Krzysztof Szczerski: Prezydent dobrze odczytał nastroje

Ministrom musi wejść w krew informowanie prezydenta o ważniejszych projektach – mówi szef gabinetu Andrzeja Dudy.

Aktualizacja: 11.08.2017 09:20 Publikacja: 10.08.2017 18:16

Prezydent nie może się domyślać, co będzie zawierać jakiś ważny projekt – mówi Krzysztof Szczerski.

Prezydent nie może się domyślać, co będzie zawierać jakiś ważny projekt – mówi Krzysztof Szczerski.

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Rz: Odwołanie nominacji generalskich 15 sierpnia, ostre słowa ministra sprawiedliwości o prezydencie, czy to już konflikt pomiędzy prezydentem a obozem rządzącym?

Krzysztof Szczerski, szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy: Pan prezydent współtworzy formację polityczną, która podejmuje dzieło reformatorskie w Polsce i jest jej kluczowym elementem. Stąd zależy mu na jego jedności, bo bez niej niemożliwe będzie skuteczne i trwałe dokończenie reform państwa, również tych zapowiadanych przez pana prezydenta w trakcie kampanii wyborczej. I to jest przesłanka naczelna jego działania. Poszczególne decyzje trzeba widzieć w jej świetle.

A co dziś zagraża tej jedności? Decyzje szefa MON, zachowanie ministra sprawiedliwości?

Nie odnosząc się do poszczególnych osób, powiem ogólnie. Jest sporo spraw, które należy naprawić. W wielu miejscach, żeby była jasność: także w Kancelarii Prezydenta. Od komunikacji po sprawy, które wynikają z jakichś osobistych ambicji czy interesów osób, które naruszają jedność tego obozu. Te trudności trzeba przezwyciężyć. Rok 2015 przyniósł wielkie zwycięstwo, ponieważ wtedy wszyscy działali razem, by posłużyć się frazą księdza Piotra Skargi, swoich pożytków zapomniawszy, dla dobra Polski. Dziś trzeba wrócić do tej maksymy, porzucić partykularne pożytki i wspólnie pracować dla dobra kraju.

Brzmi to jak aluzja do słów Zbigniewa Ziobry, który niemal otwarcie zaatakował prezydenta.

Chcemy odbudować jedność, dlatego nie czas skupiać się na nazwiskach czy słowach wypowiadanych przez koalicjantów Prawa i Sprawiedliwości. Musimy wyciągnąć wnioski z zaistniałej sytuacji, mając oczywiście w pamięci, kto chciał przeprowadzić skuteczną reformę sądownictwa, a kto forsował projekty, które nie dawały gwarancji jej przeprowadzenia w sposób bezpieczny. Pan prezydent zdecydował się na zawetowanie ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa właśnie dlatego, że na sercu leży mu powodzenie tej reformy.

Ale równocześnie narasta napięcie między prezydentem a MON. Odwołano nominacje generalskie, wcześniej wybuchł spór o odsunięcie szefa departamentu zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi w BBN gen. Jarosława Kraszewskiego od dostępu do informacji niejawnych.

Relacje miedzy prezydentem, armią i MON określa w Polsce konstytucja. I między innymi dlatego pan prezydent zainicjował dyskusję nad zmianą ustroju, bo w wielu miejscach realizowanie odpowiedzialności prezydenta w stosunku do działań MON może prowadzić do napięć. Wiemy nie od dziś, że relacje między ministrem obrony narodowej a prezydentem są niełatwe. Nie chodzi tu o konflikt personalny, po prostu zapisana w konstytucji współodpowiedzialność prezydenta powoduje, że między różnymi organami państwa może dochodzić do różnic. Ale one są rozładowywane wewnątrz ładu instytucjonalnego państwa.

Ale odwołanie nominacji generalskich 15 sierpnia nie zdarza się często...

