Okazuje się, że była to tylko nieudolna kopia oszustwa z 2013 r. Wówczas pewna kancelaria adwokacka rozsyłała wezwania do zapłaty "dobrowolnej kary" w wysokości 250 euro za rzekome oglądanie w serwisie RedTube materiałów, do których osoby umieszczające je na stronie nie miały praw. Możliwe, że oszust z Polski wzorował się tym przypadkiem.

Prawnicy wskazują, że przesłanie wezwania do zapłaty, które nie ma oparcia w rzeczywistości (tj. nie istnieje żaden stosunek zobowiązaniowy, uzasadniający wysunięcie roszczenia), w celu uzyskania świadczenia ze strony osoby wezwanej, powinno zostać zakwalifikowane jako przestępstwo oszustwa z art. 286 Kodeksu karnego. – Oczywistym powinno być, że autor pisma dąży do wprowadzenia adresata w błąd, bezzasadnie twierdząc, że po stronie adresata istnieje zobowiązanie do zapłaty określonej kwoty pieniężnej. Błąd należy rozumieć jako rozbieżność między obiektywną rzeczywistością a wyobrażeniem o niej lub jej odbiciem w świadomości podmiotu. W tym wypadku błąd ma polegać na urojeniu, fałszywym wyobrażeniu, istnienia zobowiązania. Przy tym autor wezwania używa zabiegów mających uprawdopodobnić istnienie tego zobowiązania. Oszust swojemu wezwaniu nadaje formę pisemną, określa usługę, za którą ma nastąpić zapłata, podaje kod usługi, wskazuje konsekwencje w przypadku braku zapłaty, czyli grozi spowodowaniem postępowania sądowego – mówi Janusz Lechowicz, prawnik z kancelarii Duraj Reck i Partnerzy.

Z kolei mec. Daniel Reck zauważa, że w praktyce najczęstszą reakcją na podobne wezwanie jest zignorowanie go. – Ludzie, kierując się własnym doświadczeniem, ale także chcąc uniknąć niedogodności związanych z uczestniczeniem w roli pokrzywdzonego i świadka w toczącym się postępowaniu karnym, unikają zawiadamiania o podobnych zdarzeniach organów powołanych do ścigania przestępstw – tłumaczy ekspert, który zachęca jednak do powiadomienia Policji bądź Prokuratury o otrzymanym wezwaniu do zapłaty, co powinno przyczyniać się do eliminowania podobnych przestępnych zachowań w przyszłości.