Rosyjscy historycy chcą odebrać szefowi resortu kultury tytuł naukowy

Rosyjscy historycy próbują odebrać szefowi resortu kultury tytuł naukowy, ponieważ uważają go za dyletanta i szarlatana.

Aktualizacja: 05.10.2017 21:22 Publikacja: 04.10.2017 19:02

Minister Władimir Miedinskij

Minister Władimir Miedinskij

Foto: Kremlin.ru

„Zgodność z narodowymi interesami Rosji tworzy jedyny wzorzec prawdy dla źródeł historycznych" – napisał w swoim doktoracie minister Władimir Miedinskij. – Dla historyków dysertacja ministra to po prostu zbiór dowcipów – stwierdził filolog Iwan Babickij.

Sam minister nigdy nie ukrywał, że zgodne z prawdą historyczną są dla niego tylko takie fakty, które służą obecnym rosyjskim interesom. A jeśli nie są zgodne, to tym gorzej dla faktów. Dlatego na przykład od trzech lat Rosyjskie Towarzystwo Wojskowo-Historyczne – którego jest szefem – twierdzi, że „bitwa pod Grunwaldem była wielkim zwycięstwem rosyjskiego oręża".

Epopeja z odbieraniem ministrowi naukowego tytułu zaczęła się już w kwietniu 2016 roku. Dwóch historyków oraz filolog Babickij wystąpiło do Komisji Kwalifikacyjnej przy Ministerstwie Oświaty o pozbawienie Miedinskiego doktoratu. Według nich jego dysertacja „Problemy obiektywizmu w przedstawianiu rosyjskiej historii od drugiej połowy XIV wieku po XVI wiek" jest „nienaukowa, a chwilami absurdalna".

Miedinskij obronił swoją pracę w 2011 roku w Rosyjskim Państwowym Uniwersytecie Nauk Społecznych (utworzonym po rozpadzie ZSRR na bazie Moskiewskiej Szkoły Partyjnej i dwóch instytutów podległych wcześniej Komitetowi Centralnemu partii komunistycznej). Ponieważ w chwili złożenia skargi uniwersytet został już pozbawiony prawa nadawania tytułów doktorskich, Komisja zaczęła szukać jakiejś innej instytucji, która mogłaby ocenić pracę ministra. W końcu doktorat wylądował w prowincjonalnej uczelni w Biełgorodzie, gdzie uznano, że jest w porządku.

Zgodnie z procedurą teraz musieli się wypowiedzieć historycy samej Komisji Kwalifikacyjnej. Po przeczytaniu doktoratu 17 z nich głosowało za odebraniem Miedinskiemu tytułu naukowego, trzech było przeciw, a przewodniczący wstrzymał się od głosu. „Wątpliwości budzi praca ze źródłami (...), a ilość błędów przekracza wszelkie normy (...). Nie wnosi nic nowego i pozbawiona jest wartości naukowej" – stwierdzili.

– Historycy przyznali, że minister kultury jest kimś w rodzaju szarlatana. Uczeni doskonale rozumieją, że takie stwierdzenie może grozić im dużymi nieprzyjemnościami (ze strony władz – red.). Ale na szali postawiono ich profesjonalną reputację. Dlatego się zbuntowali – podsumował Aleksandr Golc, szef niezależnego internetowego „Jeżedniewnogo Żurnału" .

– Nie byłem tam, nie będę tego komentować – oświadczył sam minister. Ostateczną decyzję w sprawie doktoratu podejmie jego koleżanka z rządu, minister oświaty Olga Wasiliewa. A ta już powiedziała, że nie powinien on tracić tytułu naukowego.

Gdyby jednak go stracił, stałby się pierwszym w Rosji urzędującym szefem resortu pozbawionym karnie doktoratu. W 2011 stowarzyszenie Dissernet (zajmujące się wyszukiwaniem plagiatów wśród prac naukowych) oskarżyło ministra łączności Nikołaja Nikiforowa, o to, że 1/3 jego dysertacji została przepisana od innych. Ale wtedy uczeni sprzeciwili się odebraniu ministrowi tytułu. Od tego czasu jednak Dissernet stał się postrachem dla wyższych rosyjskich urzędników i polityków, którzy pysznią się swoimi naukowymi tytułami. Do obecnej chwili stowarzyszenie oskarżyło sześciu z nich o dokonanie plagiatu. Ale tylko dwóm odebrano tytuły, a jeden sam się zrzekł. Jeszcze jeden zachował doktorat, ale zrzekł się tytułu profesora moskiewskiej Wyższej Szkoły Ekonomii.

Dissernet założono w Rosji po skandalu w Niemczech. W 2011 roku ówczesny minister obrony Karl-Theodor zu Guttenberg musiał podać się do dymisji, gdy wykryto, że 286 stron z jego 475-stronicowego doktoratu to plagiat. Po nim z podobnego powodu musiała ustąpić ze stanowiska wiceprzewodniczącej Europarlamentu niemiecka deputowana z FDP Silvana Koch-Mehrin. Dwa lata później za plagiat pracy doktorskiej usunięto z niemieckiego rządu minister oświaty Annette Schwan.

Grupa moskiewskich inteligentów doszła do wniosku, że podobny problem – nabywania nienależnych tytułów naukowych – istnieje również w rosyjskiej elicie władzy, stąd pomysł utworzenia odpowiedniej organizacji. Ale obecnie stowarzyszenie twierdzi, że nie ma nic wspólnego z aferą Miedinskiego. – Nie zajmowaliśmy się nim, gdyż jego praca nie jest plagiatem. To stek bredni, które Miedinskij napisał zupełnie samodzielnie – wyjaśnia szef Dissernetu Siergiej Parchomienko.

„Zgodność z narodowymi interesami Rosji tworzy jedyny wzorzec prawdy dla źródeł historycznych" – napisał w swoim doktoracie minister Władimir Miedinskij. – Dla historyków dysertacja ministra to po prostu zbiór dowcipów – stwierdził filolog Iwan Babickij.

Sam minister nigdy nie ukrywał, że zgodne z prawdą historyczną są dla niego tylko takie fakty, które służą obecnym rosyjskim interesom. A jeśli nie są zgodne, to tym gorzej dla faktów. Dlatego na przykład od trzech lat Rosyjskie Towarzystwo Wojskowo-Historyczne – którego jest szefem – twierdzi, że „bitwa pod Grunwaldem była wielkim zwycięstwem rosyjskiego oręża".

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Łukaszenko oskarża Zachód o próbę wciągnięcia Białorusi w wojnę
Polityka
Związki z Pekinem, Moskwą, nazistowskie hasła. Mnożą się problemy AfD
Polityka
Fińska prawica zmienia zdanie ws. UE. "Nie wychodzić, mieć plan na wypadek rozpadu"
Polityka
Jest decyzja Senatu USA ws. pomocy dla Ukrainy. Broń za miliard dolarów trafi nad Dniepr
Polityka
Argentyna: Javier Milei ma nadwyżkę w budżecie. I protestujących na ulicach