Na 5 sierpnia zaplanowano drugie nieoficjalne głosowanie w Radzie Bezpieczeństwa ONZ nad kandydatami na nowego sekretarza generalnego. Kadencja obecnego, Ban Ki-moona, upływa z końcem roku, w październiku odbędzie się formalne głosowanie w Radzie Bezpieczeństwa nad jego następcą.
Zanim to jednak nastąpi, organizowane są zawody nieformalne, która mają wykluczyć najsłabszych kandydatów z zaprezentowanych do tej pory 12 i wyłonić czołówkę. W pierwszych nieoficjalnych wskazaniach prowadzi Antonio Guterres, były premier Portugalii i były szef ONZ-owskiej agencji ds. uchodźców.
Czas na nasz region
– To dość nieoczekiwane. To przecież reprezentant Europy Zachodniej i kraju należącego do NATO. Więc raczej nie powinien mieć poparcia Chin i Rosji – mówi „Rzeczpospolitej" Richard Gowan, profesor New York University i ekspert think tanku European Council for Foreign Relations.
Tymczasem spośród 15 głosów dostał 12 głosów poparcia i żadnego sprzeciwu. To pokazuje, że Guterres świetnie wypadł nie tylko przed ambasadorami krajów członkowskich Rady Bezpieczeństwa, ale również we wcześniej organizowanych publicznych debatach.
– Był dobry, więc trudno mu się od razu sprzeciwić. Ale sądzę, że dla Chin i Rosji jest on jednak nie do przyjęcia i będą próbowali do 5 sierpnia przekonać kilka innych państw do wycofania swojego poparcia. Jeśli straci choć jeden głos, jasne będzie, że dynamika się zmienia i jego pozycja słabnie – zauważa Gowan.