Najnowsze interpretacje podatkowe potwierdzają, że firmom, które mają zagranicznych kontrahentów, łatwiej będzie prowadzić biznes. Fiskus łagodzi swoje stanowisko i po latach sporów zaczyna akceptować elektroniczne certyfikaty rezydencji. Dotychczas wymagał papierowych.
– To dobra wiadomość dla setek przedsiębiorców. Ten, kto próbował kiedykolwiek zdobyć certyfikat w formie papierowej, wie, jak bardzo jest to uciążliwe i długotrwałe – mówi prawnik Marcin Malinowski.
Bunt kontrahentów
Korzystną interpretację (0114-KDIP2-1.4010. 285.2017.1.AJ) otrzymał bank nastawiony na obsługę dużych przedsiębiorstw, w tym z innych państw. Na koniec każdego roku podatkowego (kalendarzowego) bank prosi swoich zagranicznych klientów i kontrahentów o dostarczenie mu certyfikatu rezydencji podatkowej, wydanego na kolejny rok. Chodzi o zaświadczenie potwierdzające miejsce siedziby danej firmy dla celów podatkowych, wydawane przez administrację podatkową danego kraju. Decyduje ono o rozliczeniu m.in. wypłaty odsetek od depozytów, wynagrodzenia za usługi przetwarzania danych czy usługi doradcze.
Posiadanie certyfikatu to warunek zastosowania preferencji wynikających z zawartych przez Polskę umów o unikaniu podwójnego opodatkowania. Przykładowo od wypłaty odsetek bank jako płatnik musi pobrać 20 proc. podatku. Jeśli jednak podatnik, czyli klient lub kontrahent, przedstawi mu wcześniej certyfikat rezydencji, bank może – zgodnie z właściwą umową o unikaniu podwójnego opodatkowania – zastosować zwolnienie lub niższą stawkę.
Bank prosi kontrahentów o oryginał dokumentu w formie papierowej. Jednak staje się to coraz większym problemem, ponieważ władze podatkowe innych państw odchodzą od takiej formy. Klienci coraz częściej żądają od banku, by uwzględnił dokument w formie elektronicznej. Dlatego bank zapytał, czy może stosować preferencje wynikające z umów podatkowych na podstawie elektronicznego certyfikatu rezydencji. Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej zaakceptował takie stanowisko.