#RZECZoPRAWIE - prof. Hubert Izdebski: o pensjach w samorządzie powinni decydować wyborcy, a nie rząd

Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział obcięcie wynagrodzeń nie tylko ministrów i posłów, ale także samorządowców. Czy to w ogóle jest możliwe - pytał Mateusz Rzemek gościa poniedziałkowego wydania #RZECZoPRAWIE prof. dr. hab. Huberta Izdebskiego z SWPS Uniwersytetu Humanistycznospołecznego.

Aktualizacja: 09.04.2018 15:57 Publikacja: 09.04.2018 15:20

prof. Hubert Izdebski

prof. Hubert Izdebski

Foto: rp.pl

- Jeśli mówimy o samorządowcach, to trzeba rozróżnić co najmniej trzy kategorie osób. Kim innym są tzw. pracownicy samorządowi z wyboru, czyli wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast, starostowie i niektórzy członkowie zarządów powiatów, marszałkowie województw, wicemarszałkowie oraz pozostali członków zarządu województwa. Druga kategoria to osoby z powołania: zastępcy wójtów, prezydentów, sekretarze czy skarbnicy.  Osobna kategoria to  radni, którzy nie pozostają w stosunku zatrudnienia, ale pobierają diety. W przypadku radnych Polskę obowiązują pewne standardy międzynarodowe. Ich diety niełatwo będzie obciąć, bo byłoby to naruszeniem art. 7 Europejskiej Karty Samorządu Lokalnego. Oczywiście ustawodawca może zapisać w ustawie co chce, ale nie zawsze ma to sens. Karta jest aktem wyższego rzędu niż ustawa i gdyby Trybunał Konstytucyjny działał normalnie, to rozpatrzyłby przepisy ustawy pod kątem zgodności z Kartą. Na koniec za błędy ustawodawcy zapłaci podatnik - stwierdził prof. Izdebski.

Zwrócił uwagę, że pensje samorządowców są uzależnione pośrednio od wynagrodzeń tzw. erki, czyli osób pełniących kierownicze funkcje w państwie, poczynając od prezydenta RP, który może zarobić niecałe 18 tys. zł. I wszyscy w tej erce muszą zarabiać odpowiednio mniej.Wynagrodzenia wójtów, burmistrzów, prezydentów miast, marszałków, starostów i ich zastępców nie mogą przekroczyć 7-krotności kwoty bazowej. Os 2009 r. to ok. 12,5 tys. zł. To powiązanie wynagrodzeń samorządowców z wynagrodzenia tzw. "erki" może faktycznie doprowadzić do tego, że obcięcie wynagrodzeń ministrów uderzy w prezydentów burmistrzów czy wójtów. Może się okazać, że nie dostaną na rękę nawet 8 tys. zł.

Czy dojdzie do tego, że prezydent miasta, zarządzający wielomilionowym budżetem, będzie musiał pogodzić się z pracą dla idei? Czy nie doprowadzi to do negatywnego doboru osób zarządzających gminami?

- Podstawowym problemem, z którym nigdy się nie uporaliśmy wprowadzając bezpośrednie wybory na wójtów, prezydentów i burmistrzów jest to, że  nie wiadomo, czy taki włodarz jest miejscowym politykiem, który ma tylko przecinać wstęgi czy też menedżerem, odpowiedzialnym za zarządzanie skomplikowanym przedsiębiorstwem wielobranżowym jakim jest duże miasto czy gmina wiejska. Bo w wielu przypadkach zarządzanie gminą jest trudniejsze niż ministerstwem. Jeśli włodarz ma być politykiem to nie można od niego oczekiwać wyników w zarządzaniu, ale i on nie powinien liczyć na duże zarobki, wystarczy mu władza. Jeśli natomiast ma być menedżerem, to powinien mieć sprawdzone umiejętności i być wynagradzany tak samo, jak wynagradzani są menedżerowie w  przedsiębiorstwach - powiedział prof. Izdebski.

Jego zdaniem swobodę w kształtowaniu wysokości wynagrodzeń w samorządach powinno się zostawić najbardziej  zainteresowanym, czyli wyborcom.

- Trochę inaczej na temat wynagrodzeń rozmawia się w Warszawie, a trochę inaczej w małej wsi, gdzie 8 tys. zł to bardzo duża kwota. Jest przekonanie społeczne, że rządzący w ogóle  zarabiają za dużo. Nie mam jednak przekonania, że obywatele chcą obcięcia wynagrodzeń wszystkim posłom i samorządowcom o 20 proc. Skoro tak, to obetnijmy o 20 proc. pensję prezydenta, bo jak wszystkim to wszystkim. Ale chyba nie o to chodzi. U tych, którzy ponoszą odpowiedzialność podobną do odpowiedzialności menedżerów, to chyba powinno być jakieś odniesienie do rynkowych wynagrodzeń menedżerów - stwierdził prof. Izdebski.

Prof. dr hab. Hubert Izdebski w #RZECZoPRAWIE:

- Jeśli mówimy o samorządowcach, to trzeba rozróżnić co najmniej trzy kategorie osób. Kim innym są tzw. pracownicy samorządowi z wyboru, czyli wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast, starostowie i niektórzy członkowie zarządów powiatów, marszałkowie województw, wicemarszałkowie oraz pozostali członków zarządu województwa. Druga kategoria to osoby z powołania: zastępcy wójtów, prezydentów, sekretarze czy skarbnicy.  Osobna kategoria to  radni, którzy nie pozostają w stosunku zatrudnienia, ale pobierają diety. W przypadku radnych Polskę obowiązują pewne standardy międzynarodowe. Ich diety niełatwo będzie obciąć, bo byłoby to naruszeniem art. 7 Europejskiej Karty Samorządu Lokalnego. Oczywiście ustawodawca może zapisać w ustawie co chce, ale nie zawsze ma to sens. Karta jest aktem wyższego rzędu niż ustawa i gdyby Trybunał Konstytucyjny działał normalnie, to rozpatrzyłby przepisy ustawy pod kątem zgodności z Kartą. Na koniec za błędy ustawodawcy zapłaci podatnik - stwierdził prof. Izdebski.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona