Jacek Sasin: Warszawiacy mogą czuć wspólnotę losu z Patrykiem Jakim

- Patryk Jaki jest człowiekiem, który od wielu lat mieszka w Warszawie. Rzeczywiście pochodzi z Opola, ale to nie jest argument, który by przemawiał przeciwko niemu. Wręcz przeciwnie, myślę, że to akurat atut - powiedział sekretarz stanu w Kancelarii Premiera Jacek Sasin w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem.

Aktualizacja: 20.04.2018 10:11 Publikacja: 20.04.2018 09:01

Jacek Sasin

Jacek Sasin

Foto: rp.pl

Jacek Nizinkiewicz: Czy 11 listopada odbędzie się referendum konstytucyjne? 

Jacek Sasin: Żeby się odbyło, najpierw musi być wniosek do Senatu ze strony Pana prezydenta. O ile mi wiadomo, takiego wniosku jeszcze nie ma. Jak będzie wniosek to Senat będzie o tym decydował. Nie wiem jaka będzie decyzja. Moim skromnym zdaniem ta data nie jest pewnie najszczęśliwsza. 

Czy premier już konsultował z prezydentem zakres, formę i treść pytań?

Nie, dlaczego premier miałby?

Nie było żadnego spotkania?

Nic mi na ten temat nie wiadomo. Jak rozumiem to jest inicjatywa prezydenta, która jest na etapie wstępnym cały czas. Rozumiem spotkania, które się odbywają w całej Polsce służą określeniu zakresu pytań, które mają być w tym referendum postawione. Tych pytań jeszcze nie znamy. 

Ile ich powinno być według pana? Mówi się o 10 pytaniach.

Jestem w trudnej sytuacji, bo osobiście wybrałbym inną drogę. Zaproponowałbym Polakom rozwiązania, które rzeczywiście mogą wynikać z tych konsultacji. Konsultacje są dobre,bo dają wiedzę osobom, które przygotowują tak fundamentalne dokumenty. Na podstawie tych konsultacji stworzyłbym koncepcję dokumentu, pewnego rodzaju zarys nowej konstytucji. Jego warto by było oddać pod osąd społeczeństwa.

Pytanie kiedy?

Gdy będzie gotowy. Jak będzie mógł rzeczywiście być oceniony.

Premier również uważa, że 11 listopada to niefortunna data?

Z premierem na ten temat nie rozmawiałem, natomiast 11 listopada, szczególny w tym roku, gdy mamy 100. lecie niepodległości, moim zdaniem nie powinien być zakłócany żadnymi innymi wydarzeniami, które z natury rzeczy będą wydarzeniami politycznymi. Referendum w sprawie konstytucji, szczególnie w trakcie ostrego sporu politycznego, który dzisiaj w Polsce mamy, również rozbieżnych koncepcji jak powinien wyglądać ustrój Polski, musi doprowadzić do kontrowersji politycznych, które wokół tego wydarzenia będą miały miejsce. 11 listopada nie jest dobrym momentem, by te kontrowersje się rozgrywały.

Nic złego by się nie stało, gdyby referendum odbyło się w przyszłym roku?

Myślę, że oczywiście, że nic złego. W tej kadencji Sejmu na pewno nie ma warunków, by mówić o konstytucji. Nie podoba mi się to, ale tak to jest zapisane w obecnej konstytucji, że drogą referendum nie da się konstytucji zmienić. To musi być decyzja parlamentu i to decyzja kwalifikowana zdecydowaną większością. Nie ma warunków w tym parlamencie, by nową konstytucję przyjąć. Tak uważam. Nie ma wielkiego pośpiechu.

Od środy w Sejmie protestują rodzice niepełnosprawnych dzieci. Premier się z nimi spotka?

Cały czas rząd się z tymi osobami spotyka. Wczoraj było spotkanie pani minister Rafalskiej i pana ministra Michałkiewicza. Dalsze rozmowy będą. Niedobrze, że ten protest jest w Sejmie. To nie jest dobre miejsce, by takie rozmowy prowadzić. 

Za rządów PO też były tego typu protesty, wtedy PiS-owi to nie przeszkadzało.

