Takie stwierdzenie znalazło się w wyroku Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, który rozpatrywał sprawę wdowy po zmarłym wojskowym.
Kobieta złożyła do Dyrektora Wojskowego Biura Emerytalnego wniosek o przyznanie renty rodzinnej. Spotkała się jednak z odmową. Dyrektor wskazał bowiem, że dwa miesiące przed śmiercią mąż posługiwał się innym adresem zamieszkania niż zameldowania, nie prowadził z żoną wspólnego gospodarstwa domowego i między małżonkami nie istniały rzeczywiste więzi małżeńskie. Ponadto organ rentowy podniósł, że zmarły wniósł do sądu pozew o rozwód, a sąd jedynie udzielił małżonce zabezpieczenia poprzez zobowiązanie męża do łożenia przez czas trwania procesu 450 zł miesięcznie na zaspokajanie potrzeb rodziny.
Przypomnijmy, iż dla ustalenia prawa do wojskowej renty rodzinnej nieodzowne jest wykazanie, że wnioskująca o nią kobieta pozostawała z mężem do dnia jego śmierci we wspólności małżeńskiej albo miała w tym dniu ustalone prawo do alimentów z jego strony.
Maria S. odwołała się od niekorzystnej decyzji do sądu, kwestionując przyjęcie przez organ rentowy, że nie pozostawała we wspólności małżeńskiej z mężem do dnia jego śmierci. Domagała się zmiany decyzji, i przyznania renty rodzinnej po zmarłym.
W trakcie postępowania przed sądem ustalono, że zmarły Andrzej S. w latach 1987 – 2009 pracował w Stanach Zjednoczonych. W tym czasie nie przyjeżdżał do kraju. Również żona nie odwiedzała go na obczyźnie. Małżonkowie utrzymywali kontakt telefoniczny i listowny. Mężczyzna przesyłał pieniądze, żona pobierała też przysługującą mu emeryturę wojskową.