Włodzimierz Cimoszewicz: Możliwa jest Polska bez Platformy

W przypadku PO widzę trzy analogie z samounicestwieniem SLD – mówi były premier.

Aktualizacja: 20.09.2016 06:57 Publikacja: 18.09.2016 18:01

Włodzimierz Cimoszewicz

Włodzimierz Cimoszewicz

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Rz: Jaki finał powinna mieć sprawa reprywatyzacji w stolicy?

Włodzimierz Cimoszewicz, były marszałek Sejmu, premier, szef MSZ i minister sprawiedliwości: Po pierwsze, trzeba w końcu przyjąć odpowiednie regulacje prawne. W poprzedniej kadencji parlamentu zrobiono krok w tym kierunku, ale nie jest to pełne rozwiązanie. Po drugie, należy zbadać poważniejsze przypadki reprywatyzacji ostatnich lat i jeśli doszło w nich do przestępstw, np. korupcji lub do umyślnego wprowadzenia władz Warszawy w błąd, przeanalizować możliwości unieważnienia wcześniejszych decyzji. Po trzecie, jest praca dla prokuratury.

Czy Hanna Gronkiewicz-Waltz powinna podać się do dymisji?

Prezydent Warszawy ponosi oczywistą odpowiedzialność polityczną za to, co się działo przez dziesięć lat w kierowanym przez nią urzędzie. Gdyby nie sytuacja w kraju, nie miałbym wątpliwości, że powinna wyciągnąć wnioski w stosunku do siebie. Nadzwyczajność sytuacji polega jednak na tym, że rządy PiS są rządami bezprawia i jedynie w niektórych miejscach na poziomie władz lokalnych udaje się jeszcze powstrzymać ten złośliwy nowotwór przed przerzutami. Dymisja pani Gronkiewicz to ryzyko, że PiS przechwyci kontrolę nad stolicą. Dlatego, niechętnie, ale ze zrozumieniem odnoszę się do jej próby przetrwania na stanowisku.

Grzegorz Schetyna przejął kontrolę nad Warszawą. Gronkiewicz-Waltz zgodziła się pod jego naciskiem na dymisję wiceprezydentów: Jarosława Jóźwiaka i Jacka Wojciechowicza.

PO zapłaciła niezwykle wysoką cenę za bezsensowną obronę swoich ministrów skompromitowanych dwa lata temu w aferze podsłuchowej. To lekcja, którą powinni pamiętać. Z drugiej strony, jeśli jest szansa uspokojenia sytuacji w Warszawie, to oczywiście nie należy poddawać się bez walki. Jeśli nominacja nowego wiceprezydenta ma służyć profesjonalnemu i uczciwemu rozpoznaniu stanu rzeczy i naprawie, to popieram to. Jeśli natomiast jest to tylko objaw wewnątrzpartyjnych przepychanek, to będzie to miało smutne konsekwencje.

PO powoli podąża drogą samounicestwienia SLD? Dojdzie do rozpadu i podziału partii?

Widzę analogie. Pierwsza to niezdolność uczciwego i wiarygodnego rozliczenia się z własnymi błędami. Bez tego szansa na odzyskanie zaufania społecznego jest mizerna. Druga to nieumiejętność i niechęć do autentycznej wewnętrznej demokratyzacji i wykorzystania całego, wciąż kurczącego się potencjału członków i sympatyków tej partii. Walka koterii grozi rozbiciem. Ten sam skutek może przynieść rozczarowanie, zwłaszcza młodszych polityków, którzy stracą nadzieje, że ta partia może jeszcze się odrodzić. Od długiego czasu PO nie wykazuje żadnej liczącej się inicjatywy, jest reaktywna, gamoniowata i bojaźliwa. To recepta na klęskę.

Polska bez PO jest możliwa?

Oczywiście tak. W ciągu ostatnich 100 lat było w Polsce wiele zdawałoby się bardzo silnych partii, po których nie pozostał ślad, a Polska jakoś nadal istnieje. Pytanie właściwe, to jaki będzie nasz kraj bez ugrupowań umiarkowanych, oddany w ręce populistów, radykałów i nacjonalistów. Ubożenie sceny politycznej, z której już zniknęła umiarkowana lewica, to bardzo zły scenariusz. Polska, wzorzec demokratyzacji, gospodarki pełnej energii, lojalny członek UE i stabilizator relacji międzynarodowych w regionie, staje się zaprzeczeniem samej siebie.

Jan Śpiewak wyrasta na poważnego gracza na lewicy wraz ze stowarzyszeniem Miasto Jest Nasze?

Różnie się toczą ludzkie losy. Może mu się udać, ale lista bohaterów jednego sezonu jest bardzo długa. Różnica między poważnym politykiem i chwilowym celebrytą to kwalifikacje. Krzykiem i protestem można uzyskać rozpoznawalność, a nawet jakiś sukces polityczny. Jednak nie trwa to długo.

