Pod koniec grudnia 2016 r. prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę, która przewiduje obniżenie od 1 października 2017 r. wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn.
Dyrektor z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Mariusz Kubzdyl przedstawiał w czwartek w Sejmie podczas obrad komisji senioralnej informacje o wpływie obniżenia wieku emerytalnego na sytuację finansową osób starszych oraz działań zachęcających pracodawców do zatrudniania osób starszych po osiągnięciu wieku emerytalnego.
Kubzdyl zwrócił uwagę, że projekt ws. obniżenia wieku emerytalnego jest oparty na założeniu, iż ubezpieczony sam ma podejmować decyzję o zaprzestaniu aktywności zawodowej. "Rząd przedstawił stanowisko, z którego wynikało, że to ubezpieczony, każdy z nas, najlepiej wie w jakiej jest sytuacji zdrowotnej, ekonomicznej, rodzinnej" - wyjaśniał.
Jak zaznaczył, o tym ile osób skorzysta z obniżonego wieku emerytalnego dowiemy się dopiero po wprowadzeniu ustawy w życie. "Środki finansowe są zabezpieczone na dodatkowe emerytury, na 331 tys. dodatkowych świadczeń. Wypłacalność Funduszu Ubezpieczeń Społecznych nie jest w żadnym wypadku zagrożona. Uważamy, że wypadałoby poczekać co się stanie" - stwierdził dyrektor MRPiPS.
Kubzdyl podkreślił, że według wyliczeń resortu 17 proc. ubezpieczonych pracuje, nawet po osiągnięciu wieku emerytalnego. Zwrócił uwagę, że system emerytalny w Polsce promuje długie pozostawanie na rynku pracy. "Ta zachęta polega na tym, że emerytura, im dłużej człowiek pracuje, jest wyższa" - wyjaśniał. "Efektem opóźnienia przejścia na emeryturę o jeden rok jest świadczenie wyższe o ok. 8 proc. Jest to bardzo silny bodziec, motywacja, aby pozostawać w zatrudnieniu jak najdłużej" - dodał.