Sąd: nagłe hamowanie to nie sposób na lekcje kultury dla innych kierowców

Nagły manewr hamowania przed zbliżającym się pojazdem nie może być usprawiedliwiony chęcią "wychowania" innego uczestnika ruchu drogowego – uznał Sąd i ukarał grzywną kierowcę – wychowawcę.

Aktualizacja: 05.11.2017 08:06 Publikacja: 05.11.2017 07:30

Sąd: nagłe hamowanie to nie sposób na lekcje kultury dla innych kierowców

Foto: Adobe Stock

Sąd oceniał zachowanie, które na polskich drogach jest powszechne, bo nasi kierowcy uwielbiają udowadniać innym uczestnikom ruchu, że ci nie potrafią jeździć.

Krewki z bmw

Wojciech T. wiózł swoim bmw ojca i dzieci. Za nim samochodem marki Audi jechała jego narzeczona z matką. W pewnym momencie audi narzeczonej wyprzedziła kia, która chwilę później zaczęła wyprzedzać także bmw.

Kią kierował Marek B. Dojechał do skrzyżowania, na czerwonym świetle stało tam już renault. W pewnym momencie pomiędzy jego kię a renault wjechał ukosem Wojciech T. swoim bmw. Z samochodu wyszedł ojciec kierowcy i zaczął ubliżać Markowi B. Na zielonym świetle samochody powoli ruszyły. Kia jechała za bmw. Po przejechaniu kilkudziesięciu metrów Wojciech T. nagle gwałtownie zahamował. Jadący za nim Marek B. – chcąc uniknąć kolizji – wykonał manewr zjazdu w lewo. Nie zdołał jednak uniknąć uderzenia prawym narożnikiem w bmw.

Niewidzialny pies na jezdni

Przed Sądem Wojciech T. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu: spowodowania  zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Całe zdarzenie relacjonował tak: zanim dojechał do świateł, Marek B. wyprzedzał go swoją kią w taki sposób, że spychał go na pobocze. T. nie przeczył, że wjechał ukosem przed samochód Marka B. i że jego ojciec wyszedł z auta i nakrzyczał na kierowcę kii. Jednak późniejsze nagłe hamowanie było spowodowane wbiegnięciem psa na jezdnię. Wojciech T. bał się, że za psem wybiegnie dziecko, więc ostro zahamował.

Sąd nie uwierzył obwinionemu. Jego wersji nie potwierdziły zeznania kierowcy renault, ani samego Marka K., który w tej sprawie miał status pokrzywdzonego. Poza tym była ona, zdaniem Sądu, sprzeczna z zasadami doświadczenia życiowego.

Świadkowie widzieli pasażera bmw, który na światłach wyszedł z samochodu i w niekulturalny sposób zwracał uwagę pokrzywdzonemu. Potem Marek B. wolno ruszył na światłach za samochodem bmw zachowując odstęp około 20 metrów. W jego ocenie odległość ta była bezpieczna. Natomiast manewr hamowania wykonany przez obwinionego nie miał uzasadnionej przyczyny.

Strzeż się syndromu wychowawcy

Zdaniem Sądu zachowanie kierowcy i pasażera bmw znajduje logiczne wyjaśnienie w zdarzeniu, które miało miejsce wcześniej, gdy Marek B. wyprzedzał audi i bmw. Tłumaczy ono, dlaczego ojciec obwinionego wysiadł z samochodu i zwracał uwagę pokrzywdzonemu oraz nagłe hamowanie i spowodowanie kolizji. Jak zeznała narzeczona Wojciecha T. obwiniony miał "ułatwiać jej jechanie", gdyż jest ona tzw. niedzielnym kierowcą i nie czuła się pewnie na drodze. Obwiniony odniósł wrażenie, że Marek B. zajeżdża jej drogę, choć sama narzeczona tak tego nie odczuła. Ale wiedziony źle pojętą empatią Wojciech T. już postanowił nauczyć kierowcę kii jak należy, czy też nie należy jeździć. Wbrew zasadom i zdrowemu rozsądkowi wjechali ukosem między dwa samochody czekające na światłach.

- Obwiniony zaprezentował przykład tzw. kierowcy-wychowawcy. Nie tolerują oni u innych jakichkolwiek błędów, nawet tych popełnianych nieumyślnie. Ich typowe myślenie to: „Zajechałeś mi drogę, to ja zajadę ci ją jeszcze bardziej, tak żebyś wiedział, jakie to było niebezpieczne". Skutki tego mogą być znacznie groźniejsze od błędów popełnionych wcześniej przez innych – podkreślił Sąd.

