Jak się panu podoba pomysł ministra Ziobro, aby zaostrzyć kary za gwałt? - to pytanie Agata Łukaszewicz zadała adwokatowi Arturowi Pietryce, autorowi badań na temat skuteczności ścigania przestępstwa gwałtu (NRA).
- Nie jest dla mnie nowością, bo gdy 4 lata temu toczyła się duża dyskusja nad zmianami w prawie karnym dotyczącymi właśnie ścigania zgwałceń, posłowie PiS podpisali się pod projektem zaostrzenia kar. I nic więcej. Natomiast moim zdaniem tego typu pomysły legislacyjne nie rozwiążą problemu.
Musimy zdać sobie sprawę, że zmiana proponowana przez MS jest projektowana na jakieś 700 osób, bo tyle się rocznie skazuje w sprawach o gwałty. Tymczasem zgłoszeń na prokuraturę i na policję jest ok. 4 tysięcy. W około 75 proc. przypadków wszczyna się postępowanie przygotowawcze, no ale aktami oskarżenia kończy się mniej więcej 20-25 proc. spraw. Czyli nie więcej niż 1000 aktów oskarżenia w sprawach o gwałty jest rocznie kierowanych do sądów.
Powody tego stanu są rozmaite. Na pewno postępowań wszczyna się coraz więcej, ale to wynika z tego, że został zmieniony tryb ścigania. Kiedyś gwałt ścigany był na wniosek pokrzywdzonej. Jeśli wniosku nie było, nie wszczynano śledztwa. Teraz gwałty są ścigane z urzędu. Jednak w praktyce problematyczne są kwestie takie jak np. znamiona przestępstwa zgwałcenia. Nasi sędziowie i prokuratorzy rozumieją gwałt nie tylko i wyłącznie jako niedobrowolny stosunek seksualny. Wymagane jest udowodnienie, że doszło do niego poprzez przemoc, groźbę lub podstęp. Trudno udowodnić tak rozumiany gwałt. O ile można sobie wyobrazić, że podanie pigułki gwałtu zostanie uznane za podstęp, to już nie jest to oczywiste w przypadku podania ofierze alkoholu. Drugim problemem jest brak należytej ochrony nad osobami pokrzywdzonymi. Nie ma dla nich pomocy psychologicznej, prawnej, tak naprawdę są pozostawione same sobie - mówił adwokat.
Czy to oznacza, że prokuratorzy i policja nie potrafią sobie radzić z postępowaniami w sprawie gwałtów? Zdaniem Artura Pietryki na pewno są z tym problemy.