Stan „skrajnego umysłu” - sprawę IPN komentuje Marcin Piotr Kierwiński, poseł PO

To nie przypadek, że dzisiaj jesteśmy świadkami podpinania kwestii IPN pod problem roszczeń żydowskich środowisk za utracone po II Wojnie Światowej mienie.

Aktualizacja: 22.02.2018 20:01 Publikacja: 22.02.2018 16:33

Stan „skrajnego umysłu” - sprawę IPN komentuje Marcin Piotr Kierwiński, poseł PO

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

To prosty schemat: żydowska finansjera, zachłanność, osamotniona Polska, spisek. W tle ogromny majątek wyprowadzany z kraju. Zatem o to chodzi? Tak pisze m.in. Rafał Ziemkiewicz, powielając prostacki – co tu ukrywać – schemat myślenia popłuczyn po przedwojennej endecji o głównych atawizmach polskiej historii.

To działanie jest służbą w Państwie PiS. Tym bardziej prawdziwą, że wreszcie ideologiczną. Dzisiaj dotychczasowi „niepokorni" publicyści mogą już zrzucić swe maski i już w pełni identyfikować się z rządzącymi. Poseł Kaczyński potrzebuje silnego emocjonalnego mandatu. Sięga zatem do otchłani piekła. Stworzenie kolejnego przerysowanego wroga ludu, pozwala władzy z PiS utrzymać wysoki poziom emocji i podtrzymać poziom poparcia dla rządu. Były nim już elity - bogaci, wykształceni, lekarze, sędziowie, Niemcy i Unia Europejska. Teraz jest to Żyd. Mroczne i straszne jest to, że ten motyw powraca dokładnie po pięćdziesięciu latach od wydarzeń marca roku 1968.

Ktoś, kto wypuszcza tego dżina z butelki musi mieć świadomość reperkusji. A jednak. Senat nie zmienia w ustawie nawet przecinka. Konflikt z dnia na dzień eskaluje. Narodowcy chcą demonstrować przed ambasadą Izraela. Potulnie zwijają jednak sztandary na pstryknięcie palców pisowskiego wojewody. Przypadek? Nie, to fakt. Widzimy, że tzw. ruch narodowy, to faktycznie przybudówka partii rządzącej. Przybudówka, która ma bronić skrajnej prawej flanki polityki i nie dać na tym polu wyrosnąć żadnym podejrzanym grasantom. Bardem tej strony jest nie kto inny jak „publicysta" Rafał Ziemkiewicz. W odróżnieniu od studenckich lat nabiera odwagi walcząc z prochami pomordowanych. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że jego życie wreszcie nabrało sensu. Oto wreszcie państwo sankcjonuje dwóch dotychczasowych największych wrogów Ziemkiewicza: Niemców i Żydów.

Do niedawna pisanina uprawiana przez Rafała A. Ziemkiewicza i jemu podobnych „niepokornych" publicystów prawej strony, odbierana była przez znaczną cześć opinii publicznej oraz środowiska dziennikarskiego jako swoisty folklor. „Ziemkiewszczyzna", którą sam autor ustawiał w kontrze do znienawidzonej przez polską skrajną prawicę tzw. „Michnikowszczyzny", była w założeniu kijem wsadzanym w mrowisko – działanie to miało jeden cel: na tym konflikcie zbudować popularność autora. I dopóki jej celem było samozadowolenie autora można było uznać tę twórczość za niegroźną i niskich lotów działalność zarobkową. Dziś zespolona z nienawiścią i skrajną doktryną państwa PiS zaczyna być groźna i niebezpieczna.

Warto zatem poświęcić kilka słów, by opisać stan „skrajnego umysłu". Tym bardziej, że ostatnie wydarzenia wręcz zachęcają do postawienia ważnych pytań.

Rafał Ziemkiewicz nie buszuje w próżni. Jest sprytny. Gdy trzeba delikatnie atakuje PiS, gdy trzeba schlebia rządzącym. Jest zawsze po stronie radykałów. Niekiedy epatuje nawet zdrowym rozsądkiem. Za tą fasadą kryje się jednak system manipulowania odbiorcą, który ma jeden cel: przekonać jak najwięcej Polaków do nienawiści. Nienawiści, ponieważ publicystyka i medialna aktywność Ziemkiewicza skupia się na tym właśnie pojęciu. Endecja miała dwóch wrogów: Żydów i Niemców. Jednego przyjaciela: Rosję.

Tak to właśnie wygląda. Choć odległy jestem od przyklejania przedwojennych łatek do dzisiejszych czasów, to jednak Rafał Ziemkiewicz sam wielokrotnie podpowiadał swym zachowaniem, w którym kierunku zmierza jego polityczna sympatia. Nie dziwi także, że ta „sympatia" eksplodowała w ostatnich dniach z całą mocą. Żydzi, Niemcy. Wreszcie, kiedyś „niepokorny" a dzisiaj pokorny sługa Państwa PiS, Rafał Ziemkiewicz ma dwóch swych wrogów na jednym talerzu. Ostro się z nimi rozprawia nie szczędząc nienawiści. Oto próbka jego myśli: - „Przez wiele lat przekonywałem rodaków, że powinniśmy Izrael wspierać. Dziś przez paru głupich względnie chciwych parchów czuję się z tym jak palant", - „(W tandemie z Marcinem Wolskim): Wolski: -To nie były niemieckie ani polskie, tylko żydowskie obozy. Bo w końcu kto obsługiwał krematoria? „Publicysta" Rafał Ziemkiewicz: - No i kto w nich ginął?" Pisanie, że to niesmaczne robienie sobie żartów z ofiar Holocaustu jest niczym. Ziemkiewiczowi chodzi o coś innego. O nienawiść. Doskonale wie, że nic nie jest tak bolesne dla kraju ofiar jakim jest Polska, dla potomków ofiar niż przypisywanie nam „współudziału" w niemieckich zbrodniach. Dusza Polaka musi buntować się, gdy słyszy taką tezę.

