USA: Było za wcześnie na kobietę prezydenta

Choć od wyborów minęło już dziesięć miesięcy, żal Hillary Clinton po porażce nie minął. Można go odnaleźć niemal na każdej stronie wspomnień „Jak to się stało".

Aktualizacja: 15.09.2017 22:42 Publikacja: 14.09.2017 17:53

Hillary Clinton skarży się w swej książce na Obamę.

Hillary Clinton skarży się w swej książce na Obamę.

Foto: AFP

Momentami książka, która właśnie pojawiła się w księgarniach Ameryki, upodabnia się do klasycznej analizy politycznej. Zdaniem byłej sekretarz stanu jednym z podstawowych powodów jej porażki była decyzja ówczesnego szefa FBI Jamesa Comeya o wznowieniu na tydzień przed głosowaniem śledztwa w sprawie użycia przez Clinton prywatnego serwera dla służbowych maili, gdy kierowała amerykańską dyplomacją.

„Tej sprawie media poświęciły więcej miejsca niż wszystkim innym tematom tych wyborów. Najwięcej zawinił »New York Times«" – uważa Clinton.

To nie zaskakuje. Ale już inne tłumaczenia porażki są bardziej zaskakujące. Bo oto kandydatka demokratów zastanawia się, czy gdyby w kluczowym momencie kampanii Barack Obama wystąpił z orędziem do narodu, wskazując na interwencję Rosjan, wynik wyborów nie byłby odmienny.

„Niczego bardziej nie pragnęłam, niż pokazać Putinowi, że jego próby wpłynięcia na wybory i osadzenia przychylnej mu marionetki w Waszyngtonie skończyły się porażką. Wiem, że musi być teraz zadowolony z tego, co się stało. Ale wciąż nie wiadomo, kto będzie się śmiał ostatni" – pisze Clinton.

Przyznaje jednak, że zrozumiała, iż dla bardzo wielu Amerykanów była kandydatką, której po prostu nie mogli zaakceptować. „Co powoduje, że tak bardzo działam na nerwy? Naprawdę się zastanawiam. Nie wiem. Sądzę, że po części tak się dzieje, bo jestem kobietą" – podkreśla.

Ale najważniejszy powód porażki, do jakiego przyznaje się Clinton, jest inny: całkowicie błędna ocena nastrojów amerykańskiego społeczeństwa u progu wyborów.

„Trzeba przyznać, że nie zdałam sobie sprawy, jak szybko grunt usuwa się nam spod nóg. Prowadziłam klasyczną kampanię prezydencką ze starannie opracowaną polityką i z trudem budowanymi koalicjami. Ale Trump prowadził coś zupełnie innego: reality show, w którym bez przerwy i z wielkim znawstwem podsycał frustrację i gniew Amerykanów".

Dzień wyborów był dla Hillary Clinton zaskoczeniem. Opisuje, jak zaczął się od entuzjazmu końcówki kampanii, ale po krótkiej drzemce w nowojorskim hotelu w połowie dnia kandydatka niespodziewanie znalazła się w zupełnie innym, pesymistycznym nastroju. Nagle wszystko stało się jasne. Obama naciskał, aby Hillary jeszcze w noc wyborczą zadzwoniła do Trumpa i uznała porażkę.

„To był niewątpliwie jeden z najdziwniejszych momentów w moim życiu. Pogratulowałam mu, zaoferowałem pomoc, aby okres przekazania władzy przebiegał możliwie bezkonfliktowo. Była to niezaprzeczalnie miła rozmowa, tak nienormalnie normalna, jak telefon do sąsiada, aby odwołać grilla. Niesłychanie krótka. Byłam w szoku".

W środę w wywiadzie dla CNN Clinton uznała jednak, że z wyborów, które przegrała, trzeba wyciągnąć wnioski. Najważniejszym powinna być likwidacja kolegium elektorów, aby już nie powtórzyła się sytuacja, w której kandydat, który uzyskuje w skali kraju nawet kilka milionów głosów mniej, zostaje prezydentem.

Momentami książka, która właśnie pojawiła się w księgarniach Ameryki, upodabnia się do klasycznej analizy politycznej. Zdaniem byłej sekretarz stanu jednym z podstawowych powodów jej porażki była decyzja ówczesnego szefa FBI Jamesa Comeya o wznowieniu na tydzień przed głosowaniem śledztwa w sprawie użycia przez Clinton prywatnego serwera dla służbowych maili, gdy kierowała amerykańską dyplomacją.

„Tej sprawie media poświęciły więcej miejsca niż wszystkim innym tematom tych wyborów. Najwięcej zawinił »New York Times«" – uważa Clinton.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Król Karol III wraca do publicznych wystąpień. Komunikat Pałacu Buckingham
Polityka
Kto przewodniczącym Komisji Europejskiej: Ursula von der Leyen, a może Mario Draghi?
Polityka
Władze w Nigrze wypowiedziały umowę z USA. To cios również w Unię Europejską
Polityka
Chiny mówią Ameryce, że mają normalne stosunki z Rosją
Polityka
Nowe stanowisko Aleksandra Łukaszenki. Dyktator zakładnikiem własnego reżimu