Dotychczasowe statystyki nie napawają optymizmem. Liczba zapytań o dane polskich kierowców z roku na rok rośnie. W 2018 r. wyniosła 1,5 mln. W porównaniu z 2017 r. to wzrost aż o 50 proc. Tegorocznych danych na razie nie ma. Można się jednak spodziewać, że padnie kolejny rekord. Dowód? W całym 2015 r. nasz Krajowy Punkt Kontaktowy otrzymał z zagranicy niespełna 53 tys. zapytań. W 2016 r. było już 897,2 tys. wniosków. W 2017 r. nastąpił dalszy wzrost zapytań do 1 009 960 wniosków.
Czytaj także: Płacisz mandat kartą, zabierz potwierdzenie
Podstawowe pytanie: kto jechał?
W 2018 r. do Krajowego Punktu Kontaktowego (działa przy Ministerstwie Cyfryzacji) wpłynęło 1 mln 510 566 zapytań dotyczących polskich kierowców, którzy przekroczyli dozwoloną prędkość na terenie krajów Unii Europejskiej. Najwięcej zapytań pochodzi z Niemiec – 729 624. Kolejne miejsca zajmują Włochy – 143 218; Francja – 133 194; Holandia – 124 659; Czechy – 110 749; Austria – 106 571; Belgia – 46 894; Łotwa – 43 570 oraz Węgry – 37 733. Ostatnie miejsce na liście zajmuje Finlandia. Tamtejszy punkt kontaktowy zadał zaledwie 14 pytań o dane polskich kierowców.
Nie wszyscy kierowcy wiedzą, jak postępować z mandatem otrzymanym z zagranicy. Musi on spełniać wymogi formalne. Po pierwsze, przesyłka musi mieć formę listu poleconego, a pismo zostać sporządzone w języku polskim. List zawierać ma mandat, a nie jedynie wysokość grzywny.
Dobra wiadomość jest taka, że zagraniczne punkty karne, choć są przyznawane, nie trafiają do polskiego systemu i na ich podstawie nie straci się prawa jazdy w Polsce.