Tak to już u nas jest, że rozliczać się z własną historią nie umiemy. Wina leży tu nie tyle wśród obywateli co polityki historycznej. Gdybyśmy przez lata oswajali Polaków z rozsądną przecież narracją, że w historii każdego narodu są również ciemne plamy, dziś Ziemkiewicz i jego nienawiść byliby marginesem, marginesu. A tak stają się forpocztą pisowskiego planu odcięcia Polski od Europy i cywilizowanego Świata. Nie starczyło straszenia Niemcami, Rosją. Nie starczyło w Ziemkiewiczowskiej propagandzie lżenia Unii Europejskiej. Nie starczyło Donalda Tuska, Róży Thun, Janusza Lewandowskiego czy Grzegorza Schetyny. Nie starczyło Bandery i złych Litwinów. Trzeba było czegoś więcej. Trzeba było wymyślić Żyda. Najlepiej na tle Niemców i kwestii odszkodowań za utracone mienie.

Dzisiaj Państwo PiS wyraźnie maszeruje w kierunku zbieżnym z „publicystyką" Rafała Ziemkiewicza. Wydaje się, że z barda Ziemkiewicz może wreszcie stać się wieszczem Państwa PiS. Dlatego tak ważne jest, by przeciwstawić się temu schematowi myślenia, który cofa Polskę do najgorszych jej tradycji. Nowoczesny kraj w środku Europy nie może stawać w jednym szeregu z „czarną sotnią". Tu nie ma miejsca na drwiny z pomordowanych.

Nie ma wątpliwości, że należy bronić dobrego imienia Polski. Że należy zwalczać opinie o systemowym współudziale Polaków w Holokauście. W wielu okupowanych lub sojuszniczych z Niemcami krajach współudział w Holocauście miał zwykle systemowy wymiar. To odróżnia je od Polski. We Francji były to m.in. obóz w Drancy czy gorliwe zaangażowanie rządu Petaina i francuskiej policji w łapankach na Żydów. Niderlandy dostarczyły dziesiątek tysięcy fanatycznych ochotników do Wafen SS. Ukraińcy mieli SS Galizien i udział w nadzorze w ramach systemu obozów koncentracyjnych. Węgrzy Strzałokrzyżowców, Rumunii Żelazną Gwardię. To ciemne karty w historii wielu narodów. Niemcy byli sprawcami Holocaustu. Precyzyjnie go obmyślili i zrealizowali. Czego dowodem niech będą zeznania Eichmanna – rozkład jazdy „pociągów śmierci" do tej pory budzi grozę swoją wyzutą z emocji profesjonalną rutyną. Żydzi ginęli, bo otaczała ich anatema, obojętność i bardzo często nienawiść. Niestety, wraz „Ziemkiewszczyzną" demony powracają. Może nie tyle mordy czy pogromy, ale system myślenia, który w spiskowy sposób opisywał rzeczywistość. Dawał proste recepty każdemu. Wyszukał wroga na zamówienie. Czytelnego i jasno określonego. Żydzi-Unia Europejska-Soros. Tragiczny trójkąt myślenia o przyszłości Polski. PiS tylko na tym korzysta ustawiając na naszych przysłowiowych granicach kolejne barykady. Budując barykady w umysłach Polaków. Nie udało się zohydzić Unii Europejskiej, to może Izrael załatwi sprawę...???

PiS żeby funkcjonować potrzebuje wroga. Tak było zawsze. Teraz, by uzasadnić klęski w polityce międzynarodowej, by uzasadnić Polexit, by uzasadnić osamotnienie idzie już na całość. Efektem tych działań będzie Polska poza Unią Europejską i zamknięte grancie. Powrócą demony lat 80—tych. Gdzie wyjazd do „kapitalistycznej cywilizacji" był marzeniem. Pseudopublicysta Rafał Ziemkiewicz idzie w forpoczcie tych zmian. Choć tak naprawdę nie o niego samego tu chodzi. To jedynie pewien symbol rodzącego się na naszych oczach nowego wzoru Polaka-Patrioty, którego prawdziwym celem jest zniszczenie szans własnego kraju. I z tego powodu ten – do niedawna marginalny ruch i jego dziwaczne poglądy – należy zacząć traktować niezwykle poważnie. Wprzęgnięto je bowiem w państwową machinę propagandy i polityki.

To prosty schemat: żydowska finansjera, zachłanność, osamotniona Polska, spisek. W tle ogromny majątek wyprowadzany z kraju. Zatem o to chodzi? Tak pisze m.in. Rafał Ziemkiewicz, powielając prostacki – co tu ukrywać – schemat myślenia popłuczyn po przedwojennej endecji o głównych atawizmach polskiej historii.

To działanie jest służbą w Państwie PiS. Tym bardziej prawdziwą, że wreszcie ideologiczną. Dzisiaj dotychczasowi „niepokorni" publicyści mogą już zrzucić swe maski i już w pełni identyfikować się z rządzącymi. Poseł Kaczyński potrzebuje silnego emocjonalnego mandatu. Sięga zatem do otchłani piekła. Stworzenie kolejnego przerysowanego wroga ludu, pozwala władzy z PiS utrzymać wysoki poziom emocji i podtrzymać poziom poparcia dla rządu. Były nim już elity - bogaci, wykształceni, lekarze, sędziowie, Niemcy i Unia Europejska. Teraz jest to Żyd. Mroczne i straszne jest to, że ten motyw powraca dokładnie po pięćdziesięciu latach od wydarzeń marca roku 1968.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów