Wille, apartamenty, limuzyny, waluty, papiery wartościowe – to wszystko może dziś stracić przestępca, gdy sąd orzeknie przepadek korzyści majątkowej. Rzadko to jednak robi. Dowodem są statystyki Ministerstwa Sprawiedliwości. W ciągu pięciu lat prokuratorzy zabezpieczyli majątki o wartości 671 mln zł. Każdego roku sądy orzekają przepadek o wartości 200 mln zł. To cały czas zbyt mało – uznało MS i przygotowało zmiany. Projekt noweli kodeksu karnego, wprowadzający konfiskatę rozszerzoną jest już po pierwszym czytaniu w Sejmie. Będzie surowiej – zapowiadają autorzy. MS planuje, że skumulowana korzyść z wdrożenia przepisów dyrektywy w Polsce w ciągu najbliższych dziesięciu lat wyniesie ponad 1,1 mld zł.
– Może się okazać, że to tylko deklaracje. Sąd ma szansę orzec przepadek korzyści majątkowych tylko wtedy, gdy na początku postępowania prokurator je zabezpieczy – oceniają sędziowie. A prokuratorzy mówią wprost o trudnościach.
Jacht nie do wykrycia
Udaje się wyegzekwować tylko 25 proc. przestępczego mienia. Najskuteczniej odbierane są tylko niewielkie kwoty. 300 zł stracił np. skazany za wyłudzenie umowy o zakup komórki, 5,5 tys. zł za sprzedaż narkotyków. Powodem jest m.in. zła komunikacja sądów ze skarbówką, ale nie tylko.
– Najtrudniejsze jest ujawnienie majątku – mówi prokurator Arkadiusz Jaraszek z Prokuratury Krajowej.
Później sprawa jest prosta. Gotówka zostaje zabezpieczona na rachunku, ustanawiany zastaw na ruchomościach albo hipotekę na nieruchomościach itd. Dziś jednak samochody często są w leasingach, domy poprzepisywane na rodzinę. Ujawnienie pełnego majątku jest więc trudne albo wręcz niemożliwe.