Nie chcę krytykować tych osób. Rozumiem, że dzisiaj sytuacja osób niepełnosprawnych i ich opiekunów nie jest łatwa. Jest trudna i trzeba to bardzo wyraźnie powiedzieć. Mamy spuściznę wielu lat, gdy niewiele w tej sprawie robiono lub wręcz nic nie robiono. Rząd pracuje nad tym, by tę sytuację poprawić. Jest chociażby kwestia wyroku Trybunału Konstytucyjnego dotycząca opiekunów dorosłych niepełnosprawnych. Ta sprawa nie jest rozwiązania, ponieważ wymaga wielu przygotowań. Przede wszystkim stworzenia kryteriów, które spowodowałyby, że ta pomoc będzie kierowana rzeczywiście do tych osób, które powinny ją otrzymać. Tu mamy protest opiekunów dzieci niepełnosprawnych. Poprzednie regulacje poprawiły ich sytuacje, choć dalej jest ona daleka od oczekiwań. Są propozycje, które pewnie w części będą trudne do przyjęcia, również ze względów budżetowych. 

Przecież z budżetem jest dobrze. Rząd chwali się uszczelnieniem VAT-u. 

Panie redaktorze, wszystko zgoda, tylko musimy wiedzieć, o jakich pieniądzach rozmawiamy. Propozycja tego dodatku rehabilitacyjnego, zupełnie nowego świadczenia w wysokości 500 zł dla wszystkich niepełnosprawnych, to koszt rzędu 6 mld złotych w budżecie państwa. Musimy o dużych pieniądzach. Chcemy w tym zakresie pomóc, być może uda się to rozwiązać w inny sposób, nie wypłat gotówkowych, ale pewnych dodatkowych świadczeń, które te osoby mogłyby otrzymać bezpłatnie w ramach NFZ. 

 

To jest tylko 300 tys. rodzin. Jeżeli są pieniądze na 500+, jeżeli jest 300 zł na dzieci, które idą do szkoły. To dlaczego tych pieniędzy w piątce Morawieckiego? 

Staramy się pomagać wszystkim. Dzieci niepełnosprawne nie są wyjęte z programu 500+. Wręcz przeciwnie. Rodziny, w których wychowują się dzieci niepełnosprawne mają znacznie wyższy poziom dochodów maksymalnych, które uprawniają do tego, by otrzymywać również świadczenie na pierwsze dziecko. W tym systemie są również preferencje dla tych rodzin. 

Bardzo często są to rodziny z jednym dzieckiem. 

Dlatego mówię, podniesione zostało w tym systemie kryterium dochodowe o 50% w stosunku do innych rodzin. Również dla tych rodzin 500+ jest kierowane.  

Czy premier spotka się z tymi rodzinami? Gdy rodziny strajkowały podczas poprzedniej kadencji Sejmu, Donald Tusk przyszedł i się z nimi spotkał. 

Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć w tej chwili. Zastanówmy się, na czym zależy osobom, które tam protestują. Mniemam, że zależy tym osobom na skutecznych rozmowach. Tu najlepszym adresatem jest minister Rafalska, która rozmawia, rozmawia też minister Michałkiewicz. Mam nadzieję, że te rozmowy będą się mogły toczyć w Centrum Dialogu, bo to najlepsze miejsce, a nie Sejm. Politykom, którzy generują tego typu protesty, bo aktywna w tym przypadku była pani Scheuring-Wielgus, na pewno tym politykom zależy, by wywołać kolejną awanturę.Tym politykom chodzi o to, by doprowadzić do wielkiego konfliktu.

Kończąc temat, premier Morawiecki tam przyjdzie? 

W tej chwili rozmowy prowadzi pani Rafalska i to jest właściwy adresat do tych rozmów. Mam nadzieję, że pewne ustalenia w najbliższym czasie będą.  

Ilu ministrów przeznaczyło w całości swoje nagrody na Caritas? 

Nie mam takiej wiedzy w tej chwili. Z tego co pamiętam, ministrowie zobowiązali się do 15 maja przekazać te nagrody. Wtedy taka decyzja była wspólna, że to będzie Caritas. Być może któryś z ministrów uzna, że chce jednak na inny cel społeczny. 

Można na inny cel niż Caritas? Jarosław Kaczyński mówił o tym, że mają być przeznaczone na tę organizację. 

