Micheil Saakaszwili nawołuje do protestów i dymisji Petra Poroszenki

Były prezydent Gruzji rozpala kryzys w ukraińskiej polityce. Nawołuje do protestów i dymisji Petra Poroszenki.

Aktualizacja: 17.10.2017 23:35 Publikacja: 17.10.2017 19:23

Z przyjaciela prezydenta Petra Poroszenki Micheil Saakaszwili stał się jego głównym krytykiem

Z przyjaciela prezydenta Petra Poroszenki Micheil Saakaszwili stał się jego głównym krytykiem

Foto: PAP/EPA

W nocy do centrum Kijowa ściągnięto kilka tysięcy funkcjonariuszy policji i żołnierzy Gwardii Narodowej, którzy otoczyli najważniejsze budynki rządowe. Wszystko przez zapowiedziany przez byłego prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego protest, który rozpoczął się we wtorek pod budynkiem Rady Najwyższej.

Akcję na rzecz „wielkiej reformy politycznej" poparła również szefowa Batkiwszczyny Julia Tymoszenko, ugrupowanie lwowskiego mera Andrija Sadowego Samopomoc, jeden z organizatorów Euromajdanu w latach 2013–2014 Mustafa Najem, nacjonalistyczne Swoboda i Prawy Sektor oraz kilka organizacji pozarządowych.

„Wielka reforma polityczna" przewiduje zmianę prawa wyborczego (przejście z systemu mieszanego na system proporcjonalny z otwartymi listami wyborczymi), likwidację immunitetu poselskiego i utworzenie sądu antykorupcyjnego.

Mimo że organizatorów protestu było wielu, ukraińskie media skupiły się wyłącznie na byłym prezydencie Gruzji. Pod koniec lipca został pozbawiony ukraińskiego obywatelstwa, ale 10 września powrócił przy pomocy tłumu zwolenników, który wdarł się na przejście na granicy z Polską w Krakowcu. Teraz w Kijowie stawia prezydentowi Ukrainy ultimatum. – Jeżeli do końca dnia ci ludzie (chodzi o rządzącą koalicję – red. ) nie podejmą decyzji na rzecz narodu, powinniśmy się zastanowić nad kolejnymi postulatami. Dopóki będzie Poroszenko, nie będzie postępu i nie będzie walki z korupcją. Dopóki będzie Poroszenko – będzie nędza i emigracja – przemawiał Saakaszwili w Kijowie.

Co ciekawe, gotowy projekt zmiany systemu wyborczego autorstwa deputowanych z prezydenckiej partii leży w parlamencie od grudnia 2014 roku. Z kolei projekt dotyczący skasowania immunitetów poselskich w lipcu zarejestrowało kilkudziesięciu deputowanych prawie ze wszystkich frakcji. Swoją propozycję w tej sprawie złożył we wtorek również prezydent.

Przewodniczący Rady Najwyższej Andrij Parubij oświadczył, że parlament zajmie się tymi projektami w czwartek, po tym jak zostanie przegłosowana reforma służby zdrowia. Ale to nie przekonało kilkutysięcznego tłumu protestujących. Wieczorem zaczęły się starcia z policją, media informowały o pierwszych rannych. Mustafa Najem zapowiedział, że protest się nie zakończy, ponieważ „rządząca koalicja gra na czas".

To on wraz z innymi deputowanymi opozycji złożył na początku września projekt ustawy dotyczący utworzenia sądu antykorupcyjnego. Tymczasem Komisja Wenecka stwierdziła, że projekt trzeba dopracować, ponieważ „upolitycznia on proces wybierania sędziów".

– Reformy te są bardzo potrzebne i sensowne. Ale wiele kwestii trzeba jeszcze przedyskutować i rozważyć. Najważniejszy spór toczy się wokół tego, czy i kto ewentualnie miałby sprawować nadzór nad takim sądem. Bo inaczej po co tworzyć kolejny sąd, który będzie działał na zasadzie „kto więcej da" – mówi „Rzeczpospolitej" znany kijowski politolog Ołeksandr Palij. – Pewne siły polityczne celowo podgrzewają atmosferę, by destabilizować kraj. Obecnie na ulicach Kijowa kształtuje się opozycja i trwa walka o to, kto będzie jej liderem – dodaje. Jak twierdzi, proponowana przez Saakaszwilego dymisja prezydenta oznaczałaby chaos i ofensywę Rosji.

Wieczorem doradca szefa ukraińskiego MSW Zorian Szkiriak oświadczył, że Saakaszwili razem z deputowanym Rady Semenem Semenczenką (twórca i były dowódca batalionu „Donbas" walczącego z prorosyjskimi separatystami na wschodzie kraju) szykują starcia z policją i szturm parlamentu z użyciem ładunków wybuchowych. Szkiriak twierdzi, że policja w jednym z garaży Kijowa znalazła arsenał broni, która miała zostać użyta podczas protestów.

Deputowany z prezydenckiej partii Mykoła Kniażycki twierdzi, że do kolejnej rewolucji w Kijowie nie dojdzie. – To nie są liczne protesty. Ludzie na Ukrainie mają dzisiaj wiele innych problemów – mówi „Rzeczpospolitej" Kniażycki.

W nocy do centrum Kijowa ściągnięto kilka tysięcy funkcjonariuszy policji i żołnierzy Gwardii Narodowej, którzy otoczyli najważniejsze budynki rządowe. Wszystko przez zapowiedziany przez byłego prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego protest, który rozpoczął się we wtorek pod budynkiem Rady Najwyższej.

Akcję na rzecz „wielkiej reformy politycznej" poparła również szefowa Batkiwszczyny Julia Tymoszenko, ugrupowanie lwowskiego mera Andrija Sadowego Samopomoc, jeden z organizatorów Euromajdanu w latach 2013–2014 Mustafa Najem, nacjonalistyczne Swoboda i Prawy Sektor oraz kilka organizacji pozarządowych.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Aresztowano asystenta polityka AfD. Miał szpiegować dla Chin
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Media informują o poważnej chorobie Kadyrowa. Przywódca Czeczenów odpowiada nagraniem z siłowni
Polityka
Opozycjoniści z hotelu w Moskwie. Czy zablokują wejście Mołdawii do UE?
Polityka
Sunak: Pierwsi migranci odlecą do Rwandy w lipcu. "Bez względu na wszystko"
Polityka
Iran i broń atomowa. Jest deklaracja władz w Teheranie