Zapowiada się proces między marszałkiem Stanisławem Karczewskim a burmistrzem Jersey City Stevenem Fulopem. Czy proces o ochronę dóbr osobistych w USA różni się istotnie od polskiego, panie doktorze ?
Amerykańskie prawo cywilne również pozwala na ochronę dóbr osobistych, jednak wymaga odwołania się do orzeczeń sądowych, w szczególności wyższych sądów USA. Podobnie jak w Polsce kwestią najistotniejszą do ustalenia jest określenie „bezprawności" działania naruszającego dobra osobiste, a dokładniej czy np. krytyczne opinie wyrażane na temat innej osoby zniesławiają ją i naruszają jej dobra osobiste.
Czy fakt, że chodzi o spór między politykami, istotnie zmienia jego charakter, uwzględnia, jak się potocznie sądzi, szerszą wolność wypowiedzi w Stanach Zjednoczonych ?
Sąd Najwyższy USA w słynnej sprawie New York Times Co. V. Sullivan w 1964 r. potwierdził inny standard ochrony dóbr osobistych dla osoby prywatnej, inny zaś dla osoby publicznej np. urzędnika państwowego. W przypadku osób pomawianych osób publicznych próg zniesławienia (zniesławienie na piśmie nazywa się libel, w mowie slander) jest wyższy niż dla osób prywatnych. Osoba publiczna w USA, np. urzędnik państwowy, jeśli chce pozwać swojego krytyka o zniesławienie musi zatem udowodnić mu tzw. actual malice, czyli świadome kierowanie się złą wolą i złośliwością w publikowaniu nieprawdziwych informacji. Zatem standard actual malice chroni osoby publiczne przed dyfamującymi je opiniami o wiele słabiej niż osoby prywatne, których dobra osobiste podlegają mocniejszej ochronie.
Ale pozwy między osobami publicznymi zdarzają się w USA.