Rajoy przywraca porządek konstytucyjny w Barcelonie

Madryt rozpoczął procedurę przejęcia bezpośredniej kontroli nad Katalonią. Secesjoniści mogą odpowiedzieć w piątek ogłoszeniem niepodległości.

Aktualizacja: 22.10.2017 22:55 Publikacja: 22.10.2017 19:14

Kibic na meczu FC Barcelony z napisem "Rajoy, trzymaj się z dala od naszych instytucji"

Kibic na meczu FC Barcelony z napisem "Rajoy, trzymaj się z dala od naszych instytucji"

Foto: AFP

Mariano Rajoy ma za sobą całą zjednoczoną Europę. Przekonał się o tym raz jeszcze w piątek przy okazji wręczenia przez króla Felipe VI nagród Księżniczki Asturii w Oviedo, na które przyjechali Donald Tusk, Jean-Claude Juncker i Antonio Tajani, szefowie trzech głównych instytucji UE.

Dlatego dzień później premier ogłosił uruchomienie procedury z art. 155. konstytucji: po raz pierwszy od przywrócenia demokracji autonomia jednego z regionów kraju zostanie zawieszona. Decyzję musi jeszcze zatwierdzić Senat, co nastąpi do piątku. Wówczas szef katalońskiego rządu regionalnego (Generalitat) Carles Puigdemont i wszyscy jego doradcy zostaną odsunięci od władzy. Ich miejsce zajmie wysłannik Madrytu oraz szefowie specjalnych departamentów odpowiednich ministerstw w stolicy Hiszpanii. Rajoy chce w szczególności przejąć kontrolę na lokalną katalońską policją (Mossos d'Esquadra), finansami władz regionalnych oraz lokalną telewizją TV 3. Parlament kataloński nadal mógłby obradować, ale z ograniczonymi kompetencjami.

Lewicowa PSOE i liberalna Ciudadanos poparła decyzję Rajoya. Ale liderzy obu partii: Pedro Sanchez i Albert Rivera chcieli, aby już w styczniu zostały rozpisane nowe wybory w Katalonii. Rajoy takiego zobowiązania nie podjął: trzyma się zapisów art. 155, które mówią, że takie wybory muszą się odbyć w ciągu sześciu miesięcy.

– Nie można było działać gorzej, niż to robiła Generalitat w ostatnich czasach. Musimy odsunąć tych, którzy stoją na drodze do przywrócenia praworządności – oświadczył o godz. 13 w sobotę Rajoy.

Osiem godzin później w przemówieniu nagranym w Sali Gotyckiej Pałacu Generalitat Puigdemont mówił o najgorszym „ataku" na instytucje Katalonii „od dyktatora Francisco Franco". Oświadczył, że w piątek zbierze się kataloński parlament aby „podjąć decyzje, jakie się narzucają". Ale zapowiedź deklaracji niepodległości, na którą czekało wielu Katalończyków, z jego ust nie padła.

– Uważamy, że czas na taką deklarację zdecydowanie nadszedł. Ci, którzy liczyli, że Rajoy podejmie dialog, i dlatego zawiesili decyzję o powstaniu nowego państwa, dziś muszą zrozumieć, że to nie ma sensu. Przecież Madryt zdecydował się na podjęcie represji, jakich nikt do tej pory nie widział w Unii – mówi „Rz" Montserrat Daban Marin, sekretarz generalna Assemblea Nacional Catalana (ANC), największej organizacji obywatelskiej dążącej do rozwodu z Hiszpanią. Jej przewodniczący Jordi Sanchez od kilku dni przebywa w więzieniu.

Na ogłoszenie jak najszybciej niepodległości naciska też anarchistyczna partia CUP i marksistowska Esquerra Republicana, które wspierają rząd Puigdemonta. Ale konserwatywna PDeCAT, ugrupowanie samego szefa Generalitat, jest podzielona. Deklaracja o powstaniu nowego państwa zostałaby uznana przez hiszpańskie sądy za akt zdrady, za co grozi do 30 lat więzienia.

– Będziemy organizowali manifestacje na rzecz niepodległości, obronę budynków katalońskiej administracji – zapowiada Daban Marin. Już w sobotę na ulice Barcelony wyszło 450 tys. osób.

Wiele wskazuje na to, że secesjoniści czekają z deklaracją niepodległości na zatwierdzenie przez hiszpański Senat procedury z art. 155. Wówczas będą mogli wystąpić w roli ofiar działania Madrytu, a nie tych, którzy sprowokowali Rajoya do zawieszenia autonomii prowincji.  

Mariano Rajoy ma za sobą całą zjednoczoną Europę. Przekonał się o tym raz jeszcze w piątek przy okazji wręczenia przez króla Felipe VI nagród Księżniczki Asturii w Oviedo, na które przyjechali Donald Tusk, Jean-Claude Juncker i Antonio Tajani, szefowie trzech głównych instytucji UE.

Dlatego dzień później premier ogłosił uruchomienie procedury z art. 155. konstytucji: po raz pierwszy od przywrócenia demokracji autonomia jednego z regionów kraju zostanie zawieszona. Decyzję musi jeszcze zatwierdzić Senat, co nastąpi do piątku. Wówczas szef katalońskiego rządu regionalnego (Generalitat) Carles Puigdemont i wszyscy jego doradcy zostaną odsunięci od władzy. Ich miejsce zajmie wysłannik Madrytu oraz szefowie specjalnych departamentów odpowiednich ministerstw w stolicy Hiszpanii. Rajoy chce w szczególności przejąć kontrolę na lokalną katalońską policją (Mossos d'Esquadra), finansami władz regionalnych oraz lokalną telewizją TV 3. Parlament kataloński nadal mógłby obradować, ale z ograniczonymi kompetencjami.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Król Karol III wraca do publicznych wystąpień. Komunikat Pałacu Buckingham
Polityka
Kto przewodniczącym Komisji Europejskiej: Ursula von der Leyen, a może Mario Draghi?
Polityka
Władze w Nigrze wypowiedziały umowę z USA. To cios również w Unię Europejską
Polityka
Chiny mówią Ameryce, że mają normalne stosunki z Rosją
Polityka
Nowe stanowisko Aleksandra Łukaszenki. Dyktator zakładnikiem własnego reżimu