Sejm zajmie się projektem ws. obniżenia wieku emerytalnego

Po miesiącach przestoju sejmowa Komisja Polityki Społecznej będzie dyskutować nad prezydenckim projektem obniżenia wieku emerytalnego.

Aktualizacja: 03.11.2016 08:58 Publikacja: 02.11.2016 18:38

Beata Mazurek zapowiada, że ustawa obniżająca wiek emerytalny będzie gotowa do końca listopada (na z

Beata Mazurek zapowiada, że ustawa obniżająca wiek emerytalny będzie gotowa do końca listopada (na zdjęciu z J. Kaczyńskim).

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Podkomisja nadzwyczajna powołana w tej sprawie zakończyła prace, nie wnosząc do projektu właściwie żadnych zmian poza przesunięciem terminu wejścia w życie ustawy na 1 października 2017. Taką datę zapowiada także premier Beata Szydło. Czy sprawa jest więc przesądzona?

Przewodnicząca komisji, poseł Beata Mazurek zapowiada, że prezydencką ustawę uda się uchwalić nawet do końca listopada. – Wszystko da się przeprowadzić, choćby jutro – mówi „Rzeczpospolitej" poseł Małgorzata Kochan z PO, która pracowała nad projektem w nadzwyczajnej podkomisji – i to bez względu na okoliczności, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć. Przecież według wyliczeń ekspertów zabraknie nam ponad miliona rąk do pracy. Więc albo trzeba będzie podnieść podatki, albo składki na ubezpieczenie społeczne.

Ucierpi PKB

Podobne uwagi zgłaszał wicepremier Jarosław Gowin. Jego zdaniem, jeśli nie nastąpią modyfikacje, w ciągu pięciu lat z rynku pracy zniknie 1,5 miliona osób, co odbije się na tempie wzrostu gospodarczego. Entuzjastą projektu nie jest też wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki. Zapewnia jedynie, że „to jest decyzja parlamentu" i że w budżecie na 2017 rok są środki na sfinansowanie obniżonego wieku emerytalnego. Ale zważywszy, że projekt ma wejść w życie dopiero w ostatnim kwartale 2017 roku, i nie wiadomo, ile osób zdecyduje się na odejście w ostatnich trzech miesiącach roku – w budżecie ma być zabezpieczonych na ten cel ok. 2 mld złotych. Co się jednak stanie w 2018 roku, kiedy potrzebne będzie prawie 10 mld?

Zachęta do dłuższej pracy

Zgodnie z nieoficjalnymi informacjami pochodzącymi z Ministerstwa Finansów, wicepremier Morawiecki wciąż próbuje ograniczyć koszty i modyfikować projekt. „Puls Biznesu" sugerował nawet, że wicepremier „zlecił urzędnikom fiskusa przygotowanie pomysłów na ograniczenie kosztów prezydenckiego projektu i zniechęcenie ludzi do przechodzenia na emeryturę kobiet w wieku 60 lat i mężczyzn w wieku 65 lat".

Ministerstwo jednak w udzielonej nam odpowiedzi podkreśla tylko, że przygotowało „plan finansowy państwa, który uwzględnia obniżenie wieku emerytalnego od 1 października 2017 r. Ministerstwo nie prowadzi i nie będzie prowadziło działań zniechęcających do przechodzenia na emeryturę w konkretnym momencie życia. Zgodnie z zapowiedziami z kampanii wyborczej administracja rządowa będzie dążyć do tego, aby każdy Polak podejmował decyzję w tym temacie w pełni świadomości swojego interesu zawodowego i ekonomicznego". Resort zapowiada jednak działania edukacyjne: „w dynamicznie zmieniających się warunkach ekonomicznych dłuższa praca zawodowa oznacza bowiem wyższą emeryturę i dlatego ważna jest edukacja osób, które zastanawiają się, w jakim czasie zakończyć swoją aktywność zawodową. Ministerstwo Finansów dokłada starań, aby każda osoba mogła podjąć przemyślaną decyzję popartą analizami oraz wyliczeniami".

Zbyt krótki staż

Związki zawodowe zgłaszały własne postulaty dotyczące projektu, m.in. wprowadzenie kryterium stażu pracy – 35 lat dla kobiet i 40 dla mężczyzn. Liberalna część rządu – zwolennikiem tego pomysłu był m.in. były minister finansów Paweł Szałamacha – chciałaby ten pomysł zamienić w „minimalny wiek emerytalny", czyli ustanowienie dodatkowej granicy pozwalającej na uzyskanie świadczenia. To jednak mało prawdopodobne. – W tej chwili szacowanie skutków finansowych i ocena wieloletnich trendów dla takiego rozwiązania byłoby trudne – wyjaśnia „Rzeczpospolitej" poseł Ewa Tomaszewska z PiS, pracująca w podkomisji ds. prezydenckiego projektu. – Rząd zadeklarował jednak rozważenie tej sprawy przy analizowaniu ewentualnych korekt. Sprawa jest skomplikowana, bo przy tak wielkiej liczbie umów śmieciowych w poprzednich latach, liczba osób osiągających taki minimalny oskładkowany staż pracy stale się zmniejsza – mówi.

Wypychanie na bruk

Zdaniem Ewy Tomaszewskiej także argumenty o braku rąk do pracy nie zasługują na poważniejsze traktowanie. – Przecież nadal mamy bezrobocie – mówi – mniejsze niż kiedyś, ale jest. Poza tym jakoś tak się dzieje dziwnie, i taka jest polityka pracodawców, że we wszystkich instytucjach państwowych, na uniwersytetach, w całej budżetówce, jak tylko się osiągnie wiek emerytalny, to wypycha się ludzi z pracy, nawet jak bardzo chcą i mogą pracować. To gdzie ten brak?

Prezydencki projekt, zapowiadany w kampanii wyborczej Andrzeja Dudy, trafił do Sejmu rok temu. Pierwsze czytanie miało miejsce w grudniu 2015 r., potem przeprowadzono wysłuchanie publiczne, następnie jednak prace nad projektem wytraciły tempo.

Podkomisja nadzwyczajna powołana w tej sprawie zakończyła prace, nie wnosząc do projektu właściwie żadnych zmian poza przesunięciem terminu wejścia w życie ustawy na 1 października 2017. Taką datę zapowiada także premier Beata Szydło. Czy sprawa jest więc przesądzona?

Przewodnicząca komisji, poseł Beata Mazurek zapowiada, że prezydencką ustawę uda się uchwalić nawet do końca listopada. – Wszystko da się przeprowadzić, choćby jutro – mówi „Rzeczpospolitej" poseł Małgorzata Kochan z PO, która pracowała nad projektem w nadzwyczajnej podkomisji – i to bez względu na okoliczności, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć. Przecież według wyliczeń ekspertów zabraknie nam ponad miliona rąk do pracy. Więc albo trzeba będzie podnieść podatki, albo składki na ubezpieczenie społeczne.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Adam Struzik: Czuję się odpowiedzialny za Mazowsze. Nie jestem zmęczony
Polityka
Wrócą inspekcje w placówkach dyplomatycznych. To skutek afery wizowej
Polityka
Wybory samorządowe 2024: Koniec kampanii po ostrej walce w miastach
Polityka
Mariusz Kamiński z zarzutami, Michał Szczerba wzburzony
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Andrzej Duda spotkał się z Donaldem Trumpem. Donald Tusk: wybieramy różnych rozmówców