Po dość radykalnych wypowiedziach prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego dotyczących przyszłości Donalda Tuska, przedstawiciele obozu władzy wydają się zmieniać ton.

Jeszcze na początku października prezes PiS mówił  „Gazecie Polskiej”, że nie wyobraża sobie, by Tusk, któremu podporządkowana rządowi prokuratura może postawić zarzuty, pozostał przewodniczącym Rady Europejskiej. Bezpośrednio po tej wypowiedzi politycy PiS tłumaczyli, że przecież Tusk nic dla Polski nie zrobił i nie ma powodu, by rząd popierał go na kolejną kadencję. Ale ostatnio coś się zmieniło . W poniedziałek minister ds. Europejskich Konrad Szymański mówił w naszym programie #RZECZoPOLITYCE tak: – Pani premier Beata Szydło uznała, że na samym początku tego procesu, bo dopiero wchodzimy w moment zmian personalnych, nie możemy sobie zamykać żadnej z opcji. Obserwujemy debatę na ten temat.

Szymański podkreślał, że dziś żadna z opcji nie jest wykluczona. –  Musimy znać wszystkie okoliczności, nie tylko to, co my sądzimy na temat Donalda Tuska, ale musimy mieć pełną paletę informacji, jak ten proces mógłby wyglądać.

Niemal to samo powiedział w rozmowie z tygodnikiem „wSieci” prezydent Andrzej Duda. – Proszę jednak pamiętać, że ostateczna decyzja zapadnia na forum unijnym. Dzisiaj nasze jednoznaczne opowiedzenie się za jakąś kandydaturą oznaczałoby przedwczesne wyłożenia kart na stół, ograniczałoby to nasze możliwości negocjacyjne – stwierdził.

To może oznaczać, że po wypuszczeniu przez Kaczyńskiego balonu próbnego, obóz rządzący uznał, że musi inaczej prowadzić grę. I albo chce przehandlować głowę byłego premiera za jakąś ważną dla siebie sprawę, albo zorientował się, że pora się wycofać,  bo Tusk i tak pozostanie szefem Rady Europejskiej.

Ten drugi scenariusz wydaje się bardziej prawdopodobny. Rozmawiając z politykami w Brukseli, odnieść można bowiem wrażenie, że kadencja Polaka zostanie przedłużona niejako na złość Kaczyńskiemu i PiS.

Kluczowe może być tu zachowanie europejskich socjalistów. Wkrótce kończy się 2,5-letnia kadencja ich czołowego polityka Martina Schulza jako przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Chrapkę na to stanowisko ma chadecja. Początkowo socjaliści chcieli w zamian powalczyć o stanowisko przewodniczącego Rady. Jednak po deklaracji Jarosława Kaczyńskiego o Tusku, jak można usłyszeć w Brukseli, znaleźli się w kłopocie. Nie chcą bowiem, forsując socjalistę na miejsce Tuska, realizować planu lidera PiS.

Politycy partii rządzącej Polską muszą być  świadomi tej zmiany, która zaszła w sytuacji Donalda Tuska, skoro modyfikują swoje stanowisko wobec byłego premiera z PO.