Przygotowania do kongresu zjednoczonej prawicy (nie tylko Prawa i Sprawiedliwości, ale i koalicjantów, czyli Solidarnej Polski i Polski Razem) – który odbędzie się za miesiąc, 1 lipca – wchodzą w decydującą fazę. Politycy PiS oraz ich koalicjanci powtarzają, że kongres będzie zarówno podsumowaniem dwóch lat rządów, jak i przedstawieniem planu na kolejne dwa lata. Wydarzenie będzie też wstępem do kampanii samorządowej, która zgodnie z planem obozu rządzącego ma się rozkręcić na jesieni.
Rozważane są dwa miejsca, gdzie kongres może się odbyć. Jak ustaliła „Rzeczpospolita", poważnie brana jest pod uwagę miejscowość Przysucha na Mazowszu lub Warszawa.
– Te dwa miejsca zaprezentowano nam na posiedzeniu klubu w niedzielę – mówią nasi rozmówcy, którzy uczestniczyli w wyjazdowym posiedzeniu PiS w Strachocinie na Podkarpaciu.
Niezależnie od miejsca przekaz partii nie ulegnie jednak zmianie. Jednym z elementów całego wydarzenia ma być mocne akcentowanie tego, że obóz władzy stawia na wyrównywanie szans Polski A i Polski B oraz zrównoważony rozwój. I to dlatego właśnie Przysucha – niewielkie miasto liczące nieco ponad 6 tysięcy mieszkańców – jest poważnie rozważane jako miejsce, które będzie symbolizować wysiłki rządu Beaty Szydło we wsparciu terenów poza dużymi miastami.
Ten przekaz pojawił się już zresztą na weekendowym posiedzeniu klubu. W przyjętej wtedy uchwale można było przeczytać właśnie o potrzebie „równomiernego i zrównoważonego rozwoju Polski".