Emeryt odpowie za nawoływanie do zabójstwa prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego

Za publicznie nawoływanie do zabójstwa b. prezesa Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego odpowie przed sądem emerytowany górnik z Knurowa. Mężczyzna napisał w komentarzu internetowym, że "daje milion" za zabicie prezesa TK, którego nazwał "bandytą".

Aktualizacja: 17.01.2017 11:49 Publikacja: 17.01.2017 11:31

Prof. Andrzej Rzepliński

Prof. Andrzej Rzepliński

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Podczas przesłuchania w prokuraturze podejrzany wyraził ubolewanie, że to zrobił. Tłumaczył, że poniosły go nerwy; dobrowolnie poddał się karze. O skierowaniu do sądu aktu oskarżenia w tej sprawie poinformowała we wtorek PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach Joanna Smorczewska.

"Według prokuratury mieliśmy do czynienia z przekroczeniem prawa do krytyki osób publicznych. Uznaliśmy, że stwierdzenie o treści +daję milion za zabicie+ kogokolwiek wyczerpuje znamiona z art. 255 par. 2 Kodeksu karnego" - powiedziała prok. Smorczewska.

Mężczyzna, który odpowie przed sądem zamieścił komentarz pod artykułem pt. "Stanisław Piotrowicz: prace nad projektem ustawy o TK od nowa", opublikowanego 5 lipca 2016 r. na stronie jednego z portali. "Daję jeden milion za zabicie bandyty Rzeplińskiego" - napisał. Prof. Rzepliński był jeszcze wówczas prezesem TK, jego kadencja wygasła w grudniu.

Sprawą zajęła się początkowo Komenda Stołeczna Policji. Szybko ustalono, że autorem komentarza jest górnik-emeryt z Knurowa. Sprawę przekazano do Gliwic. "Okazało się, że był to komentarz zamieszczony w nerwach, w nieprzemyślany sposób, przez zwyczajnego człowieka. Podejrzany wyraził ubolewanie (...) Nie ma powodów sądzić, by panu prezesowi Rzeplińskiemu cokolwiek groziło" - zaznaczyła Smorczewska.

Podczas przesłuchania w prokuraturze autor komentarza tłumaczył, że był zdenerwowany i żałuje tego co zrobił. Dobrowolnie poddał się karze bez przeprowadzania procesu – pół roku więzienia w zawieszeniu i grzywny. Wniosek w tej sprawie musi jeszcze zaakceptować sąd. Mężczyzna nie był nigdy wcześniej karany, nawet za wykroczenie.

Zgodnie z Kodeksem karnym za publiczne nawoływanie do popełnienia zbrodni może grozić kara do trzech lat więzienia.

Podczas przesłuchania w prokuraturze podejrzany wyraził ubolewanie, że to zrobił. Tłumaczył, że poniosły go nerwy; dobrowolnie poddał się karze. O skierowaniu do sądu aktu oskarżenia w tej sprawie poinformowała we wtorek PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach Joanna Smorczewska.

"Według prokuratury mieliśmy do czynienia z przekroczeniem prawa do krytyki osób publicznych. Uznaliśmy, że stwierdzenie o treści +daję milion za zabicie+ kogokolwiek wyczerpuje znamiona z art. 255 par. 2 Kodeksu karnego" - powiedziała prok. Smorczewska.

Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara