Janusz Śniadek: KOD chce znieważyć święte miejsce

Lech Wałęsa wpisał się w obóz zdrady narodowej i to powinno znaleźć się w podręcznikach – mówi Janusz Śniadek, były przewodniczący Solidarności, poseł PiS. - Ubolewam, że na świecie „S" wciąż kojarzona jest z Lechem Wałęsą - dodaje.

Aktualizacja: 24.08.2017 14:09 Publikacja: 23.08.2017 20:08

Janusz Śniadek: KOD chce znieważyć święte miejsce

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Rzeczpospolita: Lech Wałęsa powinien stracić tytuł honorowego członka Solidarności?

Janusz Śniadek, b. przewodniczący Solidarności, poseł PiS: To trudna i bolesna sprawa. Prawda o ciemnych stronach biografii Wałęsy poraża, ale nie przekreśla rozdziału o przewodniczącym związku. Nawet uzasadnione odebranie honorowego członkostwa Wałęsie to cios w piękny mit Solidarności. Lech Wałęsa był jej pierwszym przewodniczącym. Dawniej odwoływałem się do biblijnego nakazu: Ojca należy szanować, nawet kiedy mu na starość rozum odbierze.

Wałęsie na starość odebrało rozum?

To jest mało powiedziane! Kiedyś, gdy dziennikarze po publikacji demaskatorskiej książki Cenckiewicza i Gontarczyka o współpracy Wałęsy z SB, pytali mnie, czy można zniszczyć mit Lecha Wałęsy, odpowiadałem, że tylko sam Wałęsa może to zrobić. Niestety, tak się stało. I wcale nie ten brzydki epizod z lat 70. jest w tym wszystkim najgorszy. Gdyby po roku 1989 „stanął w prawdzie" Polacy wybaczyliby mu grzechy młodości. On jednak wybrał brnięcie w kłamstwo, tuszowanie dowodów, niszczenie ludzi znających i mówiących prawdę. Okazał się bardzo nieuczciwym człowiekiem. Moje relacje jako szefa związku z Wałęsą do roku 2005 określiłbym jako poprawne. Dopiero, kiedy wbrew jego naleganiom, Solidarność udzieliła poparcia w wyborach prezydenckich Lechowi Kaczyńskiemu, stosunek Wałęsy do Solidarności stał się wręcz wrogi. To, co dzisiaj robi i mówi, to wypieranie się współpracy i przyjmowania pieniędzy od SB w obliczu niezbitych dowodów powoduje, że coraz bardziej traci szacunek u ludzi.

Wierzyć teczkom SB czy słowom Lecha Wałęsy, który do współpracy się nie przyznaje?

Oprócz teczek są świadectwa ludzi, którzy Wałęsę dobrze znali i blisko z nim współpracowali. Kilku osobom, jeszcze przed rokiem 1980, przyznał się do współpracy. Wierzę Annie Walentynowicz, Andrzejowi Gwieździe, Krzysztofowi Wyszkowskiemu i innym, nie Wałęsie. Wierzę Instytutowi Ekspertyz Sądowych im. prof. dr. Jana Sehna, który potwierdził grafologicznie autentyczność podpisów Lecha Wałęsy jako TW „Bolka".

Lech Wałęsa podtrzymuje, że nie współpracował ze służbami PRL, dysponuje innymi ekspertyzami grafologicznymi wykluczającymi autentyczność podpisów. Wcześniej został oczyszczony przez Sąd Lustracyjny i otrzymał status pokrzywdzonego.

Nie chcę się wdawać w rozważania, czy wierzę, że ktoś regularnie wygrywa w totolotka. Prawda o TW „Bolku", jest wielkim nieszczęściem Wałęsy, Solidarności i Polski, bo niesłychanie deprecjonuje nie tylko Wałęsę, ale i Solidarność, zwłaszcza w oczach młodych ludzi uczących się historii w szkole. Te porównywanie dzisiejszej rzeczywistość do czasów PRL sprawia, że wcale nie rozumieją, jakiej odwagi wymagała działalność opozycyjna. Pobyt Wałęsy w Arłamowie, był odosobnieniem przypominającym wczasy, a nie więzienie. Dziesiątki tysięcy ludzi w PRL, w stanie wojennym i później, ponosiło prawdziwe ofiary, i to jest realny problemem. Spór o Wałęsę trywializuje sytuację ofiar PRL. Czyni ją żartem. Młodzi ludzie, patrząc na Wałęsę, przestają wierzyć w kombatanctwo prawdziwych ofiar PRL.

Co uczniowie w książkach powinni przeczytać o Lechu Wałęsie?