Nominacje się odbędą w sprzyjających warunkach, w innym terminie. Powtarzam raz jeszcze, to nie konflikt, ale skomplikowana procedura dochodzenia do wspólnego stanowiska. Decyzja o nierealizowaniu teraz nominacji zapadła ze względu na niezakończone prace nad nowym systemem kierowania i dowodzenia wojskiem, który nie został jeszcze uzgodniony. A powinny one wynikać z modelu dowodzenia armią. Generałowie są dla armii, a nie odwrotnie. Najważniejsze jest to, by udało się ustalić wspólne stanowisko w tej kwestii. Ale powtórzę, że takie napięcia wynikają z porządku instytucjonalnego opisanego w naszej konstytucji. Dlatego warto podjąć obywatelską debatę nad nowym ustrojem państwa.

Mówił pan o tym, że trzeba poprawić komunikację. Chodzi o komunikację pomiędzy partią rządzącą a obozem prezydenckim? Istnieją kanały komunikacji między nimi?

Zapewniam, że taka komunikacja istnieje. Ale dla mnie najważniejsze jest to, by prezydent informowany był na bieżąco, a nie dopiero wtedy, gdy podjęto już ostateczne decyzje i konieczne jest łagodzenie sporów. Takiej komunikacji w przypadku ostatnich ustaw o sądownictwie zabrakło. Prezydent nie może się domyślać tego, co będzie zawierać jakiś ważny projekt. To ministrowie prowadzący konkretne ustawy powinni mieć świadomość, że ich obowiązkiem jest informować o nich prezydenta na każdym etapie. Członkom rządu musi wejść w krew, by z własnej inicjatywy informować prezydenta o różnych ważnych projektach.

Czy to działa w drugą stronę? Czy pisząc własne ustawy, prezydent konsultuje się z rządem? Ostatnio resort finansów chwalił ustawę frankową prezydenta, podkreślając dobrą współpracę między tymi ośrodkami.

Oczywiście. Pan prezydent nie ma takiego aparatu administracyjnego jak rząd. To dzięki wsparciu czy współdziałaniu z rządem może przygotowywać swoje projekty. Ta otwartość na współpracę musi być jednak obustronna, szczególnie w obszarach, które bezpośrednio dotyczą kompetencji pana prezydenta.

Po wetach Andrzeja Dudy pojawiły się pytania, w co gra prezydent. Czy to budowanie własnej pozycji, własnego ugrupowania, chęć wybicia się na niezależność?

Pan prezydent nie gra na szachownicy partyjnej. Nie można do niego stosować logiki partyjnej. Wątpliwości prezydenta dotyczyły treści ustaw, sposobu ich procedowania oraz tego, że nie były z nim konsultowane. Wynikały też z jego poczucia odpowiedzialności za bezpieczeństwo i spokój w Polsce. Celem pana prezydenta nie było wywołanie jakichkolwiek skutków na scenie partyjnej. Ale jeśli jego decyzja przeorganizuje w jakiś sposób relacje w ramach obozu dobrej zmiany, to będzie to raczej niezamierzona konsekwencja, a nie świadomie realizowany cel pana prezydenta.

Ale te wydarzenia układają się w pewną całość. Z jednej strony weto, z drugiej coraz ostrzejsze działania w relacjach z MON, a do tego jeszcze kilka nowych inicjatyw ustawodawczych. Pan prezydent chce podkreślić swoją pozycję?

Drugi rok prezydentury Andrzeja Dudy był rokiem dużej aktywności politycznej prezydenta. Wiele rzeczy, które wydarzyły się w tym roku – od wyboru Polski do Rady Bezpieczeństwa ONZ, szczytu Trójmorza i wizyty prezydenta Donalda Trumpa w Warszawie po sprawy reformy sądownictwa i inicjatywy związanej z referendum konstytucyjnym – pokazuje, że prezydent aktywnie kształtuje politykę w Polsce. Z każdym miesiącem coraz więcej wydarzeń politycznych w naszym kraju wiąże się z inicjatywami lub decyzjami politycznymi pana prezydenta.