To jest "cel społeczny", było to określenie. Było rzeczywiście takie ustalenia, ono zapadło w gronie ministrów konstytucyjnych, że te pieniądze zostaną przeznaczone na Caritas. Jak wiemy to zobowiązanie dotyczy również sekretarzy stanu, czyli politycznych członków rządu, którzy nie są ministrami konstytucyjnymi. Być może ktoś z nich będzie chciał przekazać na inny podmiot. Nie ma przymusu. Przymus jest w kwestii zobowiązania, które zostało podjęte, że wszystkie te nagrody mają być zwrócone.  

Pan już przelał pieniądze na Caritas? 

Nie, mnie te ustalenia o tyle nie dotyczą, że ja nie byłem... 

Za styczeń i luty pan nie dostał nagród? 

Ja dostałem w lutym i od razu to zwróciłem. 

Do budżetu? 

Tak, do budżetu. W tym roku sytuacja była inna, ponieważ to dotyczy tego roku, natomiast tam już pewne kwestie dotyczące 2016 i 2017 roku budżetowo i podatkowo zostały zamknięte. Trudno by było do budżetu tam te nagrody zwrócić. Stąd decyzja o przekazaniu na cele społeczne. W lutym tego roku było możliwe oddanie od razu tej nagrody? 

Nie dlatego, że ministrowie mogą zyskać na podatku przelewając na organizację charytatywną? 

Myślę, że i pan i wszyscy inni dziennikarze będą sprawdzać jak to zostało rozliczone, więc nie sądzę, że taki zamiar ktokolwiek będzie miał, by w jakiś sposób przy tej sprawie kombinować. 

Kto był twórcą systemu nagród w KPRM? 

Nie mam takiej wiedzy. Decyzję podejmowała pani premier Beata Szydło, to jest oczywiste. Niech pan mnie nie pyta, bo nie byłem członkiem tamtego rządu. Nie będe potwierdzał jakichkolwiek spekulacji, które się pojawiają.  

Ktoś musiał opracować ten system. 

Jaki system? O tym decyduje osoba, która podejmuje decyzje. 

Czyli Beata Szydło. 

Czyli premier Beata Szydło takie decyzje podejmowała i chcę bardzo wyraźnie również powiedzieć, że to nie jest tak, że te decyzje są w jakikolwiek sposób obciążające panią premier. Miała  prawo takie decyzje rzeczywiście podejmować zgodnie z obowiązującym prawem. Miała prawa nagradzać swoich ministrów. Uważała, że pracuję dobrze. I słusznie, to się również zgadza z moją oceną. Czym innym jest prawo, ono było wykonywane, a czym innym vox populi, o czym mówił prezes Jarosław Kaczyński. Jak widać głos ludu jest taki, że obywatele nie widza powodu i potrzeby, żeby ministrowie dostawali dodatkowe gratyfikacje obok pensji. Konsekwencją jest przekazanie nagród na cele społeczne. 

Czy Beata Kempa zostanie w KPRM? 

Dlaczego ma nie zostać? Przecież jest członkiem rządu. Nic mi nie wiadomo.

To ona podobno jest odpowiedzialna za te nagrody, za ten system, za to, że wielu ministrów nie wiedziało, ze mają druga pensję. 

Pan mnie chce wciągnąć w plotkowanie. Ja się w to wciągnąć nie dam. Pani ministrem Kempa ma ważne zadania do wykonania, koordynuje pomoc humanitarną. Wiemy jak to jest ważne w wymiarze również międzynarodowym. 

Są efekty tej pracy? 

Są, Polska jest tym krajem, który rzeczywiście jest liderem jeśli chodzi o przekazywanie pomocy humanitarnej tam, na miejscu. Premier był nie tak dawno temu z wizytą w Libanie. Wizytując obozy dla uchodźców mógł się o tym przekonać, jakie jest przekonanie osób i wiedza, że to Polska jest tym krajem, który im pomaga. 

Czy premier Morawiecki zażądał wyjaśnień od ministra Glińskiego w sprawie Fundacji Czartoryskich i zakupu dzieł sztuki? 

Pan mnie cały czas pyta o to... 

Jest pan przewodniczącym Komitetu Stałego Rady Ministrów.... 

Przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów zajmuje się legislacją, a nie kontroluje pracę innych resortów. Jeśli chodzi o tę kwestię, muszę powiedzieć, że jestem zdumiony tym, co wokół tej sprawy się dzieje.  

Co się dzieje? 

Mówię o tych zarzutach, które są formułowane przez opozycję. Minister kultury, rząd i Sejm przecież, bo tam podjęto decyzję o przeznaczeniu pieniędzy z budżetu. 

Większość w Sejmie ma PiS. 

Tak zdecydowali wyborcy. Rozumiem, że to się wielu nie podoba, ale tak zdecydowali. Te pieniądze zostały bardzo dobrze wydane. Została kupiona do zbiorów państwowych niezwykle cenna kolekcja, możliwe, że najcenniejsza dostępna w Polsce. "Dama z łasiczką" to dzieło, które jest w kanonie sztuki europejskiej. 

Po czym te pieniądze zostały wytransferowane do Liechtensteinu.

Ależ panie redaktorze, prywatny podiom sprzedał państwu niezwykle cenną kolekcję. Śmiem twierdzić, że to niezwykle atrakcyjna dla budżetu państwa cena. Wynegocjowana cena jest poniżej rynkowej wartości tych dzieł. W tym sensie ma pan rację, że nie można było jej na stałe wywieźć, ale można sobie wyobrazić sytuację, że najcenniejsze obrazy z tej kolekcji zostaną wypożyczone do na wystawy... 

Potrzebna jest zgoda państwa. 

Ale nie ma podstaw, by nie zgodzić się na wywóz takiego dzieła na czasową wystawę. Czasowa może trwać bardzo długo.  

Opozycja mówi o gigantycznej grabieży. 

O tym mówię. To nieodpowiedzialne zachowanie opozycji, która jak w każdej innej sprawie, najbardziej nawet szczytnych działań, chce zrobić aferę.  

Rozumiem, że nie ma afery w tej sprawie? 

Jaka może być afera? Afera jest taka, że ktoś sprzedał państwu kolekcję, niezwykle cenną kolekcję, którą sprzedał poniżej wartości, czyli skarb państwa zrobił dobry interes, państwo polskie zrobiło na tym bardzo dobry interes. Jakie możliwości miał premier Gliński, by ograniczać pieniądzmi, które prywatny podmiot uzyskał. To są absurdalne zarzuty.  

Czyli wicepremier Gliński nie ma się z czego tłumaczyć?

Absolutnie nie ma się z czego tłumaczyć. To są absurdalne zarzuty. Rozumiem, że opozycja przywykła do tego, że Polskie państwo się tylko wyprzedaje, czyli wyprzedaje najbardziej cenne elementy swojej własności. Dla nich taka sytuacja, że państwo coś kupiło do majątku narodowego jest czymś, co jest aferą.  

Zaraz usłyszymy, że Polska przed 2015 rokiem była w ruinie. 

Polska przed 2015 rokiem była krajem, który wyprzedawał wszystko to, co było najcenniejsze. Nasi poprzednicy z PO nawet uzdrowiska wyprzedawali, nawet kolejkę linową na Kasprowy Wierch. Sprzedali wszystko, co się dało. My dzisiaj część z tych rzeczy odzyskujemy. Odzyskaliśmy kontrolę nad bankiem PKO SA, dzięki czemu spowodowaliśmy, że sektor bankowy w Polsce w większej części jest w rękach polskiego państwa. Kupujemy ważne dla Polski elementy naszego dziedzictwa kulturalnego. Tak, chcemy to robić. To się opozycji nie podoba. Opozycja wolała sprzedawać.  

Dla rodziców osób niepełnosprawnych pieniędzy nie ma. 

Na wszystko się pieniądze muszą w Polsce znaleźć. Muszą się znaleźć i na pomoc dla niepełnosprawnych. Muszą się również znaleźć na kulturę. To niezwykle ważny fragment działalności państwa. Również na pozyskiwanie cennych dzieł sztuki do polskich zasobów publicznych. 

Patryk Jaki może być następcą Hanny Gronkiewicz-Waltz? 

Patryk Jaki lub Michał Dworczyk, bo decyzja jeszcze nie ogłoszona. Poczekajmy kilka dni. 

Chyba pan by bardziej chciał wystartować niż Michał Dworczyk. 

Ja nie jestem zainteresowany. 

Michał Dworczyk jeszcze bardziej. 

