Śmierć posła Rafała Wójcikowskiego: Prokuratura sprawdza wszystko

W sprawie śmierci posła Rafała Wójcikowskiego sprawdzano wątek pogróżek, o których mówił kilka dni przed śmiercią – ustaliła „Rzeczpospolita".

Aktualizacja: 09.10.2017 15:03 Publikacja: 08.10.2017 18:14

Śmierć posła Rafała Wójcikowskiego: Prokuratura sprawdza wszystko

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Prokuratura Okręgowa w Łodzi zainteresowała się słowami Wójcikowskiego, który pięć dni przed wypadkiem mówił, że gdy grał na giełdzie, to przyszli do niego „smutni panowie".

– Dopóki nie przekroczyłem określonej wartości aktywów, to nikt się mną nie interesował – mówił poseł. Wyjaśniał, że w imieniu „pewnego pana" przyszli do niego mężczyźni, którzy dali mu do zrozumienia, aby nie interesował się spółkami tego człowieka, bo wiedzą, gdzie mieszka i już wystarczająco dużo zarobił. Odebrał te słowa jako pogróżki.

Prokuratura postanowiła sprawdzić te doniesienia. W tym celu – oprócz żony – wezwano na przesłuchania dwóch z pięciu asystentów Wójcikowskiego. – Pytali, czy słyszałem o jakichś pogróżkach, w jakiej formie byłem zatrudniony, kiedy ostatni raz rozmawialiśmy – mówi jeden z asystentów.

– Pokazali wydruk artykułu, który opisywał historię ze „smutnymi panami", ale to sprawa sprzed około dekady, więc nie ma związku ze śmiercią. Mówiłem im, że tropem może być ustawa hazardowa, którą Rafał krytykował – mówi drugi.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania potwierdził nam informacje o przesłuchaniach żony i asystentów. Dodał, że zeznawało również dwóch posłów Kukiz'15, ale nie ujawnił ich nazwisk.

Wkrótce Instytut Sehna przedstawi ekspertyzę dotyczącą wypadku posła, która ma wyjaśnić dotychczasowe wątpliwości, o których pisała m.in. „Rzeczpospolita".

Prokuratura Okręgowa w Łodzi zainteresowała się słowami Wójcikowskiego, który pięć dni przed wypadkiem mówił, że gdy grał na giełdzie, to przyszli do niego „smutni panowie".

– Dopóki nie przekroczyłem określonej wartości aktywów, to nikt się mną nie interesował – mówił poseł. Wyjaśniał, że w imieniu „pewnego pana" przyszli do niego mężczyźni, którzy dali mu do zrozumienia, aby nie interesował się spółkami tego człowieka, bo wiedzą, gdzie mieszka i już wystarczająco dużo zarobił. Odebrał te słowa jako pogróżki.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Prezydent Andrzej Duda ułaskawił agentów CBA skazanych w aferze gruntowej
Polityka
Jacek Kucharczyk: Nie spodziewałem się na listach KO Hanny Gronkiewicz-Waltz
Polityka
Po słowach Sikorskiego Kaczyński ostrzega przed utratą przez Polskę suwerenności
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Dyrektor pisała: "Taki sobie wybrałam"