O zawieszenie postępowania kasacyjnego w sprawie Mariusza Kamińskiego wnioskował prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Pismo z takim samym żądaniem wysłała do Sądu Najwyższego także nowa prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska. Powód? Ich zdaniem trwa spór kompetencyjny między prezydentem Andrzejem Dudą a Sądem Najwyższym. Problem w tym, że większość prawników uważa, iż sporu nie ma. Decydujący głos w tej sprawie zabierze we wtorek 1 sierpnia Sąd Najwyższy.
O co awantura
Jeśli uzna, że sporu kompetencyjnego nie ma, 9 sierpnia troje sędziów SN zbada kasację w sprawie Mariusza Kamińskiego i innych byłych szefów Centralnego Biura Antykorupcyjnego, których ułaskawienie przez prezydenta Andrzeja Dudę Sąd Najwyższy uznał za „niewywołujące skutków procesowych". W praktyce oznacza to, że do ułaskawienia nie doszło.
Konflikt na linii Prezydent–SN trafił też do Trybunału Konstytucyjnego. Postępowanie w TK uruchomił wniosek marszałka Sejmu. Kilka dni później ruszyło postępowanie w TK. Ma on rozstrzygnąć, czy istnieje spór kompetencyjny między prezydentem, który ułaskawił Kamińskiego i czterech jego współpracowników, a Sądem Najwyższym, który rozpoznaje kasację w sprawie byłego szefa CBA. Wszczęcie postępowania przed Trybunałem powoduje zawieszenie postępowań przed organami, które prowadzą spór kompetencyjny. W tej konkretnej sprawie chodzi jednak o to, czy zamieszanie wokół sprawy Mariusza Kamińskiego rzeczywiście jest takim sporem.
Nikt się nie spiera
Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista mówi wprost: dla mnie sporu kompetencyjnego nie ma.
– Wynika to wprost z konstytucji. Ze sporem mamy do czynienia wówczas, gdy istnieje tożsamość kompetencji. A przecież SN nie wykonuje kompetencji ułaskawienia, tylko nadzoru judykacyjnego – tłumaczy dr Piotrowski z Uniwersytetu Warszawskiego. I argumentuje, że prezydent nie wykonuje nadzoru judykacyjnego, a jedynie wypowiada się w trybie ułaskawieniowym.