Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował w czwartek o zastosowaniu aresztu wobec Arkadiusza Ł. ps. Hoss. Tym samym przyznał rację prokuraturze, która napisała zażalenie na brak aresztu.
Sąd ocenił, że zebrane dotychczas dowody wskazują na duże prawdopodobieństwo sprawstwa zarzuconych podejrzanemu czynów. Uznał też, że zachodzą wszystkie procesowe przesłanki uzasadniające areszt – zarówno obawa mataczenia, jak i ucieczki lub ukrywania się. Innym argumentem dla sądu ma być brak stałego miejsca zamieszkania Ł. w Polsce i wcześniejsze jego poszukiwanie listem gończym.
Nie bez znaczenia, uznał sąd, jest i to, że mężczyzna łamie nałożone na niego postanowienia sądu. Miał pięć razy w tygodniu stawiać się na komisariacie, a zgłosił się zaledwie raz. Wprawdzie jego obrońca twierdzi, że mężczyzna jest chory, ale do sądu żadne usprawiedliwienie nie dotarło.
Po ogłoszeniu postanowienia sądu prokuratorzy poinformowali, że Arkadiusz Ł.zostanie zatrzymany i doprowadzony do aresztu z chwilą ustalenia jego miejsca zamieszkania.
Adwokat Aleksander Kowzan, obrońca Hossa, podkreśla, że aresztowanie jego klienta jest jawnym złamaniem konstytucji. Jako argument przypomina informacje Prokuratury Krajowej. Ta podała, że sam wniosek prokuratury o aresztowanie Hossa był rozpatrywany przez sąd pierwszej instancji po prawnie ustalonym terminie, czyli 24 godzinach. Prokuratura Krajowa prowadzi w tej sprawie śledztwo i bada, czy sąd, wyznaczając taki termin posiedzenia, nie spowodował, że Hoss przez trzy godziny był nielegalnie zatrzymany.