Wojciech Olejniczak będzie dyrektorem w Alior Banku. Pakiet kontrolny w tym banku posiada PZU, a ubezpieczyciel to spółka Skarbu Państwa, dziś władana przez prezesów z nadania PiS. Czy tak jak twierdzi Paweł Kukiz PiS zaczął przytulać SLD?

A szwagier sąsiada kiedyś widział Kaczyńskiego na zakupach. Wydaje mi się, że po prostu temu bankowi przyda się wiedza Olejniczaka w zakresie rolnictwa.

Czy Grupa Wyszehradzka może przejąć inicjatywę w UE?

Wolne żarty. Jakim potencjałem dysponuje ta czwórka? Co ma do zaproponowania, czym miałaby kogokolwiek do czegokolwiek przekonać? Grupa Wyszehradzka ma nadal sens jako forma współpracy regionalnej w sprawach o lokalnym znaczeniu. W odniesieniu do kwestii ogólnoeuropejskich, w sferze polityki zagranicznej, zwłaszcza wobec Rosji, różni nas bardzo wiele. Nie ma żadnego powodu, aby Polska dysponująca większym potencjałem niż pozostała trójka razem wzięta podporządkowywała swoje interesy partnerom. Sztuczne nadymanie znaczenia Grupy Wyszehradzkiej związane z nierozumną próba jakiejś konkurencji z Niemcami w ramach UE jest działaniem głupim, wynikającym z mieszaniny fobii i ignorancji.

Jarosław Kaczyński i Viktor Orban wyrastają na nowych liderów UE?

Raczej prowincjonalnych liderków. Całe ich znaczenie to możliwość bezmyślnego lub złośliwego podstawiania nogi innym. Oni nie zauważają, że pociąg europejski zaraz ruszy ze stacji z kilkoma odpiętymi wagonami. Wszyscy będziemy pasażerami tych wagonów pozostawionych na bocznicy.

Czy UE potrzebny jest nowy traktat, o czym mówi prezes Kaczyński i którego przygotowanie zapowiedział?

Nie. Potrzeba więcej solidarności, powagi i odpowiedzialności. Potrzeba poważnego wstrząśnięcia biurokracją brukselską. W dalszej perspektywie potrzeba zacieśnienia współpracy i rzeczywistego rozwoju niektórych polityk, np. obronnej i zagranicznej.

Paplanina o nowym traktacie jest pusta, bo nie ma mowy o żadnych konkretach. Jest też bezmyślna, bo zmiana traktatów europejskich wymaga jednomyślności. Kaczyński, Duda, Szydło i Waszczykowski, plotąc o takich pomysłach, ujawniają jedynie swoją ignorancję.

Jak pan ocenia podróż ministrów do Anglii po zabójstwie Polaka?

Kto o tym pamięta po kilku dniach? To była czysta propaganda bez znaczenia. Zabawne było jedynie to, że Ziobro najpierw się tam wybierał, nie wiedząc, że w rządzie brytyjskim nie ma ministra sprawiedliwości, a później nie wyjechał, najwyraźniej nie wiedząc, że mógłby się spotkać z prokuratorem generalnym Anglii i Walii. Takich to orłów mamy u władzy.

Wybiera się pan na „Smoleńsk"?

Nie.

Dlaczego?

Po pierwsze, dlatego że w ogóle nie chodzę do kina. Po drugie, dlatego że nie traciłbym czasu na oglądanie bredni. Żeby Kaczyński, Macierewicz et consortes przez tysiąc lat powtarzali swoje kłamstwa, nic nie zmieni faktu, że w wyniku bałaganu, braku odpowiedzialności i profesjonalizmu doprowadzono do katastrofy.

Czy powstający raport Rady Europy sprawi, że Rosja zwróci wrak tupolewa i czarne skrzynki?

Jedno z drugim nie ma realnego związku. Rosja oczywiście łamie prawo międzynarodowe, przez sześć lat nie zwracając własności obcego państwa. Biorąc pod uwagę symboliczne znaczenie tego wraku dla wielu obywateli Polski, jest to również naigrywanie się z uczuć tych ludzi. PiS podkulił ogon i w zasadzie niczego z tym nie robi. Jednocześnie ten wrak nie ma już od dawna żadnego znaczenia dla wyjaśnienia sprawy katastrofy. Wszystkie niezbędne próbki zostały pobrane i zbadane.

Mówi się, że mają być upublicznione dokumenty w sprawie spotkania Donalda Tuska z Władimirem Putinem na sopockim molo. Czy były premier może być wkrótce pociągnięty do odpowiedzialności za niedopełnienie obowiązków w sprawie przygotowania wizyty PLK w Smoleńsku?