Dodał, że osoby z syndromem wychowawcy budują poczucie własnej wartości na tym, że inni są od nich gorsi, bo popełniają błędy. Sami przy tym nie dostrzegają własnych słabości oraz ewentualnych konsekwencji swoich przesadnych reakcji.

- Zdaniem wielu psychologów próby wychowywania innych uczestników ruchu spotykają się zwykle z nieufnością, irytacją, frustracją oraz agresją. Niektórzy wskazują tu również na powiązanie z marką prowadzonego przez siebie samochodu – wyjaśniał Sąd.

Jak należy hamować

Sąd przypomniał, że zgodnie z przepisem art. 19 ust 2 pkt 2 Prawa ruchu drogowym kierujący pojazdem jest obowiązany hamować w sposób niepowodujący zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia.

- Aby manewr hamowania nie powodował zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudniania, powinien być wykonywany spokojnie, z lekkim naciskiem na pedały hamulca; chyba że wymaga tego sytuacja na drodze . Gwałtowne hamowanie może doprowadzić do najechania przez pojazdy jadące z tyłu, mimo zachowania przez nie odpowiedniego odstępu. Hamując kierujący musi mieć na uwadze również innych uczestników ruchu, aby jego manewr nie był dla nich zaskoczeniem – tłumaczył Sąd.

Zaufanie w nieufność

Odniósł się do zasady ograniczonego zaufania na drodze, która zakłada, że każdy ma prawo liczyć, iż inni uczestnicy ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego zachowania. Innymi słowy szczególne okoliczności zmieniają dotychczasowe zaufanie w nieufność.

- Prowadzący pojazd powinien kierować się zasadą ograniczonego zaufania do innych uczestników ruchu. Oznacza to, że ma on prawo liczyć na respektowanie przepisów i zasad bezpieczeństwa ruchu przez współuczestników ruchu dopóty, dopóki ich cechy osobiste lub określone zachowanie albo inna szczególnie uzasadniona doświadczeniem życiowym sytuacja nie każą oczekiwać, że mogą się oni nie dostosować do obowiązujących przepisów lub zasad bezpieczeństwa ruchu. Wskazówką, że współuczestnicy ruchu mogą się zachować na drodze w sposób nieprawidłowy, jest zwłaszcza jawna i dostrzegalna dla prowadzącego pojazd ich niezdolność przestrzegania przepisów i zasad ruchu – tak uznał pełny skład Izby Karnej SN w uchwale z 28 lutego 1975 r., którą zacytował Sąd Rejonowy.

W jego ocenie w tej sprawie ani cechy osobiste, ani nieprawidłowe zachowanie się, ani szczególna uzasadniona doświadczeniem życiowym sytuacja, nie mogły prowadzić do utraty zaufania do Wojciecha T. jako uczestnika ruchu.

Nie utrudniać życia innym kierowcom

Sąd podkreślił, że zgodnie z art. 3 ust 1 Prawa o ruchu drogowym – uczestnik ruchu znajdujący się na drodze jest obowiązany zachować ostrożność, a w przewidzianych prawem sytuacjach – szczególną ostrożność oraz unikać wszelkiego działania , które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu lub porządku ruchu drogowego albo ten ruch utrudniać.

- Utrudnianie ruchu obejmuje takie działania lub zaniechania, które zakłócają płynność ruchu lub jego warunki. W ich wyniku ruch staje się utrudniony, ale możliwy. Chodzi o wywołanie sytuacji zmuszających innych uczestników ruchu do zwiększenia uwagi lub podejmowania dodatkowych manewrów, np. hamowania - wyjaśnił Sąd.

W jego ocenie  obwiniony Wojciech T. nagłym manewrem hamowania spowodował zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, a jego wina jest ewidentna. W efekcie kierowca bmw został ukarany za wykroczenie z art 86 § 1 kodeksu wykroczeń.

Wyrok jest nieprawomocny.

sygn. akt II W 379/17

Sąd oceniał zachowanie, które na polskich drogach jest powszechne, bo nasi kierowcy uwielbiają udowadniać innym uczestnikom ruchu, że ci nie potrafią jeździć.

Krewki z bmw

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona