Wynagrodzenie, którego żąda organizacja zbiorowego zarządzania prawami autorskimi za wprowadzenie utworu do obrotu, musi być ściśle związane z tymi utworami, a nie ogólnymi korzyściami, np. z akcji promocyjnej – uznał Sąd Najwyższy. W efekcie Stowarzyszenie Filmowców Polskich otrzyma o 100 tys. zł mniej, niż żądało za filmy dodawane do pism.
Podstawa opłaty
Stowarzyszenie domagało się od wydawnictwa Ringer Axel Springer wynagrodzenia za wkładane do jego pism, m.in. „Newsweeka", płyty DVD z czterema zagranicznymi filmami. Kością niezgody było „stosowne wynagrodzenie". Przewiduje je art. 70 ust. 2 prawa autorskiego dla współtwórców reprodukowanych utworów audiowizualnych (tu: reżyserów i autorów scenariuszy) z przeznaczeniem do użytku osobistego. Uprawnienia SFP nikt nie kwestionował – jako organizacja zbiorowego zarządzania prawami autorskimi zajmuje się ściąganiem takich opłat. SFP nie posiadało jednak tabel wynagrodzeń określających wynegocjowane i zatwierdzone przez Komisję Prawa Autorskiego (powoływaną przy resorcie kultury). W tej sytuacji SFP za podstawę wyliczenia wzięło stawkę za wprowadzenie do obrotu filmów zagranicznych – 0,34 zł za egzemplarz.
Sąd okręgowy, mnożąc tę stawkę przez liczbę płyt, które wydawnictwo mogło sprzedać na podstawie wykupionej licencji od producentów filmu, zasądził 115 tys. zł. Nie uwzględnił opinii biegłego, który powiązał stawki z ceną, za jaką egzemplarz byłby sprzedawany, tj. różnicą między ceną pisma z insertem i bez niego, pomniejszoną o marżę. Wyliczył, że wynagrodzenie powinno wynosić 15 tys. zł.
Do wyliczeń biegłego przychylił się jednak Sąd Apelacyjny w Warszawie. W jego ocenie, gdy organizacja zbiorowego zarządzania nie ma zatwierdzonej tabeli wynagrodzeń i strony nie określiły go w porozumieniu, powinno być ono ustalone przez sąd zgodnie ze wskazaniami zawartymi w art. 110, tj. z uwzględnieniem wpływów osiąganych z korzystania z utworu oraz charakteru i zakresu korzystania. W konsekwencji SA zmniejszył wynagrodzenie ze 115 do 15 tys. zł.
– Taki sposób liczenia i taka kwota oznacza, że reżyser czy autor scenariusza za sprzedaż 9 tys. „Przypadkowej dziewczyny", a więc niemal darmowe nasycenie rynku, dostanie 480 zł – wskazywała przed SN mecenas Anna Skąpska-Sapińska, pełnomocnik SFP. – By uniknąć takich sytuacji, wynagrodzenie należy od tych namacalnych korzyści oderwać. Tym bardziej że ustalenie korzyści z używania utworów jest niezmiernie trudne – podkreślała.