To są kolejne brednie. Nawiasem mówiąc, publiczne przyznanie, że rozmowa dwóch premierów w czasie spaceru była nagrywana jest samo w sobie kompromitujące. Trzeba być idiotą, żeby wierzyć, że Tusk z Putinem szykowali spisek. To, że Putin nie miał ochoty na kontakty z Lechem Kaczyńskim nie jest żadną tajemnicą. Mam wrażenie, że go po prostu lekceważył. Kiedy Kaczyński został prezydentem, powiedział, że z Putinem może się spotkać tylko w jakimś neutralnym kraju. Kreml zaproponował w związku z tym Białoruś. Była to oczywiście szydercza kpina mająca na celu pokazanie, jak łatwo jest ograć napuszonego Kaczyńskiego. I tak go właśnie traktowano. W 2010 r. Kaczyński przegrałby wybory prezydenckie, bo ogromna większość społeczeństwa zdawała już sobie sprawę, jak słabym był prezydentem. Dowodzenie, że Rosja chciała się go pozbyć jako niewygodnego przeciwnika jest piramidalną bzdurą. Wreszcie, za organizację lotu do Smoleńska odpowiadała Kancelaria Prezydenta. Tuskowi można i należy stawiać wiele różnych zarzutów w sprawach jego rządzenia, ale wiązanie go z katastrofą jest zwykłym kłamstwem.

Jak wygląda sytuacja Tomasza Arabskiego?

Moim zdaniem jest niewinny i mam nadzieję, że sąd to potwierdzi.

Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki poinformował, że złożył wniosek o postępowanie dyscyplinarne wobec sędzi, która prowadzi cywilny proces o ochronę dóbr osobistych, wytoczony mu przez posła PO Roberta Kropiwnickiego. Opozycja uważa, że Jaki powinien przestać być wiceministrem, ponieważ szantażuje sędziego. Jaki twierdzi, że ma prawo komentować wyroki. Czy przekroczył swoje uprawnienia?

Po pierwsze, ten człowiek nie powinien zajmować swojego stanowiska ze względu na brak kwalifikacji. Po drugie, dał wiele dowodów na swoją partyjniacką stronniczość, co zwłaszcza w resorcie sprawiedliwości jest niewybaczalnym grzechem. Po trzecie, występując w swojej sprawie w sądzie zachował się jak gbur i nieuk, ewidentnie strasząc prawidłowo działającą sędzię. Powinien był być natychmiast ukarany za obrazę sądu.

Nowoczesna chce, żeby Zbigniew Ziobro jako minister sprawiedliwości i prokurator generalny zrzekł się mandatu posła.

Po ostatniej nowelizacji ustawy o prokuraturze prokurator generalny uzyskał kompetencje, jakich nie miał żaden z poprzedników. Jego możliwość wtrącania się w różny sposób w poszczególne śledztwa sprawia, że przestał być jedynie szefem prokuratury, ale stał się też zwykłym prokuratorem. Dlatego argumentacja tej partii ma sporo sensu.

Zbigniew Ziobro chce zreformować sądownictwo. Wspomniał m.in. o zmianie struktury sądownictwa i jej spłaszczeniu. Z trzech szczebli sądów: rejonowych, okręgowych i apelacyjnych mają pozostać tylko dwa. Zmiany obejmą także zasady postępowania dyscyplinarnego. Dobra zmiana?

Fatalna. Pamiętajmy, że w cywilizowanym kraju obowiązuje zasada dwuinstancyjności. Dzisiaj ogromna większość drobnych spraw trafia do sądów rejonowych, niektóre z nich w apelacji do okręgowych. Sądy okręgowe zajmują się sprawami poważniejszymi, w których apelacyjne są drugą instancja. Spłaszczenie struktury będzie oznaczało, że wszystkie sady będą się zajmowały wszystkimi sprawami bez względu na ich złożoność. Moim zdaniem spowoduje to, że raczej będą poprawiały statystyki, zajmując się licznymi, drobnymi i łatwymi sprawami. To doprowadzi do paraliżu w sprawach poważnych. A wszystko to tylko dlatego, że PiS chce przeprowadzić w sądownictwie czystkę personalną i zlikwidować realną niezawisłość sędziów. To będzie oznaczało, że nie zmieniając miejsca zamieszkania, przeniesiemy się do Rosji.

— rozmawiał Jacek Nizinkiewicz

Polityka
Poseł KO: Komuniści mogliby sie uczyć od PiS jak zwalczać opozycję
Polityka
Co Mariusz Błaszczak powienien wiedzieć o rakiecie, która spadła pod Bydgoszczą?
Polityka
Generałowie na posiedzeniu rządu. Donald Tusk wyjaśnia dlaczego
Polityka
Wybory do PE. Czarnek: Takie postacie jak Obajtek nie mogą startować z 8. miejsca
Polityka
Dudek: PiS jest w defensywie, ale ofensywa koalicji rządowej nie jest spektakularna