Przecieki z Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy, która już w marcu ma przedstawić propozycję nowego kodeksu pracy, wskazują, że szykuje się w tym zakresie prawdziwa rewolucja. Nowe przepisy mają być oparte na założeniu, że podstawą zatrudnienia w Polsce jest etat. Jak się okazuje, takie podejście może być zbyt idealistyczne i w praktyce powodować znaczne komplikacje. Swoje wątpliwości do projektu zgłosili Pracodawcy RP, którzy wskazują, że w pełni oskładkowany i opodatkowany etat, czyli najdroższą formę zatrudnienia pracownika, trzeba będzie stosować także w przypadku osób dorabiających sobie po godzinach.

Jedynym sposobem na uniknięcie etatu ma być zaś założenie działalności gospodarczej. Oznacza to konieczność poniesienia przez osobę zainteresowaną dodatkowym zarobkiem ekstrakosztów związanych z rejestracją i prowadzeniem takiej działalności.

Takie zmiany są także bardzo ryzykowne dla przedsiębiorców. Wprowadzenie domniemania zatrudnienia na etacie prowadzi do niebezpieczeństwa uznania samozatrudnionego za etatowego pracownika w firmie. Oznaczałoby to obowiązek uregulowania wstecz składek i podatków za takiego pracownika. W przypadku osoby dorabiającej przykładowo 1 tys. zł miesięcznie, uznanej za pracownika, może to oznaczać dopłatę rzędu 5 tys. zł rocznie.

W Monitorze Wolnej Przedsiębiorczości oceniamy gospodarcze działania rządu i pokazujemy bariery utrudniające funkcjonowanie firm. Dla czytelników, którzy na adres monitor@rp.pl napiszą, co ogranicza prowadzenie ich biznesu, mamy dwutygodniowy bezpłatny dostęp do e-wydania „Rzeczpospolitej".