To widać też w geografii inicjatyw społecznych. Gdy ktoś apeluje o podjęcie ważnych decyzji politycznych, to idzie albo pod Sejm, gdzie biegnie proces legislacyjny, albo pod Pałac Prezydencki, gdzie podejmowane są decyzje o ostatecznym kształcie reform w Polsce. To pokazuje, jak ludzie widzą realne ośrodki władzy w Polsce.

A jeśli mowa o ludziach. Polacy dobrze ocenili decyzję o dwóch wetach. Niezadowolona jest jednak z niej część wyborców PiS. Elektorat prawicy jest tu podzielony.

Oczywiście różne środowiska mają prawo do różnej oceny. Ale to tylko dowodzi, że prezydent nie kalkulował, jak zostanie oceniona w poszczególnych częściach elektoratu jego decyzja, ale działał w sposób zgodny z wymogami stawianymi przez konstytucję urzędowi prezydenckiemu. Jeśli ponad trzy czwarte Polaków dobrze oceniło tę decyzję, to znaczy, że prezydent dobrze odczytał oczekiwania społeczne, a nie oczekiwania poszczególnych partii czy ich elektoratów. Podobnie było, gdy ratyfikowano traktat lizboński. Ta decyzja spotkała się wtedy z ostrą krytyką ze strony części środowisk prawicowych, nawet w kierunku rozłamu. Ale z czasem przyszła refleksja nad długoterminowymi skutkami tych decyzji i oceny się zmieniły. Jestem przekonany, że tak samo będzie w tym przypadku.

Andrzej Duda przypomniał ostatnio przegraną PiS w 2007 roku i jego podział z 2011 roku. To dobra rada czy groźba?

Nie. Po prostu prezydent wyciąga właściwe wnioski z przeszłości. Historia pokazuje, że przesadne ambicje prowadzą do porażki. Polacy nagradzają tych, którzy potrafią być ponad dzielącymi sprawami, szukać czegoś, co łączy. Jeśli będziemy kroczyć tymi ścieżkami, które prowadzą wysoko, dojdziemy na szczyt, ale gdy zboczymy z tej drogi, czeka nas przepaść.

Czy Andrzej Duda już zdecydował o tym, czy wystartuje w 2020 roku?

Andrzej Duda został prezydentem, ponieważ zaufały mu miliony Polaków oczekujących dobrej zmiany w Polsce. I w swoich działaniach pan prezydent kieruje się wypełnianiem swojego wyborczego zobowiązania wobec Polaków. Do wyborów prezydenckich zostały jeszcze blisko trzy lata, więc na decyzję w tej sprawie przyjdzie jeszcze czas. Na pewno kluczowy wpływ będą tu miały oczekiwania samych Polaków. Prezydent powiedział zresztą wyraźnie, że, jeśli Polacy będą chcieli przedłużenia jego misji, to ponownie weźmie udział w wyborach.

 

Rz: Odwołanie nominacji generalskich 15 sierpnia, ostre słowa ministra sprawiedliwości o prezydencie, czy to już konflikt pomiędzy prezydentem a obozem rządzącym?

Krzysztof Szczerski, szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy: Pan prezydent współtworzy formację polityczną, która podejmuje dzieło reformatorskie w Polsce i jest jej kluczowym elementem. Stąd zależy mu na jego jedności, bo bez niej niemożliwe będzie skuteczne i trwałe dokończenie reform państwa, również tych zapowiadanych przez pana prezydenta w trakcie kampanii wyborczej. I to jest przesłanka naczelna jego działania. Poszczególne decyzje trzeba widzieć w jej świetle.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Andrzej Duda spotkał się z Donaldem Trumpem. Donald Tusk: wybieramy różnych rozmówców
Polityka
Cimoszewicz: Miałem wrażenie, że Donald Trump zapomniał nazwiska Andrzeja Dudy
Polityka
Maciej Wąsik w prokuraturze. "Nie przyjąłem do wiadomości zarzutów"
Polityka
Gen. Roman Polko: Donald Trump znów prezydentem USA? Nie mam obaw
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Komisja nie była w stanie wezwać Kamińskiego. Prokuraturze się udało. Szczerba tłumaczy