– To bardzo ważna decyzja dla tego miasta, dla tej ziemi, ale i dla Polski. Postanowiliśmy zbudować kanał, który będzie łączył zalew z otwartym morzem – mówił w 2006 r. w Elblągu ówczesny premier Jarosław Kaczyński. Rok później PiS przegrało wybory, więc obietnicy nie udało się zrealizować. Pomysł przekopania Mierzei Wiślanej przejął rząd PO–PSL. Pierwsza łopata miała zostać wbita w 2009 r., jednak termin wciąż przesuwano.

Obecnie rząd PiS wraca do projektu, który tym razem ma realne szanse na realizację. – Traktujemy tę sprawę priorytetowo – mówi „Rzeczpospolitej" wiceminister gospodarki morskiej Jerzy Materna.
Jego resort pracuje już nad programem wieloletnim, który przewiduje, że budowa ruszy w 2017 r. Gdański poseł PiS Andrzej Jaworski uważa, że w optymistycznym wariancie przygotowanie inwestycji może rozpocząć się już w pierwszej połowie 2016 r. Po co w zasadzie przekopywać mierzeję? Zalew Wiślany w części jest akwenem polskim, a w części rosyjskim. Jest połączony z Morzem Bałtyckim jedynie Cieśniną Piławską, położoną po stronie rosyjskiej. Utrudnia to rozwój portu w Elblągu, który znajduje się w południowej części zalewu.