Z najnowszych statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że po kilku miesiącach zastoju w pierwszej połowie 2016 r. karę więzienia z elektroniczną bransoletą odbywało 2,5 tys. osób. Korzystając z systemu, sądy też coraz chętniej orzekają zakazy zbliżania się do określonych miejsc i osób – w ciągu trzech miesięcy było ich ponad 40. Dla porównania: od lipca do grudnia 2015 r. wszystkie sądy rejonowe w kraju (311) orzekły jedynie 25 kar ograniczenia wolności w systemie dozoru elektronicznego. Gdyby nie zmiany w kwietniu 2016 r., system dziś stałby pusty, a budżet płacił operatorowi za jego obsługę.

Szkodliwe zmiany

Odbywanie kary w SDE to inaczej areszt domowy. Oznacza przebywanie w domu w określonych godzinach dnia i nocy. Skazanego pilnuje elektroniczna bransoleta (na dłoni lub nodze). Jeśli go nie ma, system wysyła sygnał do centrali i kurator jedzie do skazanego. Od 2009 r. SDE było stosowane w karze pozbawienia wolności. 1 lipca 2015 r. SDE przeniesiono z kary więzienia do ograniczenia wolności. I okazało się, że był to fatalny pomysł. Sądy nie orzekały aresztu domowego przy karach ograniczenia wolności.

– Po pierwsze to była nowość, po drugie – wolały inne, bardziej wymierne kary, np. prace społeczne czy potrącenie pieniędzy z wynagrodzenia – tłumaczy „Rz” generał Paweł Nasiłowski, szef Biura Dozoru Elektronicznego.

Sędzia Jacek Przygoński broni sędziów. Twierdzi, że to nie niechęć do nowości sprawiła, że ten system przy karach ograniczenia wolności nie zadziałał.

Sądy nieprzekonane

– Sądzę, że trzeba było więcej czasu. Nie można wrzucać nowych rozwiązań i po miesiącu rozliczać sądy z tego, jak są przez nie stosowane. Sędziowie pokazują, że nikt nie zmusi ich do korzystania z czegoś, do czego nie mają przekonania – uważa.

Ministerstwo Sprawiedliwości nie ma dziś żadnych wątpliwości, że SDE ma być stosowane przy karach więzienia.

– Można to uznać za sukces w skali europejskiej. Efektywność wykonywania tej formy kary sięga 94 proc. – informuje Patryk Jaki, wiceminister sprawiedliwości.

W ciągu siedmiu lat z takiej formy odbywania kary skorzystało ponad 53 tys. skazanych. Zaledwie 10 proc. tych, którzy umówili się z sądem na stały harmonogram, złamało zasady. Ze statystyk MS wynika, że wnioski o odbywanie kary w takim systemie najczęściej składają sami skazani lub ich obrońcy – w pierwszej połowie 2016 r. było ich 11,5 tys. Żadnego wniosku nie złożył prokurator; sześć – kuratorzy sądowi; 672 – dyrektorzy zakładów karnych. W sumie odnotowano 12 238 wniosków.

MS, które w kwietniu 2016 r. przywróciło elektroniczne bransolety do odbywania kar więzienia, nie ukrywa, że duże znaczenie ma czynnik ekonomiczny.

– Utrzymanie skazanego w zakładzie karnym lub areszcie śledczym kosztuje ok. 3100 zł miesięcznie. Ten sam czas kary odbytej w SDE – zaledwie 330 zł.