Polsko-polski spór o pracowników

Polscy związkowcy lobbują w Brukseli za nowelizacją dyrektywy o delegowaniu pracowników. Po drugiej stronie są polski rząd i pracodawcy.

Publikacja: 08.11.2016 20:21

Polsko-polski spór o pracowników

Foto: 123RF

Przedstawiciele OPZZ i „Solidarności" byli we wtorek w Parlamencie Europejskim, gdzie przekonywali eurodeputowanych do zaostrzenia zasad wysyłania pracowników do wykonywania usług w innych państwach UE. W PE przygotowywany jest właśnie raport do projektu nowelizacji dyrektywy przygotowanego przez Komisję Europejską.

Zdanie eurodeputowanych jest ważne, bo zdecydują oni na równi z rządami państw członkowskich o kształcie zrewidowanego prawa. Teraz ci zaangażowani w przygotowanie raportu mieli okazję usłyszeć świadectwa polskich pracowników delegowanych, którzy zgodzili się pod nazwiskiem opowiedzieć o swoich doświadczeniach. Ich historie poznała też „Rzeczpospolita".

Zlecenie bez ubezpieczenia

Teresa Klei od marca 2014 r. pracuje jako opiekunka osób starszych w Niemczech. Zaczynała od pensji 720 euro, teraz dostaje 1000 euro miesięcznie za pracę w pełnej dyspozycyjności: 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. Jest zatrudniona na umowę zlecenie w polskiej firmie. Nie przysługuje jej urlop, firma – co wyszło na jaw przy okazji konieczności przeprowadzenia badań lekarskich w Niemczech – nie zapewniła jej też ubezpieczenia zdrowotnego na miejscu. Choć jest to wymagane w przypadku pracowników delegowanych.

– Zdecydowałam się na tę pracę, bo w Polsce nie mogłam się utrzymać – mówi Klei.

Drugi z przybyłych do PE Polaków to Krzysztof Kawiorski, kierowca zatrudniony na umowę o pracę w polskim oddziale belgijskiej firmy Essers. – Polskie biuro służy tylko jako miejsce rekrutacji. Firma jest belgijska, świadczy usługi przewozowe w całej Europie – opowiada Kawiorski. Ale dzięki polskiej lokalizacji może zatrudniać kierowców do pracy w całej Unii według polskich zasad. Płaci im polską płacę minimalną oraz ryczałt mający pokryć koszty wyżywienia i noclegu (ok. 50 euro dziennie). Choć faktycznie powinien dostawać minimalną pensję belgijską (ok. 1500 euro) powiększoną o wynagrodzenie za nadgodziny, pracę w święta czy weekendy.

Polski kierowca nie tylko zdecydował się opowiedzieć swoją historię eurodeputowanym, ale też sam od kilku lat walczy o należne mu wynagrodzenie. – Za ostatnie trzy lata pracy powinienem dostać dodatkowo 260 tys. zł – wylicza. Jako kierowca wykonujący przewozy w Belgii zarabia ok. 1000–1500 euro mniej niż Belg. – Moja firma zatrudnia 500 osób. Stosując polskie prawo, oszczędza miesięcznie 750 tys. euro – mówi Kawiorski.

Nie konkurować płacą

Zarówno Teresa Klei, jak i Krzysztof Kawiorski to przypadki niestosowania już obecnie obowiązującego prawa: oboje powinni dostawać przynajmniej minimalną płacę niemiecką lub belgijską. Ale KE chce iść dalej w regulacjach. Proponuje, żeby pracownik delegowany zarabiał płacę minimalną powiększoną o obowiązkowe składniki doliczane pracownikowi lokalnemu na tym samy stanowisku, w tej samej sytuacji zawodowej (kwalifikacje, staż pracy itp.). Co więcej, KE chce też, żeby obowiązywała stawka z układu zbiorowego w branżach, gdzie takie obowiązują. Poza tym okres delegowania ma wynosić maksymalnie dwa lata. Po takim czasie pracownik musiałby przejść na etat lokalny w kraju delegowania, z koniecznością płacenia tam składek społecznych. Polska jest w grupie krajów, które zdecydowanie protestują przeciw nowelizacji. Z blisko miliona pracowników delegowanych rocznie w UE połowę stanowią Polacy i rząd boi się, że po zmianach polskie firmy staną się mniej konkurencyjne.

Innego zdania są związkowcy. – Konkurowanie wynagrodzeniem nie ma sensu. Prowadzi do tego, że zarabiają nie polskie firmy, które są szóstym z kolei ogniwem w łańcuchu podwykonawców, ale firmy zagraniczne – twierdzi Adam Rogalewski, ekspert OPZZ.

Według związkowców nasi pracownicy i tak będą konkurencyjni, bo są w stanie pracować znacznie lepiej i w bardziej wymagających warunkach w takich branżach, jak opieka, budownictwo czy transport.

Przedstawiciele OPZZ i „Solidarności" byli we wtorek w Parlamencie Europejskim, gdzie przekonywali eurodeputowanych do zaostrzenia zasad wysyłania pracowników do wykonywania usług w innych państwach UE. W PE przygotowywany jest właśnie raport do projektu nowelizacji dyrektywy przygotowanego przez Komisję Europejską.

Zdanie eurodeputowanych jest ważne, bo zdecydują oni na równi z rządami państw członkowskich o kształcie zrewidowanego prawa. Teraz ci zaangażowani w przygotowanie raportu mieli okazję usłyszeć świadectwa polskich pracowników delegowanych, którzy zgodzili się pod nazwiskiem opowiedzieć o swoich doświadczeniach. Ich historie poznała też „Rzeczpospolita".

Pozostało 83% artykułu
Praca
Rząd odpowiada na plany masowych zwolnień w firmach. 50 mln zł wsparcia
Praca
Trudno dzisiaj zagonić pracownika do biura. Szczególnie w piątek
Praca
Tego powinni się uczyć przyszli menedżerowie AI
Praca
Depresja pracowników kosztuje firmy miliardy złotych. Straty są coraz większe
Praca
Rekordowa liczba studenckich staży w Programie Kariera