Pierwszym, który zadzwonił z gratulacjami z powodu „przekonującego zwycięstwa", był prezydent Putin. Świeżo upieczony prezydent „przyjął z wdzięcznością" zaproszenie do Moskwy.
Za rządów poprzedniego prezydenta – dyktatora Islama Karimowa – Taszkient trzymał się na uboczu procesów integracyjnych inicjowanych przez Moskwę na przestrzeni postradzieckiej. Zawiesił nawet członkostwo swego kraju w Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym – jedynej organizacji wojskowej dawnych części składowych ZSRR.
Wraz z niespodziewaną śmiercią Karimowa 2 września przed Uzbekistanem stanął problem wyboru dalszej drogi rozwoju.
Pełniący obowiązki prezydenta i jednocześnie premier Szawkat Mirzojew w trakcie kampanii zapewniał, że będzie kontynuował „dzieło Islama Karimowa". Jednocześnie jednak zaczął publikować prezydenckie dekrety o walce z korupcją, ułatwieniach w rejestracji działalności gospodarczej, a nawet łagodzące zasady wymiany walut. To ostatnie jest szczególnie ważne dla zwykłych mieszkańców, z których ponad 2 mln wyemigrowało w poszukiwaniu pracy do Rosji. Mimo znacznych zasobów naturalnych (złoto, miedź, uran i gaz) Uzbekistan jest jednym z najbiedniejszych krajów postradzieckich.
Nowy szef państwa cieszy się opinią polityka prorosyjskiego. Szczególnie bliski jest mu podobno rosyjski multimiliarder uzbeckiego pochodzenia Aliszer Usmanow. On też miał po śmierci poprzedniego prezydenta pośredniczyć w kontaktach między Mirzojewem a Kremlem. Tyle, że obecnie sam Usmanow przeniósł się na stałe z Rosji do Szwajcarii, nie wiadomo więc czy kontakty się nie urwały.