W Sojuszu Lewicy Demokratycznej trwają przygotowania do planowanej na 12 grudnia konwencji statutowej partii, na której zapadnie decyzja o scenariuszu wewnętrznych wyborów. Możliwości są dwie – albo nowego przewodniczącego wybierać będzie partyjny kongres, albo wszyscy członkowie formacji w wyborach powszechnych.
Wtedy też poznamy nazwiska kandydatów na przejęcie schedy po Millerze. Ten już kilka tygodni temu zapowiedział, że o reelekcję nie będzie się ubiegał. W grze są na razie trzy nazwiska: Włodzimierza Czarzastego, Jerzego Wenderlicha oraz Krzysztofa Gawkowskiego.
– Jestem coraz bliżej decyzji, ale cały czas konsultuję ją w powiatach. Ostateczną decyzję ogłoszę na konwencji – mówi nam Gawkowski.
Czarzasty swój start zapowiedział na razie nieoficjalnie, na czwartkowym zakrapianym spotkaniu stowarzyszenia „Ordynacka" w studenckim klubie Hybrydy. – Towarzyszyli mu Miller i Joanna Senyszyn. To jasna deklaracja poparcia – mówi uczestnik spotkania.
– Miller miał się nie opowiadać za żadnym z kandydatów, ale to, widać, już nieaktualne – dodaje inny.
Starcie zdecyduje nie tylko o przywództwie w SLD, ale też o przyszłości całej lewicy. Gawkowski opowiada się za dalszą konsolidacją tej strony sceny politycznej i współpracą m.in. z Zielonymi i Barbarą Nowacką. – Czarzasty zaś to utrzymanie status quo i zarządzanie masą spadkową – twierdzi długoletni działacz SLD.
A majątek, o który wciąż idzie walka, nie jest mały. To 4 mln zł rocznej subwencji i kilka nieruchomości. – Pytanie, czy chodzi o to, by kilka osób dostało pensje i gabinety, czy chcemy jeszcze o coś walczyć – podkreśla nam zwolennik zmian.