Postępowanie jest prowadzone na podstawie artykułu 256 § 1 Kodeksu karnego.
Przepis ten mówi, że kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch.
Śledztwo prokuratury prowadzone jest w sprawie. Nie ma więc konkretnych osób, którym można postawić zarzuty.
Uczestnicy marszu narodowców, oprócz polskich flag, biało-czerwonych opasek z kotwicą Polski Walczącej, emblematem Narodowych Sił Zbrojnych i napisem „Śmierć wrogom ojczyzny"" trzymali także inne transparenty. Na niektórych z nich można było przeczytać: „Wszyscy różni, wszyscy biali", „Europa będzie biała albo bezludna", „Biała Europa braterskich narodów". Skandowano hasła: „Bóg, honor i ojczyzna", „Polski przemysł w polskich rękach", „Naszą drogą nacjonalizm", „Precz z lewactwem", „Polska katolicka, nie laicka".
Zdjęcia z hasłami, które pojawiały się na bannerach, obiegły cały świat. Głos w sprawie zabrał prezydent Andrzej Duda, który stwierdził, że nie ma w Polsce zgody na ksenofobię, nacjonalizm i antysemityzm.