Historię nastolatki przed maturą albo bezrobotnego, którzy „znaleźli jeden prosty sposób, jak zarabiać duże pieniądze", można znaleźć w internecie na każdym kroku. Po kliknięciu w link użytkownik zostanie przekierowany na stronę oferującą inwestycje w tzw. opcje binarne, w rzeczywistości przypominające bardziej loterię niż grę na giełdzie.
– Instytucje zajmujące się handlem takimi opcjami stosują marketing w stylu Amber Gold: ładna, profesjonalnie wyglądająca strona, na której konsument jest zachęcany sloganami obiecującymi „szybki i łatwy zysk" przy „minimalnym nakładzie pracy" i „bez wychodzenia z domu". Ma ona wzbudzać zaufanie klientów i nakłonić do wpłaty środków, nie informując jednak o możliwym ryzyku – tłumaczy adwokat Agnieszka Żebrowska z kancelarii Domański, Zakrzewski Palinka.
Pozwolenie jest?
Polskie prawo nie pozwala jednak na to, by sprzedawcy obiecywali klientom uzyskanie konkretnej stopy zwrotu.
– Profesjonalna firma inwestycyjna zawsze przypomina o ryzyku związanym z inwestycjami. Gwarancje wysokich zysków wiążą się z nieprofesjonalnym podejściem do klienta, a osoba, która takie obietnice składa, nie zachowuje się uczciwie – mówi Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich. – Szczególną czujność powinny wzbudzić natarczywe telefony. Inwestorzy powinni też zawsze sprawdzać, czy firma oferująca usługi finansowe posiada zezwolenie Komisji Nadzoru Finansowego na świadczenie usług w Polsce – dodaje.
Problem dotyczy bowiem najczęściej firm zarejestrowanych za granicą, w egzotycznych krajach spoza Unii Europejskiej. Na domiar złego spółki te co jakiś czas zmieniają kraj rejestracji.