Stępiński o znieważeniu nagrobka Bieruta - Za znieważenie miejsca spoczynku zmarłego można posiedzieć dwa lata

Para mieszana o patriotycznych poglądach dokonała onegdaj bohaterskiego czynu. Czerwoną farbą pomalowali nagrobek Bolesława Bieruta na Powązkach Wojskowych w Warszawie - pisze adwokat Krzysztof Stępiński.

Aktualizacja: 03.08.2016 19:56 Publikacja: 03.08.2016 17:09

Kim był Bierut, a zwłaszcza jak bardzo negatywną rolę odegrał w historii Polski, uczyć nie trzeba. Szkoda czasu i atłasu. Został pochowany w tzw. Alei Zasłużonych, bo o tym kto ma tam spocząć decydowali jego towarzysze partyjni, a nie np. potomkowie żołnierzy Pierwszej Kadrowej lub Powstańcy Warszawscy.

Para mieszana, zgodnie z prawem zresztą - kto nie wierzy, niech zerknie do kodeksu postępowania karnego i ustawy o policji - została zatrzymana przez policję. Kiedy tak niesłusznie siedzieli, oczekując, co los zrządzi, jako ich obrońca pojawiła się na komendzie, a później w TVP Info pani poseł Małgorzata Gosiewska. Okazało się, że pani poseł wiele godzin starała się wytłumaczyć zastępcy dowódcy komendy, że nic złego nie stało się. A prowadzącemu program dziennikarzowi wyznała, że głęboko wierzy, że młodzi ludzie wkrótce zostaną zwolnieni. Jak należało spodziewać się, jej nadzieja nie była płonna, bo w sprawę – po stronie zatrzymanych - włączył się Prokurator Generalny.

Pani poseł, podobnie jak prowadzący program dziennikarz, mówili o zniszczonym monumencie. Oboje, jak diabeł święconej wody, unikali słowa grób. A prawda jest taka, że nagrobek i leżące pod nim szczątki ludzie, to zgodnie z kodeksem karnym miejsce spoczynku zmarłego (vide art. 262 § 1 KK). Nagrobek Bieruta jest może monumentalny w potocznym rozumieniu tego słowa, ale monumentem nie jest. Bo monument (vide Słownik Języka Polskiego) to „posąg, rzeźba lub obelisk wystawiony na pamiątkę jakiegoś wydarzenia lub ku czci zasłużonego człowieka". Posługiwanie się niewłaściwą nazwą rzeczy, która została zniszczona, można służyć realizacji celu, jakim jest odwrócenie uwagi opinii publicznej od faktu popełnienia przez patriotyczne komando przestępstwa z art. 262 § 1 KK (Kto znieważa zwłoki, prochy ludzkie lub miejsce spoczynku zmarłego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.). Bo za znieważenie monumentu kodeks kary nie przewiduje, a za znieważenie miejsca spoczynku zmarłego tak (sprawca zniszczenia „monumentu" może odpowiadać za przestępstwo z art. 288 § 1 KK, czyli za zniszczenie rzeczy, bo fakt popełnienia przestępstwa jest dość oczywisty.

Kodeks nie dzieli zmarłych według zasług i ocen wystawianych przez historię. Dlatego miejsce spoczynku zmarłego, który wyrządził wiele krzywd Polsce i Polakom, podlega takiej samej ochronie, jak miejsce spoczynku zmarłego bohatera, o którym harcerze śpiewają przy ognisku itd. Wystarczy przeczytać ustawę karną.

Jesteśmy krajem, w którym miejsca spoczynku zmarłych otacza się opieką, jakiej u innych nie uświadczysz. Może szczątki Bolesława Bieruta nie powinny spoczywać w tym miejscu? Nie odpowiem na to pytanie, bo mam wątpliwości, co do odpowiedzi. Ale skoro Bolesław Bierut ma grób na Powązkach, w którym spoczywają jego szczątki, ma prawo do korzystania z ochrony, jaką zapewnia mu po śmierci kodeks karny. A to oznacza, że znieważenie jego miejsca spoczynku z pobudek patriotycznych, nie jest kontratypem. Stąd prośba do rządzących: nie relatywizujcie prawa, bo wszyscy wyjdziemy na tym, jak Zabłocki na mydle.

Kim był Bierut, a zwłaszcza jak bardzo negatywną rolę odegrał w historii Polski, uczyć nie trzeba. Szkoda czasu i atłasu. Został pochowany w tzw. Alei Zasłużonych, bo o tym kto ma tam spocząć decydowali jego towarzysze partyjni, a nie np. potomkowie żołnierzy Pierwszej Kadrowej lub Powstańcy Warszawscy.

Para mieszana, zgodnie z prawem zresztą - kto nie wierzy, niech zerknie do kodeksu postępowania karnego i ustawy o policji - została zatrzymana przez policję. Kiedy tak niesłusznie siedzieli, oczekując, co los zrządzi, jako ich obrońca pojawiła się na komendzie, a później w TVP Info pani poseł Małgorzata Gosiewska. Okazało się, że pani poseł wiele godzin starała się wytłumaczyć zastępcy dowódcy komendy, że nic złego nie stało się. A prowadzącemu program dziennikarzowi wyznała, że głęboko wierzy, że młodzi ludzie wkrótce zostaną zwolnieni. Jak należało spodziewać się, jej nadzieja nie była płonna, bo w sprawę – po stronie zatrzymanych - włączył się Prokurator Generalny.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów