Nowy przepis uchyla odpowiedzialność za przekroczenie granicy obrony koniecznej broniącego się przed wdzierającym się do mieszkania, lokalu, domu albo na przylegający do nich ogrodzony teren.
– Powszechne jest przekonanie, że zbyt często prawo chroni przestępcę – mówi wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, twórca projektu.
Według przeciwników nowelizacji jest ona zbędna, bo prawo pozwala uwolnić od kary słusznie broniących się przed napastnikiem, nawet gdy granice przekroczyli. Z danych resortu sprawiedliwości wynika, że w ostatnich dziesięciu latach skazano za to ponad 100 osób, ale w trzech ostatnich liczba skazań zmalała do sześciu.
Propozycje kwestionuje dr Krzysztof Szczucki, karnista z UW. Jak mówi, projekt wprowadza jedynie dodatkową okoliczność wyłączającą karalność przekroczenia granic.
– Więc zdaniem ustawodawcy ja nadal przekraczam granice obrony koniecznej. Co to oznacza? Ten, który wdarł się do mojego mieszkania i spotyka się ze zbyt dotkliwą obroną, może sam zacząć się bronić. Jest więc ryzyko, że atakujący stanie się ofiarą, a ofiara napastnikiem.