Nie miałem takiego wrażenia. Chyba nawet przedwczoraj miałem okazję rozmawiać na ten temat. Nie miałem wrażenia, że taktuje to jak dopust Boży.

Jest pan doskonałym aktorem. 

Dziękuję bardzo. Natomiast Michał Dworczyk traktuję tę sprawę niezwykle poważnie i stawia się do dyspozycji. Przyjmie każdy werdykt kierownictwa PiS, który musi być oparty o realną ocenę tego, jakiego kandydata oczekują dziś warszawiacy. 

Warszawa potrzebuje spadochroniarza z Opola? 

Tak stawiając sprawę, można powiedzieć, że Warszawa jest pełna spadochroniarzy. Można powiedzieć, że Warszawa to jedna wielka dywizja powietrznodesantowa. Znaczna część warszawiaków, postawię tezę, że większość, korzenie ma poza Warszawą. Gdyby szukać warszawiaków, którzy maja przedwojenne korzenie w Warszawie, będzie ich mniejszość. Patryk Jaki jest człowiekiem, który od wielu lat mieszka w Warszawie. Rzeczywiście pochodzi z Opola, ale to nie jest argument, który by przemawiał przeciwko niemu. Wręcz przeciwnie, myślę, że to akurat atut. Duża część warszawiaków może poczuć pewną wspólnotę losu z Patrykiem Jakim. 

Gdyby Patryk Jaki został prezydentem Warszawy to nie zostałby problemem dla PiS? Ziobrysta prezydentem Warszawy? 

Współpracujemy bardzo zgodnie w ramach Zjednoczonej Prawicy. Nie jest to problem. 

Widzieliśmy wspólnotę, gdy wszyscy po konwencji krytykowali pomysł Jarosława Gowina o tym, aby rodzice mogli głosować w imieniu dzieci. 

Dobra współpraca nie oznacza, że się we wszystkim musimy zgadzać. Gdybyśmy się we wszystkim zgadzali to byśmy byli w jednej partii, w Prawie i Sprawiedliwości, a tak nie jest. Jeśli chodzi o Patryka Jakiego to decyzję podejmie komitet polityczny.  

A już nie podjął? Adam Bielan mówił, że te decyzje już są. 

Tak, słyszałem tę wypowiedź Adama Bielana. Widocznie wie więcej ode mnie. 

Pan zaprzecza, że w przyszłym tygodniu poznamy kandydatów?

Nie, absolutnie. Wręcz przeciwnie, potwierdzam, że w najbliższych dniach takie kandydatury zostaną ogłoszone. Wczoraj, to nie jest tajemnica, było spotkanie koalicyjne na najwyższym szczeblu. Te sprawy były omawiane. Część decyzji zostało na pewno podjętych. W pewnych sprawach pewnie trzeba dalej dyskutować. To co jest decyzją, zostanie na pewno w najbliższych dniach ogłoszone.  

Warszawa - Patryk Jaki? 

Zostanie ogłoszone. 

Kraków - Małgorzata Wassermann? 

Może mnie pan tak przepytywać, a ja na żadne z tych pytań nie odpowiem, bo jeśli jest taka umowa liderów Zjednoczonej Prawicy, że w określonym momencie zostaną te kandydatury zaprezentowane, które zostały uzgodnione, absolutnie nie potwierdzam, że to te kandydatury, o których pan powiedział, to ta umowa powinna być dotrzymana.  

Jakie kompetencje ma Ryszard Czarnecki by być wiceprezesem PZPS. 

Ryszard Czarnecki? A został?

Tak, został wiceprezesem PZPS. 

Tu mnie pan zaskoczył. Ta informacja nie była mi znana. Ryszard Czarnecki aplikował do różnych związków sportowych. Jak widać bardzo jest zainteresowany sportem. I dobrze. 

Sportem, wieloma partiami. 

Niepotrzebna złośliwość. Polityków, którzy w różnych partiach. 

Pan w ilu był?

Ja akurat w jednej.  

Czyli można być wiernym. 

Słaby zawodnik ze mnie, ale myślę, że Ryszardowi Czarneckiemu daleko do Michała Kamińskiego, jeśli chodzi o liczbę partii. 

Jakie ma kompetencje Ryszard Czarnecki? 

Najlepiej zapytać Ryszarda Czarneckiego. 

