Po południu prezydent Alexander Van der Bellen przyjmuje w pałacu Hofburg Sebastiana Kurza, dotychczasowego szefa MSZ, który po wyborach z 15 października szykuje się do przejęcia urzędu kanclerza. I zapewne usłyszy, że celem Kurza jest rządzenie z Partią Wolnościową (FPÖ).
Ma to rangę symbolu - jeszcze niecały rok temu elity Austrii i Europy wspierały wywodzącego się z partii Zielonych Alexandra Van der Bellena w jego prezydenckim pojedynku z kandydatem FPÖ Norbertem Hoferem. Teraz Zieloni nie dostali się do parlamentu (nie zdobyli nawet 4 proc. głosów), a wolnościowcy prawie na pewno będą współrządzić Austrią.
Przy okazji zanika krytyka ich skrajnej prawicowości, a konkretnie - politycy FPO przestają być tak określani. Zaskakująco łatwo stają się normalną partią.
Według liberalnego wiedeńskiego dziennika "Der Standard" Kurz zaprosi jutro wolnościowców do rozmów o tworzeniu koalicji, a zaczną się one być może już w środę, a najpóźniej w piątek (czwartek to dzień wolny, święto narodowe).
Ta sama gazeta pisze, że "za pewne uchodzi". iż Kurz postawi na negocjacje z Heinzem-Christianem Strachem (liderem FPÖ), a nie z obecnym kanclerzem i szefem socjaldemokratycznej SPÖ Christianem Kernem.