Michał Płociński: Sulejówek na Nowogrodzkiej

Dyskusję o zmianie na fotelu premiera czas zacząć.

Aktualizacja: 22.03.2017 05:54 Publikacja: 21.03.2017 18:29

Michał Płociński: Sulejówek na Nowogrodzkiej

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Beata Szydło, jak wynika z sondażu „Rzeczpospolitej", nigdy nie miała tak złych notowań (3/5 ankietowanych źle ocenia jej pracę). Dlatego pomysł z Kaczyńskim w roli premiera zaraz powróci ze zdwojoną siłą. Także dlatego, że taka dyskusja może się opłacać PiS. A poza tym niektórzy publicyści i eksperci od po prostu uwielbiają rozważać, kiedy lider PiS pozbędzie się pani premier i sam przejmie stery w rządzie. Bo że przejmie, to dla nich oczywiste.

Premier może się zmienić - to oczywiste. W polityce możliwe są najróżniejsze scenariusze. Co prawda Szydło raczej nie zamieni Warszawy na rzecz Brukseli, bo ani nie jest bohaterem z bajek opowiadanych na unijnych salonach, ani przez wyborców PiS taka zmiana nie byłaby odebrana jako wielki sukces jej formacji politycznej. Ale już kompromitująca afera może się przecież pani premier przydarzyć. (A komu nie może?). Choćby taka, jak afera taśmowa, przez którą z pięknej willi przy ulicy Parkowej musiał uciekać premier Tusk.

Problem w tym, że poza Jarosławem Kaczyńskim nie widać naturalnych kandydatów na zastępstwo pani premier. Chyba najmniej ryzykownym typem były wicepremier Morawiecki. Ale nie warto iść o to o zakład. Gorliwi wyborcy PiS zmianę premiera zrozumieć by mogli jedynie wtedy, gdyby Szydło została zastąpiona przez przywódcę partii, czyli prawdziwego lidera. A Kaczyńskiemu z kilku względów na fotel w KPRM nie spieszno. Ba, ma on bardzo poważne argumenty za tym, by pozostać w „Sulejówku" na Nowogrodzkiej, gdzie mieści się siedziba partii. Dlatego bez prawdziwej kompromitacji żadne spadki w sondażach Beacie Szydło niestraszne.

Argumenty za „Sulejówkiem" są dwojakie. Po pierwsze PiS wychodzi na dobre, że opozycja i media skupiają swą uwagę na pośle Kaczyńskim, a nie tylko na pani premier. Oczywiście, rządowi obrywa się notorycznie, pewnie nawet bardziej niż liderowi ugrupowania, ale to dobrze dla partii, że krytyka rozkłada się na kilka ośrodków władzy (formalnej i nieformalnej), dzięki czemu PiS bardzo umiejętnie rozgrywa niezadowolenie społeczne kilkoma skutecznymi zagrywkami. Zdarza się, że rząd i lider grają w złego i dobrego policjanta, że przerzucają odpowiedzialność na inne ośrodki albo wręcz dają się sobie nawzajem wykazać (szczególnie, gdy ktoś potrzebuje sukcesów, jak najsłabszy w tym systemie prezydent). Taki układ się sprawdza, więc nie ma powodów, by z niego rezygnować. Beata Szydło to nie Kazimierz Marcinkiewicz, który notorycznie podpadał Kaczyńskiemu, a obecny układ sił sejmowych różni od tego sprzed trzech kadencji, że daje PiS względny spokój na zapleczu parlamentarnym.

Ale jeszcze ważniejsze są kwestie wewnątrzpartyjne czy też – rządowe. Jarosław Kaczyński po prostu nie potrzebuje dziś być premierem. Co więcej, jako premier miałby paradoksalnie mniej władzy. Zarządzanie pracami rządu to nie eldorado a codzienna ciężka praca, głównie nad sprawami mało ważnymi z punktu widzenia strategii i idei. Lider PiS ma ten komfort, że może zajmować się tylko tym, co uważa za istotne, bez tracenia czasu na banalne zarządzanie ministrami. Do tego w „Sulejówku" jest nieporównanie ważniejszy. Będąc daleko i nieuchwytnym, nie wikłając się w przyziemne sprawy, zyskuje w partii i w rządzie olbrzymi autorytet. Ostatnią rzeczą, jaką chciałby tak silny lider uczynić, to zaryzykować swoją silną pozycję dla wątpliwego prestiżu i ładnych żyrandoli – tym razem w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Nieomylny lider i genialny strateg nie może sobie pozwolić na codzienne konflikty o banalne kwestie, podczas których każdemu może się gdzieś powinąć noga. Lepiej, by pozostał nieomylny i genialny.

Ale dla PiS to dobrze, że na nowo rozgorzeje ta dyskusja: kto i kiedy zastąpi Beatę Szydło i dlaczego będzie to Jarosław Kaczyński. Co więcej, sami zainteresowani zapewne będą ją podsycać. W końcu lepiej, by krytyczne media zajęły się tak jałowymi dywagacjami niż konstruktywną krytyką kolejnych nieprzemyślanych ustaw, jak choćby zmian w administracji skarbowej. Media będą miały swoje igrzyska, a karawana jedzie dalej.

Beata Szydło, jak wynika z sondażu „Rzeczpospolitej", nigdy nie miała tak złych notowań (3/5 ankietowanych źle ocenia jej pracę). Dlatego pomysł z Kaczyńskim w roli premiera zaraz powróci ze zdwojoną siłą. Także dlatego, że taka dyskusja może się opłacać PiS. A poza tym niektórzy publicyści i eksperci od po prostu uwielbiają rozważać, kiedy lider PiS pozbędzie się pani premier i sam przejmie stery w rządzie. Bo że przejmie, to dla nich oczywiste.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wybory samorządowe 2024: Gdzie odbędzie się II tura? Kraków, Poznań i Wrocław znów będą głosować
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Koniec epoki Leszka Millera. Nie znajdzie się na listach do europarlamentu
Polityka
Polexit. Bryłka: Zagłosowałabym za wyjściem Polski z UE
Polityka
"To nie jest prawda". Bosak odpowiada na zarzut ambasadora Izraela
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Wybory samorządowe 2024. Kto wygra w Krakowie? Nowy sondaż wskazuje na rolę wyborców PiS