Stabilność prawa to jeden z warunków rozwoju gospodarczego. Z „Barometru otoczenia prawnego w polskiej gospodarce" przygotowywanego corocznie przez firmę doradczo-audytorską Grant Thornton wynika, że po odnotowanym w 2016 r. rekordowym wyniku 31 906 stron nowych ustaw i rozporządzeń (notabene uchwalonych w rekordowo krótkim terminie 77 dni) legislacja zwolniła i w zeszłym roku w życie weszło o 4788 stron mniej nowego prawa. Jednak liczba 27 118 nadal przewyższa legislacyjną produkcję z okresu, gdy wchodziliśmy do Unii Europejskiej.
– To dlatego, że prawo jest niskiej jakości i ciągle trzeba je poprawiać – mówił Tomasz Wróblewski, partner zarządzający w Grant Thornton.
Nie sposób śledzić wszystkich tych zmian. Gdyby przedsiębiorca chciał je przeczytać, musiałby na to poświęcić prawie cztery godziny każdego dnia roboczego. A gdyby czytał przepisy razem z ustawami, do których odsyłają, zajęłoby mu to 22,6 tys. godzin. Nadprodukcja prawa jest ciągle w Polsce problemem.
Średni czas uchwalania przepisów wyniósł w 2017 r. 106 dni, o 29 dni dłużej niż w rekordowym 2016 r., gdy dokonywano wielkich zmian m.in. w Trybunale Konstytucyjnym i Sądzie Najwyższym.
– Znamienne, że w całym procesie legislacyjnym marginalizuje się Senat, który bez poprawek przyjął aż 74 proc. ustaw. To rekordowy wynik – zauważa radca prawny Grzegorz Maślanko, partner w Grand Thornton.