wiktor ferfecki
Kancelaria Sejmu będzie musiała przedstawić tabelę, w której obok nazwisk poszczególnych polityków znajdą się trasy przejazdów oraz godziny początku i końca każdej poselskiej podróży. To efekt przegranego sporu sądowego z Fundacją ePaństwo.
Wszystko poza numerami tablic
Fundacja działa na rzecz otwartej i przejrzystej władzy. Prowadzi m.in. portal MojePanstwo.pl, w którym są aplikacje pozwalające monitorować działania polityków, organizacji pozarządowych i mediów. Sejmowymi samochodami zainteresowała się w 2013 r.
O jakie auta chodzi? O te, którymi zarządza Wydział Transportu Kancelarii Sejmu. Zatrudnia 52 kierowców, którzy obsługują 58 aut. Zgodnie z sejmowymi przepisami parlamentarzyści mogą zamawiać samochody „w przypadkach uzasadnionych pilnością wykonywanych obowiązków poselskich", w określonych godzinach i wyłącznie na terenie Warszawy. W praktyce w dni posiedzeń Sejmu do ich dyspozycji jest góra kilkanaście samochodów, bo pozostałe obsługują marszałka, wicemarszałków, szefów komisji i delegacje zagraniczne.
Posłowie zamawiają samochody u dyspozytora i nie muszą podawać uzasadnienia wyjazdu. Sejmowi urzędnicy, z którymi rozmawiała „Rzeczpospolita", twierdzą, że raczej nie dochodzi tu do nieprawidłowości. – Zdarza się, że samochód jedzie pod adres zamieszkania posła. Jednak zazwyczaj jest to uzasadnione, bo np. trzeba go pilnie zawieźć na lotnisko – mówi jeden z urzędników. – Na pewno nikt nikomu nie utrudnia dostępu do aut – dodaje.