie negocjacji z Teheranem) oraz eksperci od atomu (z Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej) uważają, że Iran wypełnia swoje zobowiązania wynikające z porozumienia.

Trump twierdzi coś innego, wbrew sojusznikom, ekspertom, a nawet własnym służbom. Podejście do faktów ma zresztą bardzo swobodne. Oskarżył Iran o całe terrorystyczne zło świata, nawet o współpracę z sunnicką Al-Kaidą, dla której w rzeczywistości szyicki „niewierny” Iran jest nie mniejszym wrogiem niż Zachód. Zaliczył na jego konto zamachy dokonane przez sunnickich fundamentalistów 19 lat temu na ambasady USA w stolicach Tanzanii i Kenii. Zapewniał, że Iran morduje Amerykanów, gdzie się tylko da.

Iran nie jest oczywiście niewiniątkiem. Zarzuty o wspieranie Hezbollahu, który na Zachodzie jest uznawany za organizację terrorystyczną (w całości albo jak w przypadki UE – tylko w odniesieniu oddziałów zbrojnych), są słuszne. Teheran wykorzystuje wojny w Iraku i Syrii do umocnienia tam swoich wpływów – to fakt, mieli to na myśli 3M pisząc o „niepokojących działaniach w regionie”.
Słuszne są też obawy co do prób rakietowych.

Ale to nie oznacza, że porozumienie z 2015 roku jest, jak uważa Trump, złe. Wręcz przeciwnie, zwłaszcza dzisiaj widać jego wagę, gdy Korea Północna terroryzuje pół świata atomem. Teheran odwrotnie niż Pjongjang zrezygnował z pracy nad swoim atomem. Otworzył się, zaczął się miliardowymi kontraktami wiązać z Zachodem, także ze Stanami Zjednoczonymi.
Iran to nie jest twierdza Kima, nie jest jednorodny. Są siły radykalne antyzachodnie, i bardziej umiarkowane, nastawione na dogadywanie się z Zachodem, znaczna część społeczeństwa opowiedziała się w kwietniowych w wyborach prezydenckich (są tam takie) za tymi drugimi. Dla Trumpa to nie ma znaczenia. Skutek jest taki, że wzmocni radykałów w Islamskiej Republice, a na dodatek pokaże innym krajom, że rezygnacja z atomu nie ma sensu.

Ameryka wybrała konfrontację we wstrząsanym najważniejszymi wojnami współczesności regionie Bliskiego Wschodu. Jednoznacznie wsparła Arabię Saudyjską i Izrael, uważające Iran za śmiertelnego wroga. Stawiając wyłącznie żadnego konfliktu na Bliskim Wschodzie się rozwiąże. I to raczej nie będzie jedyny przykry skutek dyplomacji Donalda Trumpa.

Przy okazji, co dla Polski szczególnie istotne, Donald Trump po raz kolejny pokazał, że w imię swoiście rozumianych interesów amerykańskich jest skłonny rozbijać sojusz z Europą. Bo dla głównych państw europejskich – Niemiec, Francji, a także mającej zamiar wyjść z UE i tradycyjnie proamerykańskiej Wielkiej Brytanii – polityka, którą Trump chce prowadzić wobec Iranu i regionu Bliskiego Wschodu, jest nie do przyjęcia. One nie zamierzają majstrować przy długo negocjowanym i podpisanym w 2015 roku porozumieniu z Teheranem (polegającym na znoszeniu sankcji w zamian za wstrzymanie irańskiego programu jądrowego).

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782