Pan zna te kompetencje? 

Ja nie znam tej strony aktywności Ryszarda Czarneckiego. Znam jego aktywność polityczną, bardzo dużą, bardzo dużo wnoszącą do polityki polskiej i europejskiej. Gdyby zapytał pan Ryszarda Czarneckiego o moje hobby i zainteresowania, to też niewiele by mógł na ten powiedzieć. 

Pan też jest wiceprezesem jakiegoś związku? 

Nie, ale mam swoje hobby, które staram się realizować.  

W związku z tym chce pan zostać wiceprezesem organizacji? 

Nie myślałem o tym. Mam tyle różnych zajęć, że nie wyobrażam sobie innej aktywności społecznej. 

Czy podoba się panu fakt, że w Muzeum II Wojny Światowej osobą oprowadzającą wycieczki, przewodnikiem jest lider pomorskiego ONR-u? 

Myślę, że każdy ma prawo do tego, aby należeć do organizacji, które są legalne, czy to polityczne czy społeczne.  

Po 11 listopada politycy PiS mówili, że ONR  może należałoby zdelegalizować. 

Takie decyzje podejmuje sąd, nie politycy. Dla mnie kluczowe jest pytanie, jak pracuje ten człowiek, czy dobrze wykonuje swoją pracę. 

Nie ma pan problemu z ONR-em? 

Ja nie mam problemu z tym, że ludzie należą do różnych, legalnych partii politycznych i legalnych organizacji społecznych. To jest fundament demokracji. Nawet jeśli mają zdecydowane poglądy, jeśli są legalne, to każdy ma prawo do nich należeć. Nie sądzę, że ktokolwiek powinien być w państwie demokratycznym z tego prześladowany.  

Nie ma pan problemu z tym, że ONR był w sali BHP? 

Jako polityk nie powinienem ingerować, gdzie organizacje społeczne organizują swoje spotkania. Nie byłem na tym spotkaniu, trudno mi powiedzieć co na nim się działo. Mam swoje zdanie na temat haseł głoszonych przez tę organizację. 

Jakie to zdanie? 

Pochodzę z innej formacji państwowej, zawsze bardziej ruch piłsudczykowski i jego idee. 

Czy Piłsudski, nie Dmowski? 

Zdecydowanie tak. ONR wyrasta z tej drugiej tradycji, która jest zdecydowanie dalsza moim przekonaniom. Mam swoje zdanie na ten temat, również na temat akcji, które były przez tę organizacje podejmowane. Dopóki jest to organizacja legalna, to absolutnie odmawiam, by komukolwiek odmawiać prawa przynależności do niej, a tym bardziej odmawiać prawa pracy z powodu przynależności do takiej organizacji. 

Nie widzi pan powodu do delegalizacji ONR-u? 

Znowu jest to decyzja sądu. Myślę, że niedobrze by było, gdyby politycy wskazywali kogo należy zdelegalizować, a kogo nie. Pamiętam polityków PO, którzy twierdzi, że PiS należy zdelegalizować. To nie jest dobra droga. 

Co ze złapaniem rasistów z Marszu Niepodległości? O ich ujęciu mówił minister Brudziński w Sejmie 25 stycznia. Przedstawił wtedy raport na temat sytuacji w Polsce. Zapowiadał ujęcie ośmiu prowokatorów. Do dzisiaj nie zostali ujęci. Minister nabiera w tej sprawie wody w usta. 

Szczerze mówiąc, nie wiem. Trudno żebym wiedział, czy policja ujęła te osoby.  

Coś się dzieje w tej sprawie? 

Gdybym wiedział, że pan mnie o to zapyta, to pewnie bym ministra Brudzińskiego spytał. Nie mam wiedzy, trudno mi się odnosić. Wiem, że policja działa sprawnie, bo to wynika z oceny obywateli, którzy wysoko cenią sprawność policji. Minister dba o to, chociażby otwierając nowe posterunki policji tam, gdzie nasi poprzedni zlikwidowali. Wszyscy możemy czuć się dużo bezpieczniej. W tej konkretnie sprawie trudno mi się do tego odnieść.

Ustawa degradacyjna wróci do Sejmu? Spodziewa się pan takiego projektu ze strony pana prezydenta? 