Dzieci w szkole powinny się uczyć, że „S" to były miliony ludzi. To nie tylko Gdańsk, ale też Gdynia, Szczecin, Elbląg, Lublin, Świdnik, Mielec, Lubin itd. Solidarność to była armia Polaków, a nie jeden Wałęsa. Uczniowie w szkołach powinni uczyć się w książkach do historii, że Wałęsa był „Bolkiem", a po 1989 roku zaczął wzywać do zwijania sztandaru „S", bo sam chciał zostać jedynym sztandarem. Wałęsa chciał wmówić światu, że sam obalił komunizm, a to taka prawda jak to, że „Czterej pancerni" wygrali II wojnę światową.

Jest fałszywym bohaterem?

Dyskusyjnym, ale Wałęsy z historii się nie wymaże. On miał dramatycznie złe epizody w swojej biografii, ale też miał rozdziały piękne. Historia wyniosła go na to miejsce, w którym znalazł się w 1980 roku i nikt mu już tego nie odbierze. Jednak po 1989 roku zdradził ideały „S" i te osoby, które walczyły przy jego boku. Współtworzył Polskę głuchą na prawdziwych bohaterów, takich jak Walentynowicz, Gwiazdowie, Wyszkowski i innych, którzy ponosili ofiarę w stanie wojennym i później oraz współtworzyli „S". Ich zdradzono. Wałęsa wpisał się w obóz zdrady narodowej i to powinno być w podręcznikach szkolnych.

Jarosław Kaczyński w 2010 roku mówił, że w obliczu kompromitacji Wałęsy to Lech Kaczyński będzie symbolem Solidarności. Tak się stało?

Tak, bo Lech Wałęsa zdradził ideały „S", a Lech Kaczyński był im wierny do końca. Gdybym miał wymienić osoby, których zasługi dla związku były największe, to Lech Kaczyński byłby na ich czele. Każdy działacz „S" zawsze mówi o nim z podniesioną głową, bo był wielkim człowiekiem „S" i pozostał wierny jej ideałom. Takich słów o Lechu Wałęsie w „S" nikt nie powie. To Lech Kaczyński jest symbolem „Solidarności", nie Wałęsa. Niestety tylko w odczuciu Polaków. Ubolewam, że na świecie „S" wciąż kojarzona jest z Lechem Wałęsą. To się niestety już nie zmieni.

31 sierpnia Komitet Obrony Demokracji zorganizuje na placu Solidarności w Gdańsku całodniowe wydarzenie upamiętniające Porozumienia Sierpniowe.

Samo stwierdzenie, że obchody Sierpnia '80 są organizowane przez KOD, pokazuje, jak wielki zamęt pozwoliliśmy sobie zrobić w głowach ze znaczeniem słów i pojęć. KOD 31 sierpnia robi w Gdańsku hucpę, a nie obchody rocznicowe Porozumień Sierpniowych. Jest jedna Solidarność, ta która powstała w 1980 roku po strajkach sierpniowych i ta, która przeżyła stan wojenny. Ta „S" sama może sobie organizować urodziny. To tak jakby powiedzieć, że moje urodziny będzie organizował ktoś inny, do tego mi wrogi. Plac Trzech Krzyży, pomnik ofiar Grudnia, to sanktuarium wszystkich ludzi, którzy mają „S" w sercu. To miejsce święte! Dla każdej osoby wierzącej organizowanie awantury w kościele byłoby czymś niegodziwym. Równie niegodziwym jest urządzanie konfrontacji przez KOD 31 sierpnia na placu Trzech Krzyży. Kalendarz obchodów „S" od lat jest znany wszystkim, a program upamiętniający uroczystości Porozumień Sierpniowych od miesięcy wisi na stronie zarządu regionu „S". Każdy Polak ma prawo świętować urodziny Solidarności, ale nie w konfrontacji do Związku. To, co robi KOD i opozycja totalna, to negacja, konflikt i awantura. KOD powinien przełożyć godzinę uroczystości, żeby uniknąć konfrontacji.

Dojdzie do konfrontacji między „S" a KOD?

Tego nie wiem.

Na uroczystościach mają pojawić się między innymi Lech Wałęsa, Władysław Frasyniuk, Bogdan Borusewicz i wielu innych.

To osoby, które po 1989 roku, dyskontując swój rodowód, urządziły się dobrze w wolnej Polsce w trudnym okresie transformacji i uwłaszczenia na majątku państwowym, jak środowisko „Gazety Wyborczej". Robotnicy, którzy przynieśli wolność Polsce i Europie w bezkrwawej rewolucji, zostali zdradzeni po 1989 roku. Kolejne liberalne rządy w wolnej Polsce prowadziły politykę, w której Polacy mieli być tanią siłą dla Europy.

Marcin Horała, poseł PiS, powiedział że „KOD organizujący obchody Sierpnia '80, to jakby Niemcy organizowali obchody na Westerplatte".

To wypowiedź mocna, ale oddająca chwilę. Ja bym porównał tę sytuację do ludzi, którzy odeszli od kościoła, wyrzekli się wiary i nie przestrzegają przykazań, a twierdzą, że są dobrymi katolikami.

Ustawa dezubekizacyjna objęła 95-letniego powstańca warszawskiego za to, że jako lekarz pracował w przychodni MSW w czasach PRL.

Tak jak w przypadku Wałęsy, są osoby, które maja chlubne okresy w swojej biografii, ale też zdarzają się im okresy mniej chlubne. Nie sposób uregulować wszystkiego w jednej ustawie. Ustawa zawiera długą specyfikację przygotowaną przez IPN. Zdarzyło się, że były powstaniec miał epizod pracy w szpitalu MSW w czasach PRL, co równało się wyższym zarobkom i przywilejom. W ustawie jest zapis, że minister spraw wewnętrznych i administracji ma możliwość uchylenia ustawy w konkretnych przypadkach. Każdy przypadek nieuzasadniony będzie mógł być naprawiony. Według informacji IPN tych osób, których będzie dotyczyć ustawa jest ponad 50 tys.. Wraz z rodzinami idzie to w setki tysięcy ludzi. Te osoby z rodzinami będą blokowały zmiany, z Obywatelami SB na czele.

Obywatelami RP

Tak siebie nazywają, ale to Obywatele SB, którzy uderzają w rząd za przywracanie elementarnej uczciwości społecznej i historycznej. Jesteśmy za twardą i surową sprawiedliwością i przygotowani jesteśmy na reakcję tych, którzy tą ustawą będą dotknięci.

Ustawa dezubekizacyjna obejmuje nie tylko pracowników MSW, lekarzy, ale nawet sprzątaczki.

Zdajemy sobie z tego sprawy, ale te osoby wiedziały, że pracując na jakimkolwiek stanowisku w MSW czerpią korzyści większe niż ci, którzy tam nie pracowali, co przekładało się również na wymiar dzisiejszych emerytur. Nie zabieramy emerytur osobom objętym ustawą dezubekizacyjną, ale obniżamy je do przeciętnego poziomu.

77-letnia Lidia Janicka, matka gen. Mariana Janickiego, szefa BOR w czasach rządów PO, będzie miała obniżoną dotychczasową renta po zmarłym mężu, zatrudnionym do 1987 roku w BOR, Włodzimierzu Janickim, z 2031 złotych na rękę do 1063 złotych, z czego 213 złotych to przysługujący jej z racji wieku dodatek pielęgnacyjny. Sama renta to zaledwie 850 złotych.

Nie znam tej sprawy. Ustawa przewiduje, że każdy dostanie średnia emeryturę krajową, tyle co przeciętny polski emeryt. W specjalnie uzasadnionych wypadkach będzie można zwrócić się do ministra z wnioskiem o uchylenie decyzji. Dzisiaj przywracamy minimum sprawiedliwości społecznej obniżając emerytury ubekom, oraz dzięki tzw. ustawie kombatanckiej, która wejdzie w życie 31 sierpnia i przyznaje świadczenie godnościowe osobom szykanowanym i represjonowanym w PRL.

rozmawiał Jacek Nizinkiewicz

Rzeczpospolita: Lech Wałęsa powinien stracić tytuł honorowego członka Solidarności?

Janusz Śniadek, b. przewodniczący Solidarności, poseł PiS: To trudna i bolesna sprawa. Prawda o ciemnych stronach biografii Wałęsy poraża, ale nie przekreśla rozdziału o przewodniczącym związku. Nawet uzasadnione odebranie honorowego członkostwa Wałęsie to cios w piękny mit Solidarności. Lech Wałęsa był jej pierwszym przewodniczącym. Dawniej odwoływałem się do biblijnego nakazu: Ojca należy szanować, nawet kiedy mu na starość rozum odbierze.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Sondaż: KO traci poparcie i prowadzenie na rzecz PiS
Polityka
Wybory samorządowe 2024. Kampania samorządowa w metropoliach: Kandydaci szykują strategie na czas do Wielkanocy
Polityka
Jakub Banaszek, prezydent Chełma: Samorząd wolny od polityki? To się nie zawsze udaje
Polityka
Spięcie w obozie PiS. Mastalerek do Błaszczaka: Zajmij się pan pracą
Polityka
Poseł nazwał Jakiego "chłopczykiem w krótkich spodenkach". Błaszczak reaguje