– Spodziewamy się co najmniej kilkuset, a nawet tysiąca uczestników. Musieliśmy wynająć jeszcze jedną salę, bo mamy tyle zgłoszeń – mówi wiceszef SLD Krzysztof Gawkowski o Kongresie Lewicy, który odbędzie się w sobotę na warszawskim Stadionie Narodowym. Dodaje, że deklarację wstępną podpisało niemal 50 organizacji lewicowych.
Ich przedstawiciele mają dyskutować w ramach pięciu paneli: o polityce społecznej, Europie przyszłości, patriotyzmie, demokracji samorządowej i prawach człowieka. Wysłuchają nagranego na tę okazję wystąpienia byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, a udział w spotkaniu wezmą politycy z zagranicy, m.in. szef Partii Europejskich Socjalistów Sergej Staniszew i lider lewicy w europarlamencie Gianni Pittella.
Czemu ma służyć kongres? – Za pomocą programowego połączenia środowisk chcemy pokazać, że lewica potrafi zabrać głos i być aktywna w kluczowych sprawach – mówi Krzysztof Gawkowski.
W SLD mówi się jednak, że impreza ma głównie pomóc przełamać złą passę tej partii, która rozpoczęła się w 2015 r.
Wtedy SLD poniósł dwie porażki wyborcze. Najpierw Magdalena Ogórek w wyborach prezydenckich dostała 2,38 proc. głosów, a pięć miesięcy później Sojusz nie wszedł do Sejmu. Startował pod szyldem Zjednoczonej Lewicy, która uzyskała 7,55 proc. głosów poparcia, nie przekraczając progu 8 proc. dla koalicji.