Prezydent wetując tę ustawę zapowiedział, że będzie chciał stworzyć swój projekt. Dziś usłyszałem zdaniem Kancelarii Prezydenta, że ten projekt będzie, jeśli uzyska akceptację większości parlamentarnej. Wyobrażam sobie, że pan prezydent zaprosi przedstawicieli PiS na konsultacje nad tym projektem. Nic nie wiem na temat takich działań. Wyraźnie mówimy - przedstawiliśmy swój projekt. Uważamy, że to był projekt dobry, że on odpowiadał poczuciu sprawiedliwości.  

W sprawie KRS i Sądu Najwyższego też przedstawiliście projekt dobry, ale pan prezydent później również przedstawił również projekt dobry. Wtedy go zaakceptowaliście. Pytanie, co w sprawie ustawy degradacyjnej? 

Czy on był tak samo dobry jak ten poprzedni?  

Podnosiliście rękę za. 

Czasami trzeba podejmować decyzje trudne.

Generał Jaruzelski powinien zostać zdegradowany do stopnia szeregowego? 

Powinien zostać zdegradowany.

Generał Hermaszewski również? 

Ja uważam, że ta ustawa to był dobry projekt. W tej chwili, gdy prezydent to zawetował, przyjęliśmy to do wiadomości. Prezes Jarosław Kaczyński powiedział, a ja to mogę potwierdzić, my z żadnym nie będziemy już wychodzić. Nie sądzę, by pan prezydent był w stanie przedstawić projekt, który będzie tak samo dobry jak ten, który my przedstawiliśmy, byśmy go mogli popierać. Szczególnie, gdy słyszę informacje, być może medialne, być może plotki, że ma miałby być wprowadzony stopień generał PRL. To jakieś dziwaczne sytuacje, które miałyby spowodować, że z jednej strony ukarać pozbawiając zaszczytów, a z drugiej te zaszczyty zachować. To nie jest dobra droga. Pan prezydent wyraźnie powiedział, że to nie były dobre rozwiązania, które my proponowaliśmy. Nie widzę powodu i potrzeby, by się pochylać nad innymi projektami w tej sprawie. Dla nas ta sprawa jest na tym etapie zamknięta.  

Czy coś się dzieje w sprawie ustawy reprywatyzacyjnej?

Z tego co wiem, bo rozmawiałem z kierownictwem ministerstwa sprawiedliwości, cały czas ten projekt jest analizowany pod kątem potencjalnych niebezpieczeństw, które te rozwiązania za sobą niosą, czyli niebezpieczeństwa wewnątrzkrajowych, jak i prawo międzynarodowe. Mamy dylemat, że z jednej strony wypełnienie oczekiwań spadkobierców, tych którzy utracili swoje majątki przekracza wielokrotnie możliwości polskiego państwa, a z drugiej strony ograniczenie kręgu tych osób może spowodować duże perturbacje natury prawnej. To jest zasadniczy problem, którego dotychczas nie udało nam się rozstrzygnąć.  

Czy ta ustawa wpłynie do parlamentu jeszcze podczas tej kadencji Sejmu? 

Nie potrafię tego powiedzieć. W tej chwili na pewno nie jest na takim etapie, żebym mógł to potwierdzić. 

Dziękuję za rozmowę, moim i państwa gości był minister Jacek Sasin. 

Dziękuję.

 

Jacek Nizinkiewicz: Czy 11 listopada odbędzie się referendum konstytucyjne? 

Jacek Sasin: Żeby się odbyło, najpierw musi być wniosek do Senatu ze strony Pana prezydenta. O ile mi wiadomo, takiego wniosku jeszcze nie ma. Jak będzie wniosek to Senat będzie o tym decydował. Nie wiem jaka będzie decyzja. Moim skromnym zdaniem ta data nie jest pewnie najszczęśliwsza. 

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wybory do PE. Kosiniak-Kamysz wyjaśnia, co zachęci wyborców do wędrówki do urn
Polityka
Z rządu do Brukseli. Ministrowie zamienią Sejm na Parlament Europejski
Polityka
Inwigilacja w Polsce w 2023 r. Sądy zgadzały się w ponad 99 proc. przypadków
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego. Ministrowie na "jedynkach" KO w wyborach. Mamy pełne listy
Polityka
Najdłuższy stażem europoseł z Polski nie będzie kandydował w wyborach do PE