Sąd Okręgowy w składzie trzech sędziów zawodowych uznał w środę, że ubezpieczeni w OFE otrzymali w miarę ekwiwalentne prawo (a dokładniej jego tzw. ekspektatywę) do emerytury w ZUS.
Nie wiadomo czy się będą odwoływać, a jeśli wyrok się uprawomocni, będzie to cios w nadzieję na odwrócenie zmian w OFE na drodze cywilnej.
Sporna reforma
Pozew jest pokłosiem ustaw, która wchodząc w lwiej części w życie 1 lutego 2014 r., przeniosły ponad połowę emerytalnych składek ubezpieczonych z OFE do ZUS (chodzi o ponad 150 mld zł).
W pierwotnej wersji pozwu członkowie tej grupy domagali się by sąd cywilny ustalił odpowiedzialność odszkodowawczą Skarbu Państwa za pozbawienie ich własności. Krótko mówiąc za wywłaszczenia bez odszkodowania czego zabrania konstytucja. Państwo w ich ocenie dopuściło się złamania prawa, tzw. deliktu legislacyjnego.
Tę kwestię jednak korzystnie dla państwa przesądził Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 4 listopada 2014 r. ( 1/14). Stwierdził, choć nie niejednogłośnie, że składka emerytalna jest jak podatek: przymusowa, bezzwrotna i władczo egzekwowana. Nie jest to więc własność prywatna, ale publiczna. W tej sytuacji uczestnicy dzisiejszego postępowania grupowego zmienili podstawę prawną. Po wyroku TK domagali się stwierdzenia nieważności umorzenia i przeniesienie środków, jednostek uczestnictwa w OFE do ZUS. Twierdzili, że de facto było to wywłaszczenie bez stosownego odszkodowania, co narusza także postanowienia konwencji praw człowieka, jej protokołu pierwszego. Stanowi on, że każda osoba ma prawo do poszanowania swego mienia i nikt nie może być pozbawiony swojej własności, chyba że w interesie publicznym i na warunkach przewidzianych przez ustawę oraz zgodnie z ogólnymi zasadami prawa międzynarodowego.