Lajk na Facebooku może pochwalać przestępstwo

Polubienie obraźliwej treści może rodzić prawną odpowiedzialność. Za granicą są już pierwsze procesy.

Aktualizacja: 16.10.2017 08:59 Publikacja: 15.10.2017 16:18

Lajk na Facebooku może pochwalać przestępstwo

Foto: AdobeStock

Włoskie media doniosły niedawno o postawieniu przed sądem siedmiu osób, które polubiły tekst krytykujący burmistrza i lokalnych urzędników. W Szwajcarii zaś pod koniec maja pewien mężczyzna został skazany na 4 tys. franków grzywny za lajkowanie komentarzy oskarżających obrońcę praw zwierząt o antysemityzm i rasizm. Sąd uznał, że lajk jest równoznaczny z podpisaniem się pod komentarzem, a więc aprobowaniem jego treści. Czy byłoby to możliwe w Polsce?

Bezwiedne klikanie

– Lajkowanie obraźliwych treści nie wyczerpuje znamion przestępstwa – mówi Mateusz Wolny, prokurator z Prokuratury Rejonowej Bielsko-Biała Południe. – Przepis przewiduje bowiem, że karze podlega ten, „kto pomawia inną osobę" – musi więc te treści wygłosić. Kliknięcie przycisku „Lubię to!", nie zawsze w pełni świadome, nie wyraża dostatecznie jasno intencji użytkownika.

Z kolei Dorota Głowacka z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wskazuje, że lajkowanie na Facebooku nie jest do końca niewinną czynnością. – Zwiększa bowiem liczbę użytkowników, którzy zobaczą bezprawną treść, np. mowę nienawiści – tłumaczy. – Lajk umieszczony pod wpisem, który stanowi przestępstwo, mógłby zostać uznany za pochwalanie tego przestępstwa, co jest penalizowane przez kodeks karny i kodeks wykroczeń – stwierdza.

Przy czym przestępczy charakter komentarza nie musi być stwierdzony wyrokiem – wystarczy, by wypełniał znamiona przestępstwa.

Na drodze cywilnej

Dr Paweł Litwiński z Instytutu Allerhanda wskazuje jednak, że polubienie może w pewnych sytuacjach oznaczać rozpowszechnianie określonych treści i rodzi potencjalną odpowiedzialność.

Podobnego zdania jest dr hab. Wojciech Machała z Uniwersytetu Warszawskiego.

– Obecnie często wyrażamy swoje oceny przez emotikony, więc nawet znaczek „Lubię to!" może wyrażać aprobatę dla jakichś treści – wskazuje.

Dodaje jednak, że to tylko teoretyczne rozważania, bo w sądach dominuje konserwatywne podejście i wątpliwe jest, by któryś z nich przyjął taką interpretację.

To pokrzywdzony decyduje, przeciw komu wniesie pozew lub oskarżenie. Zwykle wybiera tę osobę, którą najłatwiej namierzyć. A w sieci bywa to trudne – po numerze IP można ustalić jedynie komputer, z którego dokonano naruszenia, a nie konkretną osobę, która to zrobiła.

Komentarze i udostępnienia

Mniej problemów rodzi kwestia komentowania i udostępniania obraźliwych wpisów. Tutaj decyduje przede wszystkim treść komentarza. Choć pewne wątpliwości pozostają

– Nie zawsze jest jednoznaczne, czy daną wypowiedź można zakwalifikować jako obraźliwą – wskazuje Mateusz Wolny. Wojciech Machała zauważa jednak, że treść komentarza nie musi sama w sobie obrażać, ale np. wyrażać aprobatę dla udostępnianej treści, która narusza dobra osobiste.

Z kolei udostępnienie obraźliwego materiału jest już rozpowszechnianiem treści zniesławiających i wyczerpuje znamiona przestępstwa. – Nie ma dużej różnicy, czy sprawca sam kogoś pomówi, czy też rozpowszechni pomawiającą wypowiedź kogoś innego – tłumaczy Wolny.

W kwietniu zeszłego roku sąd apelacyjny w Gdańsku skazał trzy osoby za umieszczenie na Facebooku linków do tekstu, który zarzucał pewnemu dyrektorowi domu dziecka pedofilię, jak się później okazało – niesłusznie. Wśród skazanych byli brat i siostra byłej żony dyrektora. Sąd uznał, iż nie działali oni w interesie publicznym, ale w celu dokuczenia powodowi, wiedząc, że informacje są nieprawdziwe. Nakazał im więc przeprosiny i zapłatę po 5 tys. zł zadośćuczynienia.

OPINIA

dr Adam Ploszka, adiunkt w Zakładzie Praw Człowieka Uniwersytetu Warszawskiego

Uznanie lajka za zniesławienie lub naruszenie dóbr osobistych to moim zdaniem zbyt szeroka interpretacja. Prowadzi bowiem do tego, że niemal każde działanie użytkownika w sieci (np. odwiedzenie danej strony) mogłoby stanowić podstawę odpowiedzialności – co byłoby absurdem. Tymczasem lajkowanie nie jest w żadnym razie działaniem bezprawnym, nie może więc naruszyć dóbr osobistych. Na gruncie prawa karnego, trzeba by zaś wykazać, że klikając „Lubię to!," sprawca miał zamiar kogoś zniesławić – a to w praktyce będzie bardzo trudne. Inaczej kwestia wygląda w przypadku komentarza – tutaj decyduje jego treść, która może być obraźliwa. Także udostępnienie obraźliwego materiału może naruszać czyjeś prawa, zwłaszcza jeśli jest połączone z afirmatywnym komentarzem.

Włoskie media doniosły niedawno o postawieniu przed sądem siedmiu osób, które polubiły tekst krytykujący burmistrza i lokalnych urzędników. W Szwajcarii zaś pod koniec maja pewien mężczyzna został skazany na 4 tys. franków grzywny za lajkowanie komentarzy oskarżających obrońcę praw zwierząt o antysemityzm i rasizm. Sąd uznał, że lajk jest równoznaczny z podpisaniem się pod komentarzem, a więc aprobowaniem jego treści. Czy byłoby to możliwe w Polsce?

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona
Zawody prawnicze
Korneluk uchyla polecenie Święczkowskiego ws. owoców zatrutego drzewa
Konsumenci
UOKiK ukarał dwie znane polskie firmy odzieżowe. "Wełna jedynie na etykiecie"
Zdrowie
Mec. Daniłowicz: Zły stan zdrowia myśliwych nie jest przyczyną wypadków na